Dziś pani redaktor mówiła w radio (nieważne jakim), że
zadzwonił do niej słuchacz, który stwierdził, że w Polsce nie warto studiować,
bo i tak po skończonych studiach pracuje się za minimalne wynagrodzenie. Kiedy
słuchałem tych słów, powrócił