Ty mi mówisz, że jak zobaczysz, to uwierzysz - ja Ci mówię, że jak uwierzę, to zobaczę...
niedziela, 27 kwietnia 2014
sobota, 26 kwietnia 2014
Wymagajcie od siebie
Wymagajcie od siebie, choćby inni od
Was nie wymagali –
te piękne słowa Jana Pawła II są od jakiegoś czasu moim mottem, dewizą życiową,
która mnie prowadzi przez różne sytuacje dnia codziennego. Jak to powiedział
mój znajomy Aleksander Beta – Jego życiowym celem jest ciągły rozwój i stawanie
się coraz lepszym. I wiem, że Alek nawet wtedy, kiedy nikt od Niego by nic nie
wymagał, On sam wymagałby od siebie. Tak swoją drogą: Alek też jest osobą wierzącą
i na pewno te słowa Papieża są cenne także i dla Niego.
Jutro
nastąpi kanonizacja zarówno bł. Jana Pawła II, jak i bł. Jana XXIII. Kilku moich
znajomych wybrało się do Rzymu na tę uroczystość. I dobrze. Jeśli czują, że tak
trzeba, jeśli jest do dla nich ważny moment – wspieram ich w tym całym sobą. Dla
mnie jest to także wydarzenie wielkie, lecz traktuję je przede wszystkim jako
symbol. Symbol tego, by iść przez to życie z radością w sercu, by być dobrym, a
przede wszystkim naśladować Jezusa Chrystusa.
Tak często
nie jestem tego przykładem. Tak często błądzę i gubię się w tym wszystkim. Jednak
Miłość, Wiarę i Nadzieję noszę w swoim sercu, dlatego też jestem pewny, że
jakby nie było, to i tak będzie dobrze, a nawet jeśli nie, to – jak powiedział
Jacek Walkiewicz – na pewno damy sobie radę.
Z tym
wymaganiem od siebie trzeba uważać, by nie wpaść w to za bardzo. Znam kilku
takich, co wymagają od siebie zbyt dużo, przez co też nie dają rady wszystkiemu
podołać i wpadają w życiowe zniechęcenie. Miałem czas, że też taki byłem. Na
szczęście się to zmienia i jest coraz lepiej.
Ostatni rok
nie był łatwy. Choroba Babci i inne wydarzenia z życia spowodowały we mnie przygaszenie
radości. Choć momentami było ciężko, jednak ciągle gdzieś w sercu miałem wiarę
w to, że wreszcie się jakoś wszystko ułoży. Jest we mnie, dzięki Bogu, jakiś
fundament, który pozwolił mi przetrwać te trudne chwile. Dziś czuję się już lepiej.
Mam w sobie więcej mocy i energii. Czuję w sobie radość do życia. Znów zacząłem
się cieszyć tylko dlatego, że wstałem rano, że otworzyłem oczy, że mogę żyć. I
za to chwała i dzięki Panu. W sercu mam nadzieję, że z każdym dniem będzie
coraz lepiej. Wiem, że wytrwałość to podstawa. Wytrwałość, którą wspiera
konsekwencja. I, oczywiście: WIARA, WIARA, WIARA!
piątek, 25 kwietnia 2014
Powoli nadrabiam straty...
Tak, wiem,
zdaję sobie z tego świetnie sprawę, że ostatnimi czasy zaniedbuję nieco mojego
bloga. Mam ogromną nadzieję, że mimo tego moi Czytelnicy – choć nie jest ich
dużo (nie jest Was dużo!), to jednak są (a jak wiemy – nie ilość, a jakość się
liczy – tak, to prawda: jesteście wyjątkowi!) – mi to w jakiś sposób wybaczą. U
mnie ostatnio dużo się dzieje. Pewnie u Was także. Bo właśnie na tym polega
życie – by dużo się działo.
Nie zawsze
jest łatwo. Ale, jak ktoś już to powiedział wiele razy, a ktoś inny powtórzył
jeszcze więcej – nie narzekajmy, że mamy pod górkę, jeśli wchodzimy na szczyt. Każdy
z nas ma swój własny szczyt. Ty, ja, on, ona. I nawet ten facet, który pół
życia spędził pod sklepem, prosząc ludzi o 2 zł na piwo lub wino. Jego szczytem
jest napić się tu i teraz. Nie myśli, co będzie potem. Może to czasem i lepiej.
Żyje tu i teraz. Niczym Budda…
Nie mnie
oceniać, który szczyt jest lepszy. Nie mnie oceniać, która droga jest bardziej
wartościowa. Czy moja, czy tego typa spod sklepu… Dlatego też nigdy nie
zrozumiem ludzi, którzy tak łatwo i pochopnie krytykują innych. Wczoraj wraz z
moim znajomym Krzyśkiem, który zajmuje się survivalem, byliśmy w odwiedzinach w
więzieniu, gdzie mogliśmy podzielić się z osadzonymi naszym życiowym
doświadczeniem. Ani przez chwilę ani mnie i mojemu znajomemu nie przeszło przez
myśl, by oceniać tych ludzi. Każdy z nas ma swoją własną historię. Każdy z nas
pisze ją każdego dnia, w każdej chwili, w każdym krótkim momencie swojego
życia.
Robię to
także ja, świadomy tego, pewny, że to, co dam innym, kiedyś wróci do mnie. Tak,
wiem, kiedy człowiek to sobie uświadomi, to czasem ma trochę „stracha”, no bo
nie zawsze czynimy tylko to, co dobre. A dając dobro, jestem tego pewny –
otrzymam je powrotem. Czasem za chwilę, już, teraz – innym razem będę musiał
trochę na nie poczekać. Kiedy dam komuś negatywne rzeczy, one także powrócą.
Wiem o tym.
Na szczęście
jest Bóg, który, jeśli mocno będziemy Go prosić o wybaczenie złych uczynków, On
to dla nas uczyni, jednak musimy pamiętać o tym, że to Pan sprawiedliwy, który
za dobre wynagradza, a za złe karze. Wiem, że świadomość tego nie jest łatwa.
My, ludzie – istoty słabe, a z drugiej strony tak mocne – czasem stajemy przed
trudnymi wyborami. I nie zawsze, niestety, wybieramy dobrze – to ze względu na
naszą słabość, jednak siła, która w nas drzemie sprawia, że możemy wszystko
odmienić. Zawsze mamy wybór. Niezależnie w jak trudnej sytuacji się znaleźliśmy.
Mógłbym tak
pisać długo, niemalże w nieskończoność, ale przyszedł czas, bym szykował się na
trening. Z drugiej też strony: mógłbym pisać tak długo, ale wiem, że to tylko
gadanie. Lubię praktykę, jest według mnie dużo cenniejsza od czczego paplania. Spotkałem
już na swej drodze nie jednego Profesora, który nie wiedział, jak żyć. Czy ja
wiem? Tak, wiem, jak ja mam żyć – nie wiem jak Ty, ale to już Twoja sprawa.
Życzę Ci powodzenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)