czwartek, 31 marca 2011

Dziś króciutko. Bardzo się cieszę. Dziękuję! Pozdrawiam!

Dziś króciutko. Króciutko o tym, że bardzo się cieszę z nowych Czytelników-Komentatorów. Komentujcie, Kochani, jest mi bardzo miło. Dziękuję! Oczywiście na komentarze odpowiem. Tak myślę, że zrobię to w sposób nieco bardziej czytelny. Pierwsze odpowiedzi na komentarze, jak pierwsze koty za płoty. Następne będą lepsze. Pozdrawiam! 

środa, 30 marca 2011

Udowodni, chłopie, że nie jesteś wielbłądem

Nie pamiętam, kto i gdzie to napisał, że człowiekowi łatwo zarzucić, iż jest on wielbłądem, lecz trudniej potem temu człowiekowi udowodnić to, że wielbłądem on nie jest. Kiedy się nad tym chwilę zastanowię – wydaje mi się to w miarę sensowne. „- Jesteś wielbłądem. – Nie jestem. – To udowodni, że nie jesteś.”

Przychodzi mi do głowy od razu odpowiedź: „- To może ty udowodnisz to, że jestem wielbłądem.”

Ale tu może być następna odpowiedź: „- Nie muszę nic udowadniać. Przecież to widać, że jesteś wielbłądem.”

Można by dalej prowadzić taki dialog, ale nie będę teraz tego tu czynił. Dziś się przekonałem, że ktoś może coś nam zarzucić – nieważne z jakich powodów – a my potem musimy się starać, kombinować, czasem trudzić, by ów zarzut obalić. Niewinna osoba zostaje o coś oskarżona, i później to właśnie ona ma udowodnić, że jest niewinna. Smutne i tragiczne to czasem. Zastanawia mnie tylko jedno, mianowicie to, czy ów oskarżyciel zdaje sobie sprawę, że  jak sytuacja się wreszcie wyklaruje, a musi się tak stać, bo dobro i prawda zawsze zwyciężają – to ten oskarżyciel poniesie konsekwencje swoich niecnych czynów. 

wtorek, 29 marca 2011

Moje niby-aforyzmy (cz. I)

Uśmiechnąłeś się dziś do kogoś? Jeśli nie – to na pewno też nikt nie uśmiechnął się do Ciebie.

Jeśli nie wiesz, po co żyjesz – to po co żyjesz?

Ja - w przeciwieństwie do większości Katolików – czytam Biblię.

Chcesz pomnożyć swoje szczęście – to się nim podziel z innymi.

Wiara czyni cuda! – krzyczy tak wielu, a niewielu w to wierzy.

To może dlatego, że jestem konkretny i nie lubię się rozdrabniać, ale od dwóch 16-stek wolę jedną 32-ójkę

Jeśli coś robię – to na sto procent. Na pół gwizdka… to se czajnik może…

Potrzeba jest dużo fartu, żeby osiągnąć w życiu sukces – mówią ci, którzy sukcesu nawet nie liznęli.

Człowiek ma wielki powód do dumy: piękny, otwarty i wolny umysł.

Od urodzenia byłem leworęczny, lecz moje serce chyba zawsze było bardziej po prawej.

I choć głowę tak często mam w chmurach – moje nogi zawsze stąpają po ziemi.

Jedyną sytuacją bez wyjścia, jaką znam – jest śmierć. Choć i tak nie jestem tego pewny w stu procentach.  Poza tym każda sytuacja życiowa ma jakieś rozwiązanie i wyjście.

Jeśli będziesz patrzył na sprawy zbyt szeroko – dostaniesz zeza.

Kochanie, jedyny wirus, którym mogę cię zarazić – to optymizm.

Niejeden sobą pokierować nie umie, a chciałby kierować innymi.

Jedyny popęd, który masz – to ten do władzy. Nawet seksualnego już dawno nie odczuwasz.

Kiedy znów spytasz mnie, czemu jestem szczęśliwy – nie bądź zaskoczony czy też zdziwiony, gdy odpowiem Ci: a niby czemu miałbym nie być?

Miałbym lekkie pióro, gdyby nie ten atrament w środku.

Nie umierają tylko nie żywi.
Nie odchodzą tylko ci, których już nie ma.

To wielka rzecz – umieć się cieszyć z rzeczy małych.

Nie potrzebne są ręce, by dotknąć szczęścia.

Do myślenia nie potrzebne są ręce. Zauważyłem nawet, że niektórzy mają ręce, a nie potrafią myśleć.





poniedziałek, 28 marca 2011

Dzisiejszy dzień…


…będzie piękny. Wyjątkowo piękny. Dzisiejszy dzień będzie radosny i twórczy… Dzisiejszy dzień będzie przynosił same dobre chwile. Dzisiejszy dzień będzie niósł ze sobą optymizm. Dzisiejszy dzień otworzy dla mnie nowe szanse i możliwości. Dzisiejszy dzień będzie przeżyty przeze mnie należycie, tak, jak trzeba. Dziś spotkam samych dobrych, uśmiechniętych ludzi. Dzisiejszy dzień przeżyję kreatywnie. Dzisiejszy dzień będzie najpiękniejszym dniem w moim życiu… 

niedziela, 27 marca 2011

Problemy z perspektywy gwiazd

Dzisiejsze – wieczorne niebo całe usłane jest gwiazdami. Biegałem, patrzyłem w górę, i widziałem tysiące gwiazd. Ponoć jest ich miliony, miliardy – no, ale tylu chyba dziś nie udało mi się zobaczyć. Chociaż – kto to wie.

Pamiętam, kiedy byłem mały i chciałem policzyć wszystkie gwiazdy. Może jeszcze kiedyś, pięknego letniego wieczoru spróbuję to zrobić. Położę się na kocu, za domem – na łące, a potem policzę wszystkie gwiazdy, które będą błyszczeć mi nad głową.

Dziś, kiedy biegałem, zastanawiałem się nad życiem, patrząc w gwiazdy. Pomyślałem o problemach, a raczej wyzwaniach, które przede mną stoją. Tutaj, z ziemi, z mojej pozycji wydają się one spore, niektóre wręcz wielkie. Potem spojrzałem na nie z perspektywy gwiazd – i wszystkie nagle zmalały…  

sobota, 26 marca 2011

Moje odpowiedzi na Wasze komentarze

Przyszedł czas na to, bym odpowiedział na Wasze komentarze. Wasze wypowiedzi opublikowane są niebieską czcionką (zachowałem oryginalną pisownie). Moje odpowiedzi napisane są pod spodem czcionką koloru czarnego.

