sobota, 16 lipca 2016

Wszystko co dobre w moim życiu dajesz mi Ty...


Wszystko co mam dobre, zawdzięczam Tobie, Boże. Dziękuję Ci za nowy dzień, za to, że otworzyłem oczy i mogę się nim cieszyć. Dziękuję Ci za to, że nie jestem sam, że mam obok bliskich, z którymi mogę cieszyć się wtedy, kiedy jest mi dobrze, a smucić wtedy, kiedy nie układa się tak jakbym chciał. Niech będzie Twoja wola!

Dziękuję Ci za powietrze, które teraz wdycham, dzięki któremu żyję. Dziękuję Ci za życie, za to, że mnie stworzyłeś – na swój obraz i podobieństwo. Dziękuję Ci za Twojego Syna, który przyszedł na świat po to, by odkupić mój grzech. Dziękuję Ci, Boże, za ptaki, których trel słyszę teraz za oknem. To cudowne stworzenia, które swoim śpiewem wielbią Ciebie. Dzięki!

Dziękuję za trawę, za drzewa, za całą zieleń przyrody, którą widzę teraz za oknem. Cieszy się moje oko, moja dusza się raduje, gdy na to patrzę. Dziękuję Ci wszystkie dobra materialne, które mi dajesz, które dajesz moim bliskim. Dziękuję Ci za to, że nie zostawiam tego dla siebie, ale pozwalasz dzielić mi się z innymi. Dziękuję Ci!

Dziękuję Ci za wszystkich ludzi, których spotkałem na swojej drodze i którzy wnieśli coś do mojego życia. Dziękuję Ci za wszystkie dary, które od Ciebie otrzymałem! Dziękuję Ci za wszystkich ludzi, którzy są dla mnie wyrozumiali, którzy potrafią znosić wszystko co we mnie złe, którzy akceptują mnie takiego, jaki jestem. To przez nich Ty sprawiasz, że mam możliwość zmieniać się na lepsze. Dla Ciebie!

Dziękuję Ci za to, że nie żyję już tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Ciebie i dla innych… Wszystko co dobre w moim życiu dajesz mi Ty! 

Zdjęcia z czwartkowego treningu w CWW

Pod tym linkiem zdjęcia :-)


Pozdrawiam serdecznie :-)

czwartek, 30 czerwca 2016

Prawda kołacze do Twego serca


Życie jest piękne! Mówię to nie po raz pierwszy, ale naprawdę tak myślę. Siedzę teraz przy biurku, które ustawione jest zaraz przy oknie. Za oknem mam piękny widok. Zielona trawa, drzewa, latające nad tym wszystkim ptaki. Stwórca naprawdę jest wspaniały. Stworzył to wszystko dla nas. I powiedział, żebyśmy zbytnio się nie martwili o sprawy tego świata. Bo czy aż takie ważne jest to, czy Wielka Brytania wyszła z UE, czy nie...? Dla kogoś, kto zabiega przede wszystkim o sprawy tego świata - na pewno jest to mega istotne. Dla mnie - nie. 

Mówię teraz szczerze: dziękuję Bogu za to, że dopuścił do tej sytuacji, że straciłem ręce - po to, abym mógł poznać Jego. Dzięki temu poznałem sens i cel swojego życia. I nie muszę już gonić za marnościami tego świata. Nie muszę za wszelką cenę być najlepszy. Nie muszę mieć najfajniejszego domu, najdroższego samochodu, najwięcej pieniędzy. Bo nawet jeśli będę miał mega super dom, którym będę się szczycił, nagle pojawi się ktoś, kto będzie miał nie jeden a trzy domu, na dodatek każdy lepszy od mojego. Dziękuję Bogu całym sercem za to, że mam gdzie mieszkać. A przede wszystkim za to, że nie muszę gonić za wszelką cenę za dobrami tego świata i uczestniczyć w wyścigu szczurów. 

Jezus naprawdę zmienia życie. Zmienia umysł. Myślenie. Odmienia spojrzenie na świat. Jest to proces. I nie zawsze jest super. Czasem naprawdę jest ciężko. Bywa że wracam do starego życia... Do starych niemądrych nawyków. Nawyków, które mnie gubiły. Z każdym dniem coraz bardziej. Jedynym ratunkiem jest dla mnie wiara. Możesz się z tego śmiać, możesz mówić, że jestem hipokrytą, ale tylko Bóg tak naprawdę zna moje serce. Twoje też. I wie, że Go potrzebujesz. Masz już dosyć tego świata, w którym każdy chce być najlepszy. Bo gdzie tu jest sens?

Nieraz pewnie polegałeś na kimś innym. Nie jeden raz pewnie też się zawiodłeś. Do kogo miałeś wtedy pretensje? Nie znajdziesz spełnienia, jeśli polegać będziesz na rzeczach tego świata. Ludzie każdego dnia zawodzą. Wiesz dlaczego? Bo są tylko ludźmi. Im szybciej to człowiek zrozumie, tym lepiej. Jednak to, że inni zawodzą, to, że zawodzimy my nie powinno być powodem, abyśmy zatwardzali swoje serca, abyśmy przestawali kochać - bliźniego swego jak siebie samego. 

Życzę Tobie, abyś był wytrwały. I Ty także bądź wytrwała. Nie przestawaj szukać Prawdy. Ona jest naprawdę blisko. Powiem więcej: stoi, kołacze do Twojego serca i czeka aż Jej otworzysz. 

niedziela, 12 czerwca 2016

Radość życia


Wczorajszy dzień był aktywny i nie ukrywam, że trochę mnie zmęczył. Wstaliśmy wcześnie rano. Chcieliśmy zdążyć na pociąg, który o 8:13 odjeżdżał z Łodzi Kaliskiej do Warszawy. Udało się! Monisia pojechała do pracy, ja z jej córką do stolicy. O godzinie 11:00 w Centrum Walki Warszawa zaczął się trening. Nie był łatwy, ja byłem po przerwie, ale jakoś przetrwałem. Najgorzej często jest zacząć - później jakoś leci. Ale bardzo się cieszę, że wróciłem po tej kilkudniowej przerwie. Brakowało mi konkretnych treningów, na których mogę się solidnie zmęczyć i widzieć swoje postępy. Pod koniec lipca wyjeżdżamy z reprezentacją Polski na obóz do Pucka, a we wrześniu szykują się zawody w para-taekwondo, które po raz pierwszy odbędą się w Polsce. Tak więc: co tu dużo można mówić - trenować trzeba! 

Wczorajszy trening skończył się o 13:00. Potem z córą Monisi poszliśmy do Parku Agrykola, gdzie odbywał się Korea Festival 2016. Miałem okazję być w Korei Południowej w roku 2014, także sam festiwal nie był dla mnie jakimś wyjątkowym wydarzeniem, choć nie ukrywam, że było przyjemnie. Najbardziej się cieszę, że mogłem tym samym sprawić przyjemność młodej, która interesuje się się kulturą Azji. Mimo tego, że byłem dość mocno wyczerpany po treningu i że musiałem wydać trochę pieniędzy - jestem mega szczęśliwy, że mogłem coś zrobić dla kogoś innego. Uważam, że to jedna z większych radości naszego życia. Znam inne, które są jeszcze większe, ale o nich innym razem... 

sobota, 11 czerwca 2016

Krótki czewcowy sobotni wpis

Witajcie! To była naprawdę udana sobota - choć jeszcze się nie skończyła. Ostatnio budzę się przed budzikiem. Dziś także tak było. Ok. 5:45, a może i wcześniej. Budzik nastawiony był na 6:00. W uszykowaniu się, jak zawsze, pomogła mi moja ukochana Kobieta, która potem mnie i jej córkę, zawiozła na dworzec Łódź Kaliska, skąd też o 8:13 ruszyliśmy do Warszawy. Tylko ja i córka Monisi - ona pojechała do pracy. O godzinie 11:00 w Warszawie zacząłem trening w Centrum Walki. Trwał on dwie godziny i był, jak ja to lubię mówić - naprawdę konkretny.  Potem poszedłem razem z córką Monisi na Festiwal Sztuk Koreańskich, jako że interesuje się ona kulturą tego państwa. Byłem już w Korei Południowej, także taki festiwal, choć to przyjemna rzecz, nie wywarł aż na mnie tak ogromnego wrażenia. Jednak jej się naprawdę podobał. I choć byłem mocno zmęczony, chciałem z nią tam być. Bo nie ja jestem tu najważniejszy. Ktoś ostatnio mnie uczy, że innego człowieka trzeba zawsze stawiać przed sobą. Mimo tego, że nie zawsze mi to wychodzi idealnie, chcę odrobić tę lekcję. 

Do domu wróciliśmy jakąś godzinę temu. Kończę ten wpis i szykuję się do spania. Życzę Wam dobrej i spokojnej nocy! :-)

sobota, 9 kwietnia 2016

Krótki sobotni wpis



„Gdyby w życiu było nam za łatwo, łatwo też moglibyśmy upaść” – pamiętam te słowa znanego polskiego pięściarza do dziś, i przyświecają mi one w sytuacjach, kiedy w moim życiu jest ciężej. Pamiętam też o tym, by nigdy się nie poddawać – niezależnie od tego, co by się nie działo. Trzeba być cierpliwym i wytrwałym, i robić swoje, choć w oczy nierzadko wieje wiatr, a nawet sypie się piach. Mało tego – często trzeba iść pod górkę. Jest takie motto: „Nie narzekaj, że masz w życiu pod górę, skoro wchodzisz się na sam szczyt”. Nie wiem, czy idę na szczyt, za to wiem, że pokonuję własną drogę i podejmuję własne walki, a tu z kolei pojawia się kolejne motto: „dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. A może czasem warto po prostu sobie odpuścić, o nic i z niczym nie walczyć i zostawić sprawy, by podążały własną ścieżką? Taką myślą kończę ten krótki wpis i życzę Wam dobrej soboty!  

Krótki sobotni wpis na Moje Życie Bez Rąk

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Nasze wyzwania




Choć jest już późna godzina postanowiłem, że zrobię ten wpis, mimo tego, iż czuję lekkie zmęczenie. Kiedyś chciałem mieć lekkie pióro – pamiętam to jakby było dziś, jednak mi nie wyszło. Pewnie dlatego, że atrament w środku był za ciężki… Ach, mój stary aforyzm, który teraz mi się przypomniał. Nie jest on najwyższych lotów, ale najważniejsze, że jest mój! – jak często powtarza mi moja Kobieta, kiedy mówię Jej, że nie podoba mi się coś, co zrobiłem.

Nie wyszło, ale pisać nie przestałem i nie mam takiego zamiaru. Był czas, gdy chciałem być pisarzem, miałem nawet w planach napisać swoją książkę, jednak to także odłożyłem gdzieś na bok. No cóż: jak tu myśleć o napisaniu książki, kiedy człowiek nie może się solidnie zebrać i ukończyć pracy magisterskiej? No jak? – może Wy mi powiecie…
Jezus Chrystus zmartwychwstał. Ja także postanowiłem sobie, że od świąt Wielkanocy odrodzę się na nowo. Za dużo motałem się ostatnimi czasy. Robiłem zbyt wiele niepotrzebnych rzeczy, w głowie miałem za dużo zbędnych myśli. Teraz: cel, skupienie, działanie, wiara, konsekwencja powinny mi przyświecać na drodze, którą idę. I zrobię wszystko, aby tak było. Nie będzie to łatwe, ale wierzę, że dam radę!

Życie jest bardzo kruche. Ostatnie dni znów nam dały temu przykłady. Z tego świata odeszło kilku znanych ludzi – tych mniej znanych pewnie jeszcze więcej. Wśród tych rozpoznawanych było dwóch, którzy zaimponowali mi swoją osobowością i postawą. Mam tu na myśli księdza Jana Kaczkowskiego oraz posła Artura Górskiego. Obaj na swój sposób dzielnie walczyli ze swoimi nowotworami, co było dla mnie sprawą godną podziwu. Mówi się o tym, że Bóg nie pozwoli na to, byśmy dostali na swoje barki ciężar taki, którego nie jesteśmy w stanie unieść. No, chyba że się od Niego odwrócimy, wtedy często najmniejszy problem jest nas w stanie mocno przygnieść – choć nie jest to pewnie regułą, zresztą: nie mnie to oceniać. Ci dwaj Panowie mieli na swych barkach ciężar ogromnej wagi, jednak mimo tego nie poddali się. Walczyli bardzo dzielnie. Do samego końca. Nie dało się zauważyć, by jakiś z nich traktował chorobę jako karę czy nieszczęście. Wprost przeciwnie: ksiądz J. Kaczkowski nawet dziękował za to, że mógł doświadczyć choroby. I chyba rozumiem co miał na myśli.

Kontynuuję ten wpis już dnia następnego. Wczoraj nie dotrwałem. Jestem tylko człowiekiem. Zmęczenie było ode mnie silniejsze. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu walczyłbym z nim wszelkimi sposobami, pisał na pół śpiąc, by tylko ukończyć to, co zacząłem. I byłoby to dobre, ale tylko z jednej strony. Warto kończyć jest to, co zaczęliśmy. Ale warto także być przy tym cierpliwym. Kończyć coś tylko po to, aby skończyć – czasem mija się z celem. Przecież chcemy, by to co robimy było dobre. Nieraz warto jest poczekać, odpuścić sobie, odłożyć coś na później. Spojrzeć na cały stan rzeczy z trochę innej perspektywy.

Każdy z nas ma swoje życie, swoją drogę oraz krzyż, który niesie. Życzę Wam wytrwałości, siły, cierpliwości i miłości, abyście nigdy nie pogubili się w Waszych życiowych zmaganiach. Jak zawsze – pozdrawiam ciepło, tym bardziej, iż za oknem wiosna. 

wtorek, 22 marca 2016

Jestem tylko człowiekiem



Znów zrobiłem sobie trochę dłuższą przerwę w blogowaniu. Powiedzmy, że to po to, by nabrać sił, aby znów ruszyć do działania z nową energią. W życiu bez rąk to, że się nie ma rąk nie jest największym problemem. Wprost przeciwnie – z osobistego doświadczenia wiem, że przeciwności mogą być dużo większe. Poważniejsze. Jeśli człowiek zaakceptuje swoją niepełnosprawność, może z tym żyć. Żyć pełnią życia i się tym cieszyć.

W życiu nie zawsze jest łatwo. Czasami trzeba iść pod górkę. Mierzyć się z własnymi słabościami. Ale to, że życie nie jest łatwe nie oznacza bynajmniej, iż nie może być ono piękne. Wprost przeciwnie – często w trudach życia doskonalimy siebie, a tylko doskonaląc siebie, możemy naprawdę cieszyć się życiem.

A kto ma w życiu najłatwiej? Często ci, którzy się poddali. Człowiek, który się rozwija i dąży do swoich celów bardzo często będzie musiał iść pod górkę, by być wyżej na poziomie swojego rozwoju. Ktoś, kto się poddał, ma łatwo, bo już nie musi o nic walczyć. Nie musi walczyć o siebie, swoich bliskich i o lepsze jutro. Jest mu dobrze tak jak jest, choć często usłyszymy z jego ust, jak bardzo ma ciężko.

Byłem ostatnio w Urzędzie Pracy i spotykałem tam ludzi, którzy pracy nie mają. Oczywiście – nie potępiam ich za to. Człowiek nie żyje przecież po to, aby pracować. Jednak pretensje, jacy ci ludzie mieli do całego świata były wręcz niezwykłe. Rzecz jasna – nie mówię tu o wszystkich. Bo każdy z nas może nie mieć pracy i ma do tego prawo i nikt nie powinien go za to potępiać. Chodzi mi raczej o podejście do życia. I nie byłoby nic w tym złego – to ich sprawa – niech mają te pretensję do kogo chcą, tylko, że zdarza się tak, iż odbija się to mocno na innych – najbardziej na bliskich. Ale nie mi to oceniać…

Nie mi to oceniać, bo nie jestem doskonały. Często błądzę. Łatwo innych osądzam, samemu nie będąc świętym. Widzę źdźbło trawy w oku mego brata, a w moim być może jest belka, tylko nie potrafię tego zauważyć. Tak prosto idzie mi ocenianie innych… A kim ja takim jestem?

Jestem tylko człowiekiem. Istotą niedoskonałą. Słabą. Grzeszną. Jest tylko jedna droga ucieczki z tego wszystkiego – zaakceptować swoją sytuację i oddać życie woli Temu, który nas stworzył…

Jak zawsze – życzę Wam wszystkiego, co najlepsze! Dużo wytrwałości :-)



czwartek, 11 lutego 2016

1% podatku :-)

Kochani, rozpoczął się już okres rozliczenia PIT-ów. Jeśli chcielibyście wesprzeć mnie swoim 1% podatku, będzie mi bardzo miło. Na załączonym zdjęciu są podane wszystkie dane, które należy podać przy wypełnianiu PIT-u. Z góry serdecznie dziękuję Wam wszystkim za pomoc!  Będę też bardzo wdzięczny za udostępnianie tego posta. Pozdrawiam! J