środa, 29 czerwca 2011

Pomodlę się

Rano byłem na mszy. Gorąco dzisiaj – już o 8-smej upał dawał o sobie znać. Od 10-tej aż do tej pory siedzę, z krótkimi przerwami, przy notatkach. W piątek sądny dzień. Ale wiem – wszystko pójdzie dobrze, po mojej myśli. Za półtorej godziny przyjedzie do mnie Tata i Ala. Chcieli zobaczyć obraz Matki Boskiej, który od wczoraj gości u nas w domu. Potem odwieziemy go do kościoła. W sumie to jeszcze mam trochę czasu, a więc się pomodlę. 

wtorek, 28 czerwca 2011

Dobry ojciec pod apteką

Spotkałem go na mieście. Stał pod apteką i pił piwo. Towarzyszyli mu dwaj mężczyźni, którzy także trzymali w dłoniach – każdy po jednej – butelki z zawartością chmielowego napoju. Przechodziłem blisko. Zawołał mnie, bym do niego podszedł. Nie lubię rozmawiać z pijanymi ludźmi, tym bardziej, kiedy jestem trzeźwy. Trochę mi się śpieszyło, ale czasem nie umiem odmawiać, a jego znam przeszło dziesięć lat. Więc postanowiłem, że zamienię z nim kilka zdań. To wszystko – i pójdę dalej.

Nie przedstawiał mnie swoim znajomym, którzy twarze mieli czerwone i zniszczone – czym podobni byli do siebie samych i do niego. Spytał, co u mnie. Powiedziałem, że wszystko dobrze. Rzekłbym – fantastycznie, ale mógłby to źle odebrać. Potem komentował coś, jak mi – tak!, mi, nie jemu – ciężko. Jakie to mam ciężkie życie, bo nie mam rąk. Nie chciało mi się wyprowadzać go z błędu, bo pewnie i tak pewnych rzeczy by nie zrozumiał.

Chciałem odejść. Lecz gdy poruszył temat swoich dzieci, a ma ich troje, postanowiłem jeszcze przez chwilę go posłuchać. Mówił o tym, jak bardzo kocha swoje dzieci. O tym, że zrobiłby dla nich wszystko. O tym, że są one dla niego najważniejsze na świecie. Dodał, że ma w planach zrobić sobie tatuaże, które będą przedstawiać twarze jego pociech. Jeden na jednej piersi, drugi na drugiej, a trzeci na brzuchu. Tak bardzo je kocha, że zrobi to dla nich. Skomentowałem to krótko, mówiąc: fajnie, spoko…

Fajnie, spoko! Ale może zamiast tych tatuaży zrobiłbyś dla nich coś naprawdę istotnego i przestał pić? Może – zamiast mówić, jakie są dla ciebie ważne – pokaż to. Zostaw ten alkohol. Wiesz, jak bardzo cierpią przez to, że pijesz? Nie wiesz. Bo gdybyś wiedział, rzuciłbyś ten nałóg i nie potrzebowałbyś do tego żadnego terapeuty. Nie wiesz też pewnie, czym jest DDA. Gdybyś to wiedział – zająłbyś się swoimi dziećmi, zadbałbyś o ich przyszłość. Dałbyś im to, co najważniejsze: miłość, bezpieczeństwo, troskę, opiekę…

Nie powiedziałem tego, choć właśnie tak wtedy pomyślałem. Wiem, co to znaczy mieszkać w domu, w którym mieszka też alkohol. Dlatego też swoje dzieci wychowam tak, by były najszczęśliwszymi istotami na świecie. I by nigdy nie poznały smaku cierpienia, odrzucenia, bólu… Swojego dzieciaka – wiesz – wychowam w wierze; Bo w Boga wierzę – wiesz – i w dobrych ludzi wierzę!

Mokra - Skąpana w Deszczu

Przyszła do mnie mokra
Skąpana w deszczu
Czułem w powietrzu
Zapach Jej perfum
Usiadła blisko
Nie pytając co u mnie
Jestem tylko mężczyzną
I tak mało rozumiem
Jako zwykły facet
Czuję niewiele
Tylko ciepło Jej ust
Na moim ciele
I aksamit Jej dłoni
Mo-ni-do-bro-ni
Po wszystkim rzekła
O nas zapomnij 

Miłego tygodnia!

Miłego tygodnia!

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Sprostowanie Seksownego Intelektu

Dwa posty wcześniej – we wpisie „Seksowny Intelekt” – napisałem, że prawdziwy seksapil idzie zawsze w parze z intelektem. Źle się wyraziłem. Teraz to sprostuję. Tak naprawdę nie ma prawdziwego seksapilu bez intelektu. Kobieta czy też mężczyzna może mieć ładne, seksowne ciało, ale jeśli nie ma intelektu – to też nie ma seksapilu. 

niedziela, 26 czerwca 2011

Życie to Teatr, Życie to Sen

Jeśli życie to teatr
A ja jestem aktorem
Poproszę główną rolę
Innych nie biorę

Zdobyć świata szczyt
Albo przeżyć jeden dzień
Jeśli życie jest snem
Niech to będzie piękny sen

Seksowny Intelekt


Zazdrościsz mojej niuni

Ma piękne ciało i umysł
PiH


Dni są coraz cieplejsze. Na ulicach miast coraz częściej można spotkać skąpo ubrane dziewczyny i kobiety. Nie ukrywam, że na mnie, jako na mężczyznę, takie widoki „działają”. Lubię patrzeć na odkryte opalone fragmenty ciał kobiet. I to nie jest tak, że patrząc na nie, od razu myślę o seksie. Takie widoki są po prostu piękne! Ale pamiętajcie, Dziewczyny i Kobiety, że fajne piersi, jędrne pupy i zgrabne nogi – to nie wszystko. Jeśli nie macie zbyt wiele w głowach – to choćbyście miały cycki jak Pamela Anderson, to i  tak nic nie da. Bo są jeszcze na tym świecie mężczyźni, dla których prawdziwy seksapil idzie zawsze w parze z intelektem. 

Nasz Niebieski Płomień

 http://niebieski-plomien.blogspot.com/

Zachęcam do odwiedzania naszego Niebieskiego Płomienia; link powyżej

czwartek, 23 czerwca 2011

Według wiary

Nie wierzę przypadek. Wierzę w siebie i w to, że każdemu dzieje się według jego wiary. A jeśli ktoś nie wierzy, że dzieje mu się według jego wiary – to także dzieje mu się według jego wiary i przez to, że w to nie wierzy, nie dzieje mu się według jego wiary. Jasne? Jak noc, proste jak mój nos… 

Sporo się nauczyć

Czytam niektóre z wpisów blogowych, które tu zamieściłem, i myślę, a raczej stwierdzam, że sporo, oj sporo muszę się jeszcze nauczyć... ale to dobrze! - jest co robić! 

Miałem

... iść do kościoła, ale nie pójdę. Dobrze, że modlę się w duchu. A na 15-tą do Kamilka. 


Miłego dnia dla Was!

środa, 22 czerwca 2011

Tak, postanowione!

Wstałem rano, przesłuchałem wszystkie płyty… Oj nie – nie było tak. Płyt nie słucham, bo ich nie mam zbyt wiele. Za dużo z nimi roboty – tak powiem. Cała muzyka, jaką miałem, zapisana była na pendrive. I chyba tam jeszcze jest, bo gdy sprawdzam jego pojemność, pokazuje mi się, że prawie połowa, czyli 8 gigabajtów, jest zajętych. Co z tego, kiedy wszystkie foldery  zapisane na pendrive zamieniły się w skróty. Nic nie mogę otworzyć. Muzyka jest, ale już chyba nigdy się do niej nie dostanę. (Przemku, nigdy nie mów nigdy!)

Wstałem rano, bardzo wcześnie, bo o 3:30, ale nie przesłuchałem żadnych płyt. Obudziła mnie myśl, która zagrała w mojej głowie – trochę inaczej niż płyta (zresztą, zależy jaka) – a zagrała to, że dziś mam ostatni czas, by zrobić porządek z dzienniczkiem praktyk. Tak więc szybko wstałem – i dzienniczek uzupełniłem.

Dzienniczek uzupełniłem. Trochę lżej zrobiło mi się na żołądku i na sercu chyba też. Choć w sumie serce to chyba zawsze mam lekkie. (No i po prawej stronie – oczywiście!)

W południe, po wspólnych zakupach z moją babcią, ruszyłem do dwóch świetnych Pań Kierownik, u których właśnie praktyki zrobiłem. Najpierw w Poddębicach, potem w Konstantynowie. No i wszystko gra! Napisałbym coś więcej, ale mój mózg zwolnił obroty, więc za chwilę mogę zacząć pisać… głupoty. Może lepiej więc nic nie pisać. Tak, postanowione! Dobranoc!  

Premier na piłce się zna (dopisek)

Nieraz słyszałem głosy: po co tak piszę o tej polityce! Po co się tak nią zajmuję. Gdybym jeszcze się znał, to pół biedy. Ale nie znam się, a odzywam się.
Krytykuję Premiera, mówię, że nie umie rządzić – a czy ja znam się na rządzeniu? Nie wiem, czy się znam. Ale Pan Premier nie rządzi swoją prywatną firmą, tylko Państwem, którego jestem obywatelem. I obywatelami tego Państwa są moi bliscy. Obywatelami tego Państwa będą moje dzieci (jeśli będę je miał).
Tak więc decyzje Premiera mają wpływ na mnie i na moich bliskich. I, jako obywatel, mam prawo Go krytykować. Nie krytykuję dla samej krytyki. Krytykuję, bo czuję, że dzieje się źle.
Dziś Premier mówił w TV o piłce nożnej. Na tym chyba się zna. Może powinien się zająć raczej football’em? Ale nie mi o tym decydować!  

Premier na piłce się zna

Zna się, oj zna. Szkoda, że nie poświęcił się temu zajęciu. Szkoda, oj szkoda. Wziął się za rządzenie. Tego według mnie nie potrafi. Ale, naprawdę, świetnie gra! I udaje! 

Coraz częściej się zastanawiam

Nad tym, by usunąć konto z Facebooka. Miałbym więcej czasu na robienie pożytecznych rzeczy. Częściej bym pisał i czytał. Częściej biegał. I więcej bym się uczył do egzaminu licencjackiego :)

Dziwne to...

... bo - jeśli Kaczyński - to ja proponuję, by sprawdzić stan psychiatryczny całego rządu oraz wszystkich partii, które są w Sejmie. Bo trzeba mieć coś z głową, żeby chcieć rządzić za wszelką cenę :)

wtorek, 21 czerwca 2011

Przyszedł czas

Przyszedł czas, tak myślę, by odpowiedzieć na Wasze komentarze. Obiecuję, że zrobię to do niedzieli. I proszę o więcej, no! :)

sobota, 18 czerwca 2011

Zaliczone!!

Dwa testy zaliczone (jeden z nich poprawiałem) trzeci zaliczony na ocenę „bardzo dobrą”. Tak więc: dzień udany. Wiem, czasem nudzę z tymi udanymi dniami. Każdy dzień udany. Ale ja tak czuję. Nawet jeśli mam dzień średnio ciekawy, piszę, że jest udany. Bo jeśli mam dzień średnio ciekawy, to jest on średnio ciekawy, ale zarazem udany. Miłego wieczora, udanej niedzieli!! 

piątek, 17 czerwca 2011

Pamiętasz?

Wczorajszy dzień puściłem z dymem
Pamiętasz?
Ja zapomniałem już swoje imię
Przysięgam!
Po co mi ono – naprawdę nie wiem
Przemek czy Rafał? – nie jestem pewien

Wczorajszy dzień – dzisiaj to przeszłość
A razem z nim, co wczoraj – odeszło
Dziś nowe szanse stoją otworem
Ja nie mam wyjścia… Po prostu je biorę!

Przerwa\Szkoła\Mam głęboko relatywizm!

Robię przerwę w fajsbukowaniu. W myśl zasady: co za dużo, to niezdrowo. Na blogu, oczywiście, publikował będę dalej. A linki do moich zapisków pojawiać się będą na mojej ścianie FB. No, ale mnie tam przez ten weekend nie będzie. Powrócę najwcześniej w poniedziałek. Jakby co, jestem pod mailem. Tak więc: piszcie tam. I do ponownego zobaczenia po weekendzie. Do zobaczenia na FB – oczywiście.

Dziś jadę do szkoły. Chyba tylko, a na pewno przede wszystkim, po wpisy. Powoli się szykuję. Zanim zawitam do szkoły, zajrzę jeszcze w parę miejsc. Wejdę do sklepu wymienić kilka sztuk ołówków, bo wziąłem nie takie. Potem zajrzę do znajomej do kiosku. Odwiedzę jeszcze parę miejsc, a potem prosto do WSP. Miałem wielką ochotę zajrzeć dziś na festyn do szkoły w Bełdowie. Ale, niestety, jest już za późno, więc się nie wyrobię.

I jeszcze tak na koniec przyszedł mi na myśl temat zdrady, która dla niektórych jest fascynująca. Wierność jest nudna? – Tak, dla wielu owszem. Ja pozostaję nadal przy swoim zdaniu, twierdząc, że wierność jest piękna i wyjątkowa. Niewierność jest hańbiąca. Zdrada to zdrada. Nie twierdzę tu bynajmniej, że zawsze byłem święty. Pamiętam, jak miałem naście lat – i owszem, zdarzało mi się popełnić kilka razy ten hańbiący czyn. Ale popełniać błędy – to leży w naturze człowieka. Lecz człowiek, aby być człowiekiem, wyciąga z błędów nauczkę na przyszłość i drugi raz tych samych błędów nie popełnia. Dziś działam w myśl kilku zasad. Pierwsza: Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe. Druga: postępuj wobec drugich tak, jak chciałbyś, by postępowano wobec ciebie. Zdradzasz? To teraz postaw się w obliczu osoby zdradzanej. Co ty byś czuł, gdyby ona zdradzała ciebie? Jeśli myśl o tym, że jesteś zdradzany, nie wywiera na tobie złych skojarzeń – to zdradzaj. Ja na pewno nie chciałbym być zdradzany.
Nie lubię tłumaczeń, że człowiek pod wpływem alkoholu, chwili i ogólnej atmosfery, może się zapomnieć i zdradzić. Irytują mnie lekko takie tłumaczenia. Bo to nie jest tłumaczenie. Zdrada to zdrada – i koniec. Tu nie ma tłumaczeń, jak dla mnie. Nie przemawia do mnie relatywizm sytuacyjny. Mam go głęboko gdzieś! Choć, to prawda, sam nie jestem święty. Ale zawsze w kieszeni mam popiół, który, kiedy tylko zajdzie potrzeba, wysypię na głowę.

Dobra! To, Kochani, miłego dnia! 

czwartek, 16 czerwca 2011

Krótkie proste "LOVE"


Czasem chciałbym cofnąć czas
Żeby znów mieć Cię przy sobie
Spojrzeć w Twą radosną twarz
By wyszeptać „LOVE” Tobie… 

Krótko o związkach

Kiedyś podchodziłem do spraw związku między kobietą i mężczyzną zupełnie inaczej. Myślałem, że nikt nie jest mi potrzebny, nikogo nie chciałem na stałe. Przez to zmarnowałem niejedno prawdziwe uczucie i zniszczyłem niejeden związek. Dziś widzę sprawę związków zupełnie inaczej, ale – niestety – na niektóre rzeczy jest za późno. Może nie tyle na rzeczy, ale niektórych związków, które były prawdziwe, nie da się powtórzyć. Wiem, że jeszcze wszystko przede mną. Jeszcze nie jedna szansa. Wierzę, że poznam jeszcze Prawdziwą Kobietę, którą pokocham prawdziwie, a Ona mnie. Jedną już chyba taką znałem. A może mnie się tylko wydawało?... 

środa, 15 czerwca 2011

Dziękuję, Boże

Boże, dziękuję Ci za to, że żyję
Za każdą piękną, cudowną chwilę
Za radość i uśmiech na twarzach bliskich
Boże, dziękuję Ci za nich wszystkich

Za chwile słabości, Boże, przepraszam
Ty wiesz, że najtrudniej sobie wybaczać
Zapomnieć wszystkie swe przewinienia
Wymazać z głowy najgorsze wspomnienia

Proszę o siłę, Boże, i wiarę
O to, bym ciągle rozwijał się stale
Proszę o talent, bym dalej tworzył
I o potencjał proszę Cię Boży

A kiedy zboczę z obranej drogi
Lub kiedy w tańcu pomylę kroki
Kiedy poślizgnę się i przewrócę
Bądź wtedy przy mnie, Twym wiernym słudze

Daj rozeznanie, bym poznał Prawdę
Abym Ją głosił, daj mi odwagę
Szlachetność, męstwo to takie ważne
Prawość – pozostać przy Niej na zawsze

Kończąc ten list, powiem raz jeszcze
Dziękuję, Boże, że przy mnie jesteś
W każdym momencie mego istnienia
Tak kończę zapis: do zobaczenia!! 

Dobrze, że są ołóweczki

Zakupiłem ołóweczki, tak więc mogę swobodnie pisać. Notować na moim komputerze wszystko, co tylko mi ślina na język przyniesie. Potem publikować to na blogu. Dobrze, że jest taka możliwość, że mogę dzielić się moimi zapiskami z całym światem. Tak, wiem, że cały świat tego czytać nie będzie, ale jeśli tylko by zechciał, jeśli miałby ochotę – mógłby. Wystarczy wejść na mojego bloga. Tylko żal mi się trochę robi i jakoś tak dziwnie, kiedy słyszę, że ktoś tam ważny chciałby wprowadzić na Internet jakieś ograniczenia. Jakim prawem? – chciałbym tego kogoś o to spytać. Człowiek jest z natury wolną istotą – jakim prawem inni nam zabierają tę wolność? Prawem wygranych wyborów? Bo wybrało ich większość obywateli? Fajnie! Tylko, że wybory u nas w kraju to plebiscyt. Nie ma w nich nic merytorycznego, jest kampania. Wygrywa ten, kto najładniej wygląda i najfajniej mówi. Ludzie, obudźmy się! Oni, ewidentnie!, dmuchają nas w balon i robią w konia. Ile jeszcze? – pytam. Dobrze, że mam ołówki – i że jest Internet. 

wtorek, 14 czerwca 2011

Czerwony jak burak

Jak burak czerwony – uciemiężony
Chciałby być wolny a jednak nie chce
Taki paradoks by było śmieszniej
W imię równości poświęci więcej
I tolerancji – szczęścia gwarancji
On ma jej mnóstwo dla swoich racji
I dla tych samych znaczy dla swoich
To z nimi w jednym szeregu stoi
Nie różni się wcale od całej reszty
Też jest czerwony i ma kompleksy
Te same głosi poglądy, slogany:
Wszyscy powinni być tacy sami
Wszyscy są równi: mądrości wzrostem
To co się liczy dla niego – postęp
Elgiebete – też działa w tej grupie
Lecz ona ma go głęboko w d**ie





Ołówek się skończył

Tak sobie siedzę, trzymając ostatni pogryziony ołówek w ustach, i zastanawiam się, że to już ponad pół roku minęło od początku 2011. Szybko – stwierdzam w myślach. Póki co – rok zaliczam do udanych, ale wiem, że druga jego połowa będzie piękniejsza od pierwszej. Napisałbym więcej, ale ołówek już się nie nadaje! 

Pogryzłem wszystkie ołówki

Trzeba powrócić znów do publikowania. Zdecydowanie robię za długie przerwy w publikowaniu, publikuję też za mało. Trzeba zacząć działać, zbyt długie przerwy są niewskazane. Dziś na razie wystarczy, bo ołówki wszystkie pogryzłem. GRRRYYY!!

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Fajny 13-sty

13-sty to szczęśliwy dzień. Przyszło mi rozliczenie (nieważne jakie) i okazało się, że nie mam niczego zwracać. Zawieźliśmy biznesplan, który pisaliśmy przez prawie miesiąc (nieważne jaki) i okazało się, że prawie wszystko jest dobrze. Mówię „nieważne jakie” i „nieważne jaki”, bo na razie nieważne – jak wszystko się wyjaśni do końca, to powiem więcej.

13-sty nie musi być nieszczęśliwy. Nawet jakby to był 13-sty piątek. Nawet 13-sty piątek może być szczęśliwy – to tylko zależy od nas. To my mamy wpływa na nasze życie i my decydujemy, czy ma być one piękne, czy brzydkie – jak pochmurna, deszczowa pogoda. Jednak nawet tak pogoda, która znana jest przez większość jako brzydka, wcale brzydka być nie musi. To także zależy od nas.

Mam nadzieję, że ten 13-sty był dla Was udanym dniem. A jeśli nie, to pamiętajcie, że to wszystko zależy przede wszystkim od nas. 

sobota, 11 czerwca 2011

Zaliczę

Ostatnio rzadziej publikuję teksty na blogu. Po pierwsze dlatego tak się dzieje, bo mało mam czasu. Po drugie: czasem mam mało pomysłów na publikację. Wielkimi krokami zbliża się egzamin licencjacki. Naukę czas rozpocząć. Trochę późno? Być może. Ale uczyłem się przez trzy lata, uczestnicząc w wykładach i ćwiczeniach.

Teraz przyjdzie pora na to, bym się sprawdził i dowiedział, czy uczyłem się wystarczająco dobrze, by zaliczyć egzamin. Liczę oczywiście na to, że zaliczę. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Choć: zaraz, chwilę – wyobrażam. Jeśli nie zaliczę w pierwszym terminie, będzie poprawka.

Oczywiście nie podpieram się poprawką. Chcę zaliczyć egzamin w pierwszym terminie – i tak właśnie będzie.

Zaliczę go, nie ma wyjścia – jak to się mówi… 

wtorek, 7 czerwca 2011

Test, którego...

Trzy dnia przerwy od pisania i czytania to prawdziwa męczarnia. Żartuję, oczywiście, bo przez te trzy dni i czytałem, i pisałem, ale niedużo i nie to, co powinienem. Tzn. trochę to, co powinienem, bo w sobotę np. pisałem test. Pisałem – to zbyt dużo powiedziane. Zaznaczałem prawidłowe odpowiedzi – to byłoby bliższe prawdy, gdybym poprawne odpowiedzi zaznaczał, ale testu nie zaliczyłem, więc, owszem, zaznaczałem – ale odpowiedzi nieprawidłowe. Czytać przez te trzy dni także czytałem. Np. test, którego nie zaliczyłem. 

piątek, 3 czerwca 2011

I po bierzmowaniu

I po bierzmowaniu. Miałem tę przyjemność, że sakramentu udzielał mi sam abp Władysław Ziółek. Kiedy robił mi znak krzyża na czole – uśmiechnął się do mnie. Ja, oczywiście, nie pozostałem Mu dłużny i na miły uśmiech odpowiedziałem uśmiechem. Także miłym!

A jutro rano podobno mam jakiś egzamin… Ech, trzeba zaraz się szykować do spania. A posiedziałbym jeszcze i poczytał. Mam „ochotę” na książkę Stanisława Michalkiewicza: „Dobry <zły> liberalizm”. Oj, przeczytałbym, przeczytał… 

Dobrze, że jestem optymistą (3)

To jak trzecia część trylogii. Dobrze, że jestem optymistą – po raz trzeci. A dobrze chociażby dlatego, że optymistom jest w życiu łatwiej. Optymiście każdy problem, który staje na jego drodze, wydaje się być o wiele mniejszy, niż ten sam problem widziany oczami pesymisty.

Optymista często traktuje problemy nie jako problemy, ale jako wyzwania. Nic nie dzieje się bez przypadku – tak myślę, a każde wyzwanie, które staje na mojej drodze, jest po to, abym się czegoś nauczył. Zawsze też pamiętam, jako optymista, że wyzwanie czy nawet problem, który mnie spotkał nie będzie trwał wiecznie, jest on sprawą przejściową.

To tak jak w powiedzeniu, że w każdej, nawet najmniejszej, a tym bardziej w tej wielkiej kałuży (nawiązując do wielkich i trudnych wyzwań) odbija się słońce. Lub jak w innym powiedzeniu, że ciemne chmury czasem przychodzą, ale potem odchodzą, a pod nimi zawsze jest słońce. Świeci, mimo tego, że czasem jest niewidoczne.

Jako optymista, patrzę na problemy, zwane przeze mnie wyzwaniami, globalnie. Wiem, że optymizm pomoże w sprostaniu tym wyzwaniom. Widzę w swojej wyobraźni problem rozwiązany. Wierzę, że to rozwiązanie nadejdzie za chwilę. Ono już jest, ale jeszcze się nie zmaterializowało.

Dobrze być optymistą. Kończąc wpis i trzecią część trylogii – pozdrawiam. Szykuję się do kościoła. Dziś o 18-tej mam bierzmowanie… 

Dobrze, że jestem optymistą (2)

Dobrze, że jestem optymistą, bardzo mnie to cieszy. Ale, zaznaczam, optymistą się nie urodziłem. Przez większą część swoje życia, przez lat co najmniej dwadzieścia, byłem pesymistą. Byłem defetystą, który patrzył na świat i widział go raz w szarych, raz w czarnych, a innym razem w czarno-szarych lub szaro-czarnych kolorach.

Jednak pewnego dnia, powiedzmy, że nie miałem wyjścia i zamieniłem się w optymistę. Udało mi się. Pewnie m.in. dlatego, że miałem silną motywację. Gdy znalazłem się w piekle, kiedy cierpienie przenikało mnie do szpiku kości – stwierdziłem: mam tego dosyć!!

To prawda, co mówią niektórzy mądrzy tego świata: kiedy człowiek ma naprawdę dość swojego cierpienia, znajduje w sobie silną motywację, by pozbyć się go raz na zawsze. Podobnie było ze mną. Kiedy tylko nie mogłem znieść swojego cierpienia – nagle jakbym się przebudził i stwierdził: musi istnieć jakieś inne życie!

Moje przebudzenie może nie było to samo, co u de Mello czy Tolle’a, ale było na tyle wyraziste, że zacząłem odnajdywać się na nowo. Z pesymisty zamieniłem się w optymistę. Moja transformacja nastąpiła, ponieważ nie miałem już siły dźwigać mojego cierpienia, które tak bardzo mi ciążyło.

Nie miałem siły, powiedziałem dosyć, podniosłem głowę i postanowiłem żyć pełnią życia. Od tamtej chwili do dziś jestem optymistą. A mój optymizm rośnie każdego dnia. Niektórzy nawet twierdzą, że jest za duży. Za duży optymizm – to pojęcie względne.

A ja i tak wolę być za dużym optymistą, niż pesymistą, który patrzy na świat przez ciemne okulary nawet wtedy, kiedy nie świeci słońce. 

Dobrze, że jestem optymistą

Człowiek głosuje na partię, która deklaruje swój liberalizm i centroprawicowość. I głosuje właśnie na nią dlatego, że jest ona liberalna i centroprawicowa. A kiedy ta liberalna i centroprawicowa partia wygrywa wyboru, okazuje się, że liberalna i centroprawicowa ona nie jest. Wychodzi na jaw, że cześć jej głównego składu to socjaliści, których poglądy są lewicowe. Teraz widać wyraźnie, że wszystko co partia głosiła, to zwykły populizm, a osoby najważniejsze w partii przesiąknięte są demagogią.

Głosowałem na tę partię, ponieważ gdy przystępowała ona do wyborów, jej poglądy były liberalne i centroprawicowe. Kiedy partia, m.in. dzięki mojemu głosowi i wielu mi podobnych, wygrała wybory, odeszła od swoich poglądów. Powiem szczerze, że czuję się oszukany. Zawiodłem się.

Czy władza nad innymi jest aż tak fascynująca, że można kłamać i robić wiele innych nieetycznych rzeczy tylko po to, by wygrać wybory i do tej władzy się dostać? Myślę, że większa część z rządzących nigdy nie miała prawdziwej władzy. Chodzi mi o władzę nad samym sobą. Umiejętność kierowania sobą, podejmowania prawych decyzji.

Gdyby umieli oni sobą pokierować prawidłowo, gdyby nad sobą panowali – nie pchaliby się tak do władzy. Kiedyś moja znajoma stwierdziła, że większość z rządzących naszym krajem powinno być zamkniętych w szpitalach psychiatrycznych. Jeśli władza nad innymi tak bardzo ich podnieca – to musi coś z nimi być nie tak.


A gdzie jest ta odpowiedzialność, o której tak często mówią? Gdzie ona się podziała? Rządzić krajem to niezwykle wielka odpowiedzialność. No bo kto spłaci dzisiejsze długi, które nasza władza zaciąga? Kto? Jak to kto! Nasze dzieci.

Trzeba mieć mocno naruszone sumienie, by nie myśleć o tym dzisiaj. By zaciągać kredyty, zadłużać nasz kraj – ze świadomością, że ktoś kiedyś te kredyty za nas spłaci. Ktoś, kto nigdy żadnego kredytu nie zaciągał, kto nigdy się nie zadłużał.

Zastanawiam się, czemu nie ma zapisu w Konstytucji, który zabraniałby robienia przez władze deficytu. Zastanawiam się i czuję, że ten system nieuchronnie zbliża się do końca. Wydaje mi się także, że większość rządzących wie, że ten system nieuchronnie pada. Janusz Korwin Mikke powiedział kiedyś, że wszyscy rządzący są świadomi tego, że to wszystko zaraz się zawali. Są tak bardzo świadomi, iż biorą szybko – ile tylko mogą.

Dobrze, że jestem optymistą. Dobrze, że wiem, iż wszystko co postanowię, uda się. Jestem świadom tego, że zrealizuję wszystkie swoje plany, osiągnę wszystkie swoje cele, spełnię swoje wszystkie marzenia. Gdybym był pesymistą – to w dzisiejszych czasach załamałbym się. I koniec, i kropka! 

czwartek, 2 czerwca 2011

"Uprzedź Uprzedzenia..."; "Niebieski Płomień"

Dziś prezentuję Wam naszą ekipę z projektu „Uprzedź Uprzedzenia…”. Oto link, pod którym nas znajdziecie i obejrzycie: http://uprzedzuprzedzenia.blogspot.com/p/redakcja-czyli-uczestnicy.html

Zachęcam także do czytania „Niebieskiego Płomienia”, na którym publikuję teksty razem ze znajomymi: http://niebieski-plomien.blogspot.com/

Pozdrawiam!! 

środa, 1 czerwca 2011

Dla Waspaniałych Dzieci

Najpiękniejsze życzenie dla Was, Dzieci!! Jesteście najwspanialszymi Istotami we Wszechświecie!! Życzę Wam samych radosnych i pięknych chwil. Wspaniałych, kochających rodziców. Uśmiechów na Waszych pięknych buźkach!! Wszystkiego, co tylko sobie wymarzycie. Przede wszystkim, aby Wasze dzieciństwo było beztroskie. Zresztą, Wy same dobrze wiecie, czego chcecie!