Podjęcie decyzji to pójście którąś drogą a nie stanie na ich rozstaju :) kiedy odkładamy pewne rzeczy na potem i tak wracają jak bumerang i tu pytanie, czy warto odkładać coś na później? M. :)
M. :) : Tak, na pewno masz tu rację. Ale niektóre z decyzji lepiej jest przemyśleć, zastanowić się, poczekać – ale o tym wiesz na pewno. To prawda, że decyzje odłożone wracają do nas jak bumerangi. Podobnie jest z różnymi sytuacjami życiowymi. Jeśli nie radzimy sobie z jakimiś sytuacjami – będą one do nas wracały, powtarzały się, aż do momentu, kiedy rozwiążemy je tak, jak powinny one być rozwiązane.

Drogi Przemku. Chociaż nie masz zbyt dużo komentarzy to jednak jestem pewna że Twój blog czyta wiele osób. Ja zaglądam do niego każdego wieczoru, ale nie zostawiam komentarzy bo taka już moja natura, że wolę stać z boku ale zawsze regularnie zaglądam do Twoich postów. Życzę Ci mnóstwo powodzenia w jego prowadzeniu i aby spełniło się wszystko w Twoim życiu o czym tu piszesz. Ewa
Ewa : Nie wiem, ile osób czyta mój blog. Ale w życiu nie tylko o ilość chodzi. Jakość jest chyba ważniejsza. Cieszę się, że mam taką Czytelniczkę, jak Ty. Dziękuję za życzenia. Również pozdrawiam!

No, no, no ! Przemku ! Toć to niedługo będą do Ciebie drzwiami i oknami walić :) Jako, że ten pierwszy komentarz sprawił Ci dużą radość, to ja jeszcze dorzucam mój :) Bywam na Twoim blogu od czasu do czasu i czytam, a jakże ! Ale przez mą skromność i nieśmiałość nic po sobie dotąd nie pozostawiłam :) Co do odkładania pewnych rzeczy na potem...hm...czasami mamy nadzieję, że same się rozwiążą, gdy tylko damy im trochę czasu dla siebie. I tu na dwoje babka wróżyła, bo faktycznie niektóre sprawy nie wymagają naszej interwencji, ale jak źle wymierzymy i zostawimy coś w czym udział trzeba wziąć teraz, zaraz...to wrócą do nas jak bumerang, owszem, ale o wiele większy niż można by się tego spodziewać...Ja już staram się nie odkładać nic z naiwnością, że gdy zakryje oczy łapkami (tak jak to robiłam będąc mała) to zniknę, a rzeczywistość mnie nie dogoni. Pozdrawiam i życzę nowej fali komentarzy. Teresa
Teresa : Mówisz, że będą walić drzwiami i oknami?... Hm… powiem Ci, że bym się nie pogniewał. Ale niech to będą dziewczyny! Bo jak mi facet będzie walił w okno – to tak jakoś nie bardzo…
Z odkładaniem rzeczy na później masz rację. Tzn. podzielam Twoją opinię, myślę podobnie. Bo z tymi „racjami” to jestem ostrożny. Czasem lepiej nie mieć racji. Ktoś powiedział: „albo masz rację, albo wszystko”. Znajomy z FB napisał mi kiedyś komentarz w stylu: „z tymi racjami to, Przemku, uważaj, bo nawet zegarek, który nie chodzi, ma rację dwa razy w ciągu doby”. Pozdrawiam! Fala jest…

Dziękuję i wzajemnie :) M. :)
M. :) : Proszę!

ja niezmiennie jestem za prawem homoseksualistów do adopcji czy to oznacza, że jestem lewicową konserwatystką? Czy taki twór jak lewicowy konserwatysta istnieje?
K : Nie jestem specjalistą w tej materii. Ale jeśli jesteś za prawem homoseksualistów do adopcji, to jest to raczej lewicowe i chyba liberalne zarazem. Czyli: lewicowy liberalizm. Konserwatyzm to nie jest na pewno. Sprawdź w Internecie, czym jest konserwatyzm. Konserwatyści to także tradycjonaliści – popierają oni tradycyjny model rodziny. Związek kobiety z mężczyzną. Konserwatyści często trzymają z Kościołem katolickim. Piszę to, co wiem. Być może się mylę… A czy istnieje taki twór jak konserwatywna lewica… Nie wiem. Pozdrawiam!

to dla mnie "Trzeba jakoś swoje życie przeżyć. Jeżeli chcesz utrzymać się na odpowiednim poziomie, nie masz wyjścia – musisz znaleźć jakiś ciekawy na to sposób. Nie znajdziesz go jednak, jeżeli tylko będziesz siedział na tyłku." ~Katherine Hepburn
 K : Cieszę się, że jest coś dla Ciebie. Dla mnie: "Nie wątp nigdy, że mała grupa troskliwych ludzi mogłaby zmienić świat. Tak naprawdę to jedyna rzecz, która go kiedykolwiek zmieniła."
~Margaret Mead

Bardzo interesująca wypowiedź :) Również natrafiłam na to w internecie w chwili kiedy ciężkie batalie toczyły się o zamknięcie sklepów z dopalaczami :) M.:)
M.:) : Tak, ja także się tym trochę zainteresowałem przez „moment”. Dziś mi przeszło. Światem polityki rządzi pieniądz i chęć sprawowania władzy. Niestety…  

tak czytałam i czytałam i zastanawiałam się czy wytrzymasz by nie rozwinąć jednak jakiegoś tematu w poście i..... nie udało Ci się napisać o niczym ;) M. :)
M. :) : Nie wytrzymałem. Jednak są rzeczy silniejsze ode mnie… Kiedyś ponoć nie miałem pokory. Dziś ją mam. Chyba…

Żenujące... taka niegdyś dobra gazeta... a teraz głupoty wypisują aż przykro i ludziom papkę z mózgu robią... :/ M. :)
M. :) : Dlatego ja na każdą wiadomość z jakiejkolwiek gazety patrzę z przymrużeniem oka. Z tych informacji – z „SE” i „Faktu” – można się akurat pośmiać. Albo przynajmniej uśmiechnąć. Ale jest sporo innych gazet, które uważane są za poważne i rzetelne, a wypisują bzdury.

Obiecanki cacanki ;P M. :)
M. :) : A widzisz! – dotrzymałem obietnicy. Wiem, że trochę późno – i długo się zbierałem. Ale wreszcie są odpowiedzi.

Powodem być może jest, że mamy coraz więcej różnorodności w literaturze. Lepsza edukacja wiąże się również z rozwojem w przekładaniu na papier przez obecnych i przyszłych pisarzy :) Ja jednak nie lubię czytać w podróży, trzęsie mną jak galareta, dzięki uwielbianym przez wszystkich dziurskach w nawierzchni. Lubie skupić się na tym co czytam a szum i gwar wokół przeszkadzają mi. M.:)
M.:) : Być może to jest powód – nie wiem. Ostatnio też, o ile dobrze kojarzę, robione były jakieś akcje i kampanie a propos czytania. Miały one do lektury zachęcać. Może trochę niektórych zachęcić się udało – nie wiem. Ja lubię czytać i robię to co dzień. Ostatnio czytam po kilka książek na raz, żeby zdążyć… Niestety w podróży nie mam możliwości, a szkoda.

W pierwszej kolejności gratulacje z zaliczenia praktyk :) tym bardziej, że byleś rozkojarzony wcześniejszym spóźnieniem ;) zdarza się każdemu. Mało jest ludzi którzy najpierw coś palną a potem się zastanawiają ale jest to na pewno leprze niż analiza każdego słowa przed wypowiedzeniem - większość z nich jest zbyt poukładana w życiu i jak z moich obserwacji wynika zbyt poważnych i co jest smutne... samotnych. Bądźmy spontaniczni! Jak najbardziej! I co ważne wszystko co nas spotka przez to na pewno wiele nauczy, czy będzie przykre czy też najlepszą w życiu przygodą :D Ja bynajmniej niczego do tej pory nie żałuję i może jestem wyjątkiem ale nawet przykrych doświadczeń - te również ukształtowały to kim jestem teraz, a jestem szczęśliwym człowiekiem :) Droczę się z odpowiedziami na komentarze ;) nie ważne kiedy odpiszesz i czy odpiszesz, każdy ma pewne sprawy na głowie :) Prowadziłam kiedyś forum internetowe bardzo fajnie się rozwijało i miało duży ruch. Teraz nie mam na to czasu, traktowałam je bardzo poważnie ale nie było to do końca zdrowe. Dziś to wiem. Zdystansowałam się i teraz jest dobrze. Przekazałam komuś prowadzenie, czasem tam zaglądam coś napisze ale na tym się kończy :) Wieczorne niebo. Mnie zachwyca nocne niebo latem, gwiazdy i księżyc są wtedy najbliżej nas, prawie na "wyciągnięcie ręki". Zapach trawy wokół i cisza. Tego uczucia nie da się określić w takich chwilach. Niestety nie jest mi tego doświadczać teraz, tu w domu. Tam gdzie mieszkam na przeciw mam ogromny budynek który zasłania mi widoki. Jako dziecko wstawałam w nocy i patrzyłam w gwieździste niebo. Dziś jest to nie możliwe i aby zachować choć odrobinę prywatności wcześnie muszę zasówac zasłony. Ale! Juz niedługo! Im szybciej przyjdzie lato tym szybciej zacznę wyjeżdzać będzie mi dane "sięgać" gwiazd :) M.:)
M.:) : Dziękuję! Tak, przez chwilę byłem rozkojarzony, ale udało mi się. I bardzo się cieszę z tego powodu. Tak, spontaniczność jest fajna, jest piękna. Ja także lubię spontaniczne reakcje. I u siebie, i u innych. Spontaniczność to także szczerość – tak myślę. Spontanicznością jesteśmy podobni do dzieci…
Nie jesteś wyjątkiem. Ja także niczego w moim życiu nie żałuję. Te przykre doświadczenia mnie ukształtowały. Dzięki nim także jestem szczęśliwy, bo zrozumiałem, czym jest szczęście. Gdyby nie przykre doświadczenia – nie byłbym dziś w miejscu, w którym jestem.
Wiem, że się droczysz. Dobrze, rób tak dalej.
Prowadzenie forum internetowego to na pewno ciekawe doświadczenia. Jeśli chodzi o zbyt poważne podchodzenie do tego, przychodzi mi do głowy cytat: „Nie ma żadnych dowodów na to, że życie jest poważne”. Myślę, że trzeba mieć zawsze we wszystkim jakiś, nawet malutki, ale jednak – dystans.
Tak, nocne niebo latem jest wyjątkowe. Pamiętam, jak byłem dzieckiem i kładłem się z kuzynem na kocu – i obserwowaliśmy niebo. Oczywiście – nocą lub późnym wieczorem. A powiesz mi, skąd jesteś? I czy się znamy? Ciekawi mnie to. Na moim blogu jest już tyle Twoich komentarzy. Bardzo mi miło!

hmm... pokażą? ciekawe co? znów zabiorą jakieś świadczenia socjalne? resztki pomocy finansowej od państwa? w tym roku ostatni raz odpisaliśmy sobie internet czy utrzymanie dziecka... ciekawe co jeszcze? podwyżka za opłatę w żłobkach i przedszkolach wzrosła już w tym roku... strach się bać... coraz bardziej przewraca mi się we flakach jak patrzę na te... uch! człowiek uczciwie pracuje... i co z tego ma? ciągły niepokój o to co będzie jutro... to tragedia, że aby przeżyć trzeba dorabiać... a teraz nadeszły takie czasy... M.:)
M.:) : Wybacz, ale nie będę tego dziś komentował. Może innym razem. Postanowiłem trochę zdystansować się od polityki. Robię sobie post od polityki. Tzn. będę śledził informacje i opinie, ale nie będę przez jakiś czas komentował. Pozdrawiam!

Tu się zgodzę z Tobą, Przemku, że trzeba mieć odwagę, niezwykle emocjonalnie podchodzić do spraw patriotyzmu oraz silne przekonania by zaśpiewać taki utwór i jak najbardziej chłopcu należy się za to szacunek, jednak... jak na mój gust lepiej już niech gra na jakimś instrumencie niż śpiewa. Ma jedynie wyćwiczoną przeponę by nie fałszować i na tym się kończy. Głosu jak dla mnie nie ma wcale jest przeciętny (jego głos). M.:)
M.:) : Być może śpiewa nie najlepiej i głos ma przeciętny. Może też swoją wypowiedzią, że jest najlepszy, trochę przesadził i zapachniało lekkim megalomaństwem – to fakt, ale mnie chodzi o to, że dziś nie modne jest bycie Katolikiem, bycie patriotą itp. Kiedyś dyskryminowani byli geje itp., dziś – moim zdaniem – w pewnym stopniu dyskryminowani są Katolicy, patrioci itp. Zaznaczam, że ja nie zgadzam się z wieloma doktrynami Kościoła katolickiego – i daleko mi do ortodoksyjnego katolicyzmu, jeśli w ogóle można powiedzieć, że jestem Katolikiem. Patriota też ze mnie słaby…



Dziękuję – i obiecuję, że następne odpowiedzi będą bardziej merytoryczne. Pozdrawiam!






Wczoraj...

Wczoraj wieczorem zacząłem odpowiadać na Wasze komentarze. Dziś wieczorem dokonam publikacji tych odpowiedzi. Teraz życzę Wam miłego dnia! 

piątek, 25 marca 2011

Podróżniczy dzień

Odpoczywam. Dosyć aktywny dzień. Podróżniczy – tak go nazwę. Najpierw w Poddębicach na spotkaniu „Liderów”. Potem w Konstantynowie na walnym zebraniu stowarzyszenia „Czuję sercem”. Później w Łodzi na ulicy Limanowskiego. Jest tam apteka, w której niedrogo można kupić leki. No i zobaczyć uśmiech miłych pań aptekarek.

Jutro jadę na uczelnie po ostatni wpis. Moja sesja przedłużyła się nieco. To a propos tego, że jeszcze niedawno wszystko odkładałem na ostatni czas. Ale skończyłem z tym. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Zauważyłem jedną ciekawą rzecz. Im usilniej pragnę coś w sobie zmienić, tym gorsze są tego efekty. Najlepiej się temu poddać. Zaakceptować to – wtedy samo odejdzie. Ale o tym pisał już ktoś mądrzejszy. Pamiętacie A. de Mello? 

Śpiew ptaka

Słyszałem dziś, jak za moim oknem śpiewał jakiś ptaszek. Nie jestem jednak pewny, czy był to skowronek, czy może wróbelek. O, znów słyszę trel…

Miłego dnia! I do wieczora!

czwartek, 24 marca 2011

Brawo dla Piotra Wolwowicza za odwagę i niezależność poglądów




Przed chwilą na kanale You Tube obejrzałem fragment programu „Must be the music. Tylko muzyka” (wyżej), w którym to Piotr Wolwowicz wykonał patriotyczną piosenkę Andrzeja Rosiewicza – „Pytasz mnie”.


Żaden ze mnie krytyk muzyczny ani specjalista od emisji głosu – w przeciwieństwie do p. Elżbiety Zapendowskiej – ale muszę powiedzieć, że wykonanie Piotrka podobało mi się bardzo. Jestem przede wszystkim słuchowcem, dlatego też połączenie pięknej melodii, ładnego wokalu i wzniosłego tekstu stanowi dla mnie symbiozę niemalże wybuchową.


Po wykonaniu przez Piotrka patriotycznego – według mnie wzruszającego – utworu jury było wręcz zniesmaczone. Pani Zapendowska biła aż pokłony, mówiąc do wykonawcy, by nie szedł tą drogą.


Potem, jako krytyk muzyczny i specjalista od emisji głosu, oceniła treść, a nie formę i jakość wykonania piosenki przez Piotra. Jeszcze byłbym w stanie to zrozumieć, gdyby chłopak zaśpiewał „Smerfy” albo „Gumisie”. Ale całemu jury, na czele z p. E. Zapendowską nie spodobało się właśnie to, że utwór jest patriotyczny. Gdybam, że „Smerfy” spotkałby się pewnie z większym uznaniem w oczach – a raczej w uszach – „Bandy Czworga” z p. Zapendowską na czele. W dzisiejszych czasach to nie modne i nie trendy być wiernym ojczyźnie – tym bardziej będąc tak młodą osobą jak Piotr.


Nie uważam siebie za wyjątkowo wielkiego patriotę. Polska jest dla mnie ważna, nawet bardzo, ale podkreślam: nie najważniejsza. Jednak cenię niezależność myślenia. Cenię odwagę i stanie przy swoich wartościach, choćby cały świat mówił, że jest inaczej. Dlatego też chciałbym wyrazić wielki szacunek dla Piotra Wolwowicza. Za taką postawę należą się wielkie brawa.

środa, 23 marca 2011

Masz to

Masz w sobie siłę, i cokolwiek by się działo, cokolwiek stało – dasz radę, wytrwasz.
Masz w oczach ogień, który spala wszystko wokół, zamieniając fałsz w popiół.
Masz w sobie radość, która promienieje z Ciebie, jakbyś był słońcem.
Masz tę charyzmę, która porusza tłumy, wzrusza ich serca.
Masz w sobie wiarę, która góry przenosi.
Masz w sobie wiarę, tak wielką, tak silną, że potrafisz czynić cuda.
Masz to przebicie, co przebija mury, zamieniając je w gruz.
Masz w sobie tę moc, która się nie kłania.
Masz to spojrzenie, które jest jak laser.
Masz w sobie możliwości, które nie znają granic, jak ta moc, która także nie zna granic. Moc dla której nie ma rzeczy niemożliwych. 

wtorek, 22 marca 2011

Małe sprostowanie…

…do mojego wpisu „Chcesz mnie spotkać – to wpadnij do kościoła”. Mianowicie: ksiądz, który gości u nas w parafii, nie pochodzi z Ukrainy – jest Polakiem, a w Ukrainie pracuje jako kapłan od dziesięciu lat.

Dwa słowa w Aleksandrowskiej TV

W tamtym tygodniu byłem w bibliotece w Aleksandrowie. I spotkałem tam dwie sympatyczne panie z Kuriera Aleksandrowskiego – lokalnej TV. (Oprócz tego spotkałem kilka miłych pań, które pracują w bibliotece – ale Ona są tam prawie zawsze, więc wspominam o tym tylko w nawiasie.) No i powiedziałem kilka słów do kamerki. Chcecie zobaczyć? Oto link:

poniedziałek, 21 marca 2011

Chcesz mnie spotkać – to wpadnij do kościoła

W mojej parafii – miejscowość Bełdów – są teraz rekolekcję. Zaczęły się w sobotę. Wczoraj, jak co niedzielę, była msza. Msza odprawiała się także dzisiaj i będzie odprawiać się jutro.

Pojechałem dziś od rana pozałatwiać parę spraw. Potem udałem się do Konstantynowa w jednej sprawie. Zdążyłem wrócić w swoje rejony kilka minut po godzinie 17-tej. O godzinie 18-tej odprawiała się rekolekcyjna msza święta.

Dziś nie będę zanudzał o tym, czy jestem Katolikiem, Chrześcijaninem, Buddystą, czy może Ateistą. Dziś słowo o tym, że ksiądz, który gości w naszej parafii na czas rekolekcji, wygłosił na dzisiejszej mszy naprawdę piękne kazanie.

Dodam, że ksiądz ten jest z Ukrainy. Tak a propos, przypomniało mi się, że spotykam ostatnio samych mądrych ludzi z Ukrainy. Jakiś czas temu poznałem także ukraińskiego księża oraz profesora pedagogiki pochodzącego również z Ukrainy.

O czym kazanie traktowało teraz tego nie streszczę. Powiem tylko, że jutro ostatni dzień rekolekcji. I także o godzinie o 18-tej będę na mszy. (Chcesz mnie spotkać, to wpadnij do kościoła.)

Jeśli znów damy Im szansę – to Oni nam pokażą

W miniony weekend podczas zajęć na uczelni – już chyba tradycyjnie – poruszony został temat polityki. W piątek pan Doktor – filozof, człowiek o niebywałej wiedzy – zacytował słowa prof. Kołakowskiego, które traktowały o demokracji i opisywały jej mankamenty. Wiadomo: dzisiejsza demokracja nie jest tą samą demokracją, która  obowiązywała w czasach starożytnych. Nie pamiętam dokładnie, co pan Doktor powiedział na ten temat, bo już myślałem o czymś innym, już świtały mi w głowie słowa JKM-a, który o demokracji powiedział stwierdzenie w stylu: Jeśli będziemy we troje na bezludnej wyspie – dwóch mężczyzn i jedna kobieta – i zaczniemy głosować nad tym, by – za przeproszeniem – gwałcić tę biedną panią – i dwóch mężczyzn zagłosuje na „tak”, a kobieta będzie przeciw – to ta kobieta demokratycznie zostanie przegłosowana – czyli będzie demokratycznie gwałcona, raz przez jednego barbarzyńcę, raz przez drugiego, na zmianę. Mało tego: będzie to 2/3 głosów, czyli ustawę tę można będzie wpisać do konstytucji.

Zacytowałem słowa JKM-a – niedosłownie oczywiście – podczas wykładu. Na to pan Doktor powiedział coś w stylu, że na JKM-a głosują ludzie, którzy na polityce się nie znają. Ja na JKM-a nie głosowałem (nie twierdzę też, że znam się na polityce; jestem zwykłym obserwatorem i wiele rzeczy mi umyka) – i nie wiem, czy będę głosował, bo nie zgadzam się z jego wieloma poglądami. Ale logiki i zdrowego rozsądku JKM-owi w sprawach polityki odmówić nie można. Czy ktoś się z tym nie zgadza? Pewnie ten pan Doktor.

Potem pan Doktor powiedział, że zapoznał się kiedyś z programem Unii Polityki Realnej i było tam coś o tym, by sprywatyzować wszystkie szkoły i uczelnie wyższe. Zaznaczam, nie wiem, jak to wyglądałoby w praktyce. Ale odpowiedziałem panu Doktorowi, że dziś 1/3 zarobków legalnie pracującego człowieka to podatki. UPR natomiast podatki by obniżył znacznie. Każdego, kto by pracował, stać byłoby pewnie na prywatne leczenie, szkoły itp. Popatrzmy co dzieje się dziś. Kiedy chcemy się wyleczyć fachowo – idziemy leczyć się prywatnie. Szybki przykład: jako osoba niepełnosprawna, w styczniu zapisałem się do lekarza rehabilitanta – dostałem termin na 1-ego czerwca. A co do państwowych szkół – to w większości z nich, jeśli nie we wszystkich, będą uczyć – a raczej uczą! – tego co poprawne politycznie.

UPR, a dokładniej Stanisław Michalkiewicz, napisało projekt konstytucji RP. Jeśli się nie mylę, jest tam zapis o tym, że Rząd nie może zadłużać RP. Zakaz robienie deficytu przez państwo. Powiedziałem też o tym na piątkowym wykładzie. Na co pan Doktor odpowiedział – kompletnie nie rozumiem czemu – że – jeśli tak – to może zrobimy zakaz zadłużania się także przez zwykłych obywateli. Pan Doktor powiedział to z ironią. Taki mądry facet, a nie rozumie, że jeśli Rząd zadłuża Państwo, to zadłuża wszystkich obywateli – i ktoś kiedyś będzie musiał te długi spłacić? Rząd zadłuży Państwo, potem przyjdzie nowy Rząd, a kto te długi, zaciągnięte przez pierwszą Władzę, będzie spłacał? Jeśli zwykły obywatel się zadłuża – to on te długi spłaca, ewentualnie jego rodzina. Jeśli zadłuża się Rząd – płacą za to obywatele. Przecież to logiczne jak to, że dwa razy dwa to cztery. Czy może nie jest to takie logiczne?

Za to w sobotę na ćwiczeniach z Warsztatów Terapeutyczno-Kompetencyjnych znajoma z grupy powiedziała, że rządy PO są super, tyle tylko, że partia za krótko rządzi, by było to widać. Ale jeśli damy Im szansę w wyborach, które coraz bliżej – to Oni nam pokażą. Że są super pokażą – oczywiście.



niedziela, 20 marca 2011

Mój sprzęt

Mój sprzęt, znaczy komputer, w miarę ogarnięty. Wszystkie potrzebne sterowniki zostały wgrane. Czyli jest dobrze. Od razu inaczej się korzysta ze sprzętu i lepiej na nim pracuje.

Jutro pierwszy dzień Wiosny. Mojej ulubionej pory roku. Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i wszyscy wagarowicze będą radośni. Tylko – pamiętajcie – nie pijcie piwa i nie palcie papierosów, jak to robicie niektórzy pod szkołą. No, wina też nie pijcie. Chyba że to lepsze, za 12 złotych przynajmniej. 

sobota, 19 marca 2011

Chaotycznie – o wszystkim i o niczym

Weekend szkolny zakończony. Jutro znów podróż do Kamilka. Będziemy dalej „ogarniać” mój komputer. „Ogarniać” – podoba mi się to określenie. Chociaż może nie jest fajne?

Nieważne. Jakie jest, takie jest. Zresztą: dla jednych może być fajne, dla innych nie. Jest to względne, relatywne. Fajnie – znów jestem infantylny i piszę o niczym. To pewnie od lekkiego zmęczenia szkółką.

Życzę Wam udanej niedzieli. W sumie może zajrzę jutro do kościołka. W sumie, ale nie na sumę, a jeśli już – to na godzinę 9-tą. Ale wątpię, bym wstał tak wcześnie.

Jeśli chodzi o odpowiedzi na Wasze komentarze – to będą, na pewno, to nie obiecanki cacanki, jak zasugerował Czytelnik (Czytelniczka?) o pseudonimie M:). Tak swoją drogą, zastanawiam się, kim jest ten M:). Może kiedyś się wyjawi.

Ale o tym więcej w odpowiedziach na Wasze komentarze. A one już niedługo. Tak, wiem, wiem, jestem tu nie słowny. I wiecie co? Jestem także chaotyczny, zbyt bezpośredni i często nie słucham tego, co mówią do mnie inni. Nie słucham, choć słyszę. Mam także problemu z koncentracją – czasem tak bywa.

Pani Basia powiedziała także, że często nie zastanawiam się nad tym, co mówię. Najpierw coś powiem, a potem myślę. Byłaby to prawda, gdybym myślał po tym, gdy już powiem. Ale ja często coś mówię, a później nie zastanawiam się nad tym, co powiedziałem. Nie zastanawiałem się także nad tym, co powiedziałem, zanim to rzekłem. To taki „spontan”. Bezpośredniość – czasem jak u dziecka. Ale czy to złe?

Nic o tym nie mówiłem, nic nie pisałem. Ale wczoraj już formalnie zaliczyłem praktyki. A Opiekunka Praktyk wystawiła mi ocenę „bardzo dobrą”. Poza tym napisała OP o mnie same pozytywne rzeczy. Że wniosłem do Monaru dużo pozytywnej energii i tym podobne. To miłe, doceniam to – naprawdę.

A tak w ogóle – trochę a propos mojej chaotyczności – to widzieliście dziś wieczorne niebo? Jaki Księży jest wielki? Jak blisko nas? To piękny widok, aż raduje się serce – powiedziałby nie jeden poeta. Więc ja tak mówię. I nic więcej tu nie dodam. Bo mnie wyśmiejecie. Śpijcie smacznie!



piątek, 18 marca 2011

Czytanie jest seksi

Miałem napisać o tym już jakiś czas temu. Ale odkładałem to ciągle lub po prostu zapominałem. Lecz dziś przyszła chwila, bym temat poruszył. Choć w paru słowach. A wart jest tego na pewno.

Prawie co dzień jeżdżę autobusem linii 78. I prawie za każdym razem spotykam w nim co najmniej dwie osoby, które czytają książkę. Zdarza się, że są to trzy lub cztery osoby. Prawie zawsze są to panie. Wyjątek miałem dziś. Ale było to w busie. Jakąś godzinę temu spotkałem w nim pana czytającego książkę.

Czasem się temu dziwię. Oczywiście: miłe i pozytywne jest moje zaskoczenie. To piękny widok – kobieta z książką. Czytanie jest seksi – aż ciśnie się na usta. Panowie, Wy też czytajcie! Nie wstydźcie się robić tego publicznie.

Nie wiem, czy ilość osób czytających, która jest coraz większa – a przynajmniej takie są moje spostrzeżenia – spowodowana jest jakąś kampanią, czy czymś jeszcze innym. Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. Ale kocham te piękne prawie że wiosenne widoki.




czwartek, 17 marca 2011

SPIS PRAW DLA TYCH, KTÓRZY KOCHAJĄ SIEBIE


1. Mam prawo być sobą – tym, kim jestem i kim chcę być.

2. Mam prawo myśleć i czuć tak, jak chcę, i ja jestem ostatecznym sędzią swego postępowania, za które całkowicie odpowiadam.
3. Mam prawo kochać, kogo chcę, i pozwalać sobie być kochanym.
4. Mam prawo kochać i szanować siebie, planować, wygrywać oraz stawać się najlepszym, jaki mogę, bez manipulacji, w obszarze mojej integralności.
5. Mam prawo się zmieniać, rozwijać, uczyć o sobie i moim świecie, robić błędy i być za nie odpowiedzialnym.
6. Mam prawo mówić "nie" i być niezależnym od akceptacji innych.
7. Mam prawo do prywatności, czasu dla siebie, utrzymywania części swego życia w sekrecie, bez względu na to, czy jest to część ważna, czy mniej ważna.
8. Mam prawo kwestionować każdy pogląd dotyczący mojego życia; mam prawo być wysłuchany i potraktowany poważnie.
9. Mam prawo do tego, by wierzono mojemu słowu. W razie popełnienia błędu, mam prawo do jego naprawienia lub wyjaśnienia.
10. Mam prawo zmienić decyzję i nie podawać przyczyn ani nie usprawiedliwiać moich działań, jeżeli nie są one niekorzystne dla innych.
11. Mam prawo mówić, że nie wiem, i nie odpowiadać na pytania tych, którzy nie mają prawa pytać.
12. Mam prawo rozwiązywać własne problemy, podejmować własne decyzje i znaleźć własne szczęście w świecie. 


źródło: "Wewnętrzne przebudzenie" - Colin P. Sisson

Redaktorzy, bierzcie połowę albo zmieńcie dilera!

Wczoraj z Kamilkiem zrobiliśmy trochę porządku z moim sprzętem. A raczej Kamil zrobił, a ja Mu towarzyszyłem. Powiedzmy – żeby się Chłopak nie nudził. Co prawda, nie wgraliśmy jeszcze wszystkiego, co trzeba, by komputer był w pełni sprawny. Ale system mam nowy – i to jest ważne. Udało mi się także zainstalować pakiet Microsoft Office. Mam oryginalny, więc korzystam. Tak więc do szczęścia nie brakuje mi dużo. Wcześniej trochę się obawiałem, że instalacja może się nie powieść. Ktoś powiedział mi kiedyś, że oryginalny pakiet Office można wgrać tylko na jeden system czy coś tam takiego. Na szczęście – to nieprawda, jak sam się przed paroma minutami przekonałem.

Potrzebuję wgrać jeszcze w sprzęt kilka sterowników. Przede wszystkim – bardzo ważne – brakuje mi tego od głosu. Mój komputer jest aktualnie bardzo cichy, nie wydaje prawie żadnych dźwięków. No, są uderzenia klawiszy, kiedy przyciskam je gumką zaczepioną na ołówku. Słychać też prace systemu, kiedy uruchamiam komputer. Poza tym, praktycznie nic. Głucha cisza. A muzyki by się posłuchało.

Dobrze, że mogę korzystać z Internetu. To ważne, bo mogę połączyć się z moim blogiem – i opublikować niniejszy tekst.

Ok., starczy o moim sprzęcie komputerowym, który potrzebuje też sterowników do karty graficznej, by ładniej wyglądać. O tym starczy. Teraz słowo z innej beczki.

Mam wśród znajomych facebook’owych pewną Panią Doktor, która zajmuje się PR-em (proszę wybaczyć, jeśli źle odmieniam). Dziś postanowiłem, że dowiem się na temat PR-u trochę więcej. Wiem na ten temat bardzo mało. Nigdy się PR-em nie interesowałem. A ponoć media nadużywają zwrotu „PR”, używając go często błędnie lub, po prostu, jak określiła to Pani Doktor – „durnie”.

Ja także nie jeden raz użyłem tego zwrotu durnie. A więc, aby się to już więcej nie powtórzyło, przeczytam jakąś książkę, która jest w tej dziedzinie w miarę rzetelna. Zresztą, poradzę się Pani Doktor, na pewno mi coś podpowie i poleci.

Mogę się tylko domyślać, jak czuje się ta Pani Doktor, kiedy czyta głupoty, jakie wypisują dziennikarze na temat PR. Kiedyś bardzo interesowałem się kulturą hip hop. Śmiałem się czasem z tego, co wypisywały przeróżne gazety niezaznajomione z hip hopem na temat hip hopu. Czasem się śmiałem, ale często denerwowałem. Jakiś kompletnie nieznający się na hip hopie dziennikarzyna, udający znawcę, pisał o muzyce rap, lub graffiti straszne idiotyzmy.

Jak jesteśmy przy gazetach, to warto wspomnieć o tym, że kupiłem dziś „Super Express”. Nie dla siebie – oczywiście – a dla Babci. Choć przyznaję się, że przejrzałem SE cały. Najciekawsza ze wszystkiego jest okładka. Jest na niej m.in. zdjęcie jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, a obok tytuł wielkimi literami „PiS i SLD przejmą władzę!”

Czyli, jak przewiduje Pan Jacek, rządy PO skończą się w tym roku. Poza tym, także w tym roku, ale czcionką pisaną już mniejszą – czeka nas Wojna Światowa, rozpad Unii Europejskiej i kolejne wielkie trzęsienie ziemi. Ale to nie jest takie ważne w porównaniu z tym, że PiS znów u władzy będzie.

A propos okładek i super gazet. Na okładce „Faktu” wielki napis „Atomowa chmura nad Polską” – a na „Wykopie” komentarz do tego: „redaktorzy, zmieńcie dilera!”, oraz, komentarz użytkownika KHOT: "ATOM ZBIERA ŻNIWO! PIERWSZE POLSKIE OFIARY SZKODLIWEGO PROMIENIOWANIA! Redaktorzy Fakt-u na własnej skórze odczuli wpływ promieniowania."

Poprawiłem tytuł... :']
(cytat)



środa, 16 marca 2011

Życie to przygoda

Nie ma żadnych dowodów na to, że życie jest poważne.

Nie ma, a więc nie ma też co podchodzić to życia tak mocno na serio. W niektórych sprawach ważny jest dystans. Lęk, który nas nawiedza, niczemu nie służy. Niektórzy twierdzą, że jest on iluzją. A więc uśmiech na twarz, pierś do przodu – i ruszajmy na spotkanie ze światem. Bo życie do przygoda! 

wtorek, 15 marca 2011

Mało-ambitnie, mało-konkretnie

Jutro oddaję mój komputer do kolegi, który zrobi z nim mały porządek. Nie wiem, kiedy z powrotem odbiorę mój sprzęt. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Najważniejsze, aby ogarnąć ten mały bałagan, który powstał w moim kompie. Trzeba zaprowadzić tu czystki, bo wiele rzeczy jest niepotrzebne.

Praktyki studenckie mam już zaliczone. W najbliższy piątek odbieram dzienniczek, który już mam wypełniony. Teraz czekam na opinię Opiekunki Praktyk oraz parę stempli i podpisów. Na szczęście wszystko jest OK., co bardzo mnie cieszy.

Sesja też już zaliczona. Prawie wszystkie wpisy porobione. Indeks zwracam do BOS-u 26 marca. W ten dzień wykonany zostanie w moim dzienniczku także ostatni wpis.

W kwietniu – bodajże 7 i 8 dnia tego miesiąca – jadę do Warszawy na pierwsze spotkanie w sprawie projektu „Uprzedź uprzedzenia”. Nie mam jeszcze żadnego pomysłu dotyczącego wyjazdu. Nie wiem jeszcze, jak pojadę, nie wiem z kim. Może ktoś ma ochotę?

Tu kończę mój wpis. Tak jak ostatnio: mało-ambitnie, ale zajęty – to dlatego. Jak będę wolniejszy, wpiszę coś konkretniejszego

poniedziałek, 14 marca 2011

Odpowiedzialność za kraj i obywateli

Dziś zastanawiałem się nad tym, co kiedyś powiedziała pewna pani profesor. Było to podczas wykładu, który prowadziła. Ta pani profesor jest pedagogiem i prowadziła zajęcia z pedagogiki – specjalnej bodajże – lecz nawiązała do polityki.

Powiedziała coś w stylu: Nie rozumiem niektórych polityków. Przecież rządzić to wielka odpowiedzialność. Za cały kraj i za wszystkich obywateli. Nie rozumiem tego, że tak wiele osób chce rządzić.

Ja też tego nie rozumiem. I nie rozumiałem tego wtedy. Przecież dziś prawie każda partia – albo wszystkie partie – będące w rządzie są tam głównie po to, by rządzić. Bo po co niby jeszcze? No, ewentualnie po to, żeby brać pieniądze.

Naprawdę, ten system musi wreszcie paść. Gdyby wybory miały coś zmienić – dawno zostałyby zakazane – powiedział JKM. Większość polityków jest w polityce po jedno – niestety.


niedziela, 13 marca 2011

Znów odłożyłem to na ostatnią chwilę

Miałem dziś odpowiedzieć na Wasze komentarze. Wybaczcie mi, ale nie zrobię tego. Na jutro „muszę” przygotować kilka rzeczy. Tradycyjnie: odłożyłem te sprawy na ostatnią chwilę. Postanawiam sobie, że to moje odkładanie zmienię – cały czas ten proces trwa.

Mam nadzieję, że Wasz weekend był udany. Życzę Wam miłego tygodnia. Pozdrawiam!!

sobota, 12 marca 2011

Moi Wolni Słuchacze

Dziś na zajęciach z „socjotechniki pracy grupowej”, kiedy mówiliśmy trochę o sobie, znajoma powiedziała coś o mnie. Mianowicie: że dobrze „leję wodę” oraz że wciąż szukam sobie wolnych słuchaczy, którzy tego lania wody zechcą słuchać.

Kiedy usłyszałem te słowa, uśmiechnąłem się. Nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. I nieco wesoło. Szczególnie na określenie, że szukam sobie wolnych słuchaczy.

Oczywiście ci wolni słuchacze to koledzy i koleżanki studenci. Faktycznie, czasem zapominam się, wtedy znajduję sobie tych wolnych słuchaczy – często są to studenci palący papierosy na dziedzińcu uczelni podczas przerw między zajęciami -  i „leję im wodę”. Oni wtedy stoją, uśmiechają się i przytakują, mówiąc „tak, tak”, zaciągają się dymem i myślą sobie „skończ już, chłopie”. 

Wszystkiego najlepszego wszystkim Grzegorzom

Okazało się, że zajęć na uczelni nie mam dziś od samego rana, ale od południa. Tak więc zdążyłem sobie trochę pospać. Obudził mnie tata, który przyjechał ze znajomym po parę deseczek – których u jest mnie sporo. Nie pytałem, po co to im, bo byłem zaspany. Ale pewnie będą coś zbijali.

Dobrze, że tata przyjechał, bo dziś imieniny Grzegorza, a mój tata Grzegorz ma na imię. Wczoraj zaopatrzyłem się w prezent, który dziś miałem tacie wręczyć. Pomyślałem, że jak będę jechał do szkoły, wstąpię po drodze do taty, złożę mu życzenia i dam prezent, a raczej upominek. Ale, skoro to on przyjechał, złożyłem mu życzenia na miejscu – u mnie w domu.

Mam kilku znajomych Grzegorzów, a więc składam im wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Tradycyjnie: uśmiechu na twarzy, radości w duszy i miłości w sercu. 

piątek, 11 marca 2011

Miłego udanego weekendu!!

Dziś popołudniu dwa wykłady. Jutro od rana do wieczora zajęcia na uczelni. W niedzielę zapewne zebranie stowarzyszenia.

Poza tym: sesja zaliczona, praktyki także, zostały tylko formalności związane z wpisami oraz wypełnianiem dzienniczka.

Jak zawsze – wszystko odkładałem na ostatnią chwilę. Ale z okazji postu – zmieniam to – takie jest moje postanowienie.

Co jeszcze? Dostałem się do ambitnego projektu. Ale szczegóły podam, kiedy będę wiedział na ten temat więcej.

W niedzielę, zgodnie z obietnicą – wcześniej nie dam rady – odpowiem na Wasze komentarze.

Teraz życzę wszystkim miłego dnia oraz udanego weekendu!! 

czwartek, 10 marca 2011

Wnętrze, czyli to, co w człowieku najpiękniejsze

W człowieku najpiękniejsze jest wnętrze – umysł, intelekt, serce, osobowość. Często wnętrze przejawia się zewnętrznie. Ktoś ma otwarty i chłonny umysł. Ktoś inny nieziemski intelekt. Jeszcze ktoś gorące serce, które uzewnętrznia niosąc je na dłoni. A ktoś tam posiada magnetyczną osobowość. Bywają i tacy, co mają to wszystko naraz. A tak w ogóle to: gdyby wnętrze się nie uzewnętrzniało, nie moglibyśmy ocenić, że ktoś jest naprawdę piękny.

Tak, naprawdę piękny. Bo ktoś może być ładny, mieć ładny wygląd i aparycję. Ale o wyglądzie zewnętrznym rzadko powiemy, że jest piękny – naprawdę. Przynajmniej ja tego nie zrobię. A jeśli tak postąpię, to w bardzo rzadkich, sporadycznych przypadkach. Bo coś, żeby było piękne, musi mieć piękną duszę.

Pamiętam, jak pewnego razu spotkałem Dziewczynę, którą uważałem za  piękną. Miała zadbane blond włosy sięgające do ramion. Śliczną, gładką twarz. Ubrana była elegancko i seksownie. Zaraz, jak ją zobaczyłem, pomyślałem, że jest piękna. Przypisałem jej same najlepsze cechy osobowości. Na pewno jest mądra – pomyślałem – i inteligentna. Musi mieć magnetyczną osobowość – czułem, jak mnie przyciąga. Widać było także po niej, że ma dobre serce. Niemal ideał – pomyślałem.

Dane mi było poznać tę Dziewczynę. I wiecie co? Po pierwszym zdaniu, które wypowiedziała, gdy się sobie przedstawialiśmy, całe to piękno zniknęło, jakby ręką odjął. Wszystkie te cechy, które wcześniej przypisałem Dziewczynie, zniknęły. Rozpłynęły się jak śnieg na wiosennym słońcu.

Dziwne, prawda? Wystarczyło jedno krótkie zdanie, by całkowicie zmienił mi się obraz Dziewczyny. Znam ją do dziś. I, owszem, jest ładna, ale piękna – nie. I wcale nie jest głupia. Bo jest w miarę mądra i inteligentna, jeśli porównać ją z wieloma innymi. Ma także dobre serce, jest miła i przyjemna. Ale magnetycznej osobowości nie ma – i już!

Za to moja Koleżanka to, powiedzmy sobie, przeciwieństwo Dziewczyny. Kiedy zobaczyłem Koleżankę po raz pierwszy, pomyślałem, że do najpiękniejszych nie należy. Była zupełnie nie w moim typie – tak to nazwijmy. Ale, gdy poznawałem ją coraz lepiej, okazywało się, że ma ciepłe serce, piękny umysł, intelekt na wysokim poziomie i niezwykłą osobowość. Może – gdyby nie miała męża – to bym ją adorował. Kto wie! Ale jego także ma.


Mądrze mówi pan Janusz, prawda?

Ostatnimi czasy, a raczej ostatnimi dniami wciąż słyszę – nie widzę tego, bo nie patrzę, a tylko słucham, gdy ogląda to moja babcia – w TV i czytam w internetowych artykułach o tym, że PO chce, aby wybory trwały dwa dni, natomiast PiS twierdzi, że jest to sprzeczne z konstytucją – i wybory trwać powinny jeden dzień. Ja tego komentować nie będę, bo prymusem w tych sprawach nie jestem. Zamiast mojego komentarza, poniżej wklejam komentarz kogoś, komu zdrowego rozsądku i logiki w sprawach polityki nie brakuje – samego Janusza Korwin-Mikkego! A oto ten cytat:

"Klasa Polityczna” chce koniecznie, by jak najwięcej osób oddało głos w wyborach. Czy chce, by babcia spod Mławy rządziła Polską? Nie – IM chodzi o to, że gdy człowiek odda głos, to już czuje się odpowiedzialny za wszystkie złodziejstwa i głupoty popełniane na Wiejskiej – "bo przecież ja ich wybrałem”. Liczą, że wskutek tego unikną więzień za to, co z nami robili przez ostatnie 85 lat.
Chodzi tylko o pic – bo gdyby wybory mogły naprawdę coś zmienić, na pewno zostałyby zakazane.
Jeśli jednak ktoś serio chciałby podnieść jakość wyborów, to na pytanie, czy powinny trwać jeden czy dwa dni – odpowiadam:
                       "DWIE GODZINY!"
W tym czasie PolSat powinien puszczać "Daleko od noszy” i "Hotel 52”, TVN "Usta–usta” i "Prosto w serce”, TVP1 "Modę na sukces” i "Klan”, TVP2 "M jak miłość” i "Rodzinkę”. Do tego jeszcze występy pp.Adama Małysza i Roberta Kubicy…
Ponieważ zaś na Ich start w październiku nie można liczyć, nie warto wyborów organizować.

Mądrze mówi pan Janusz, prawda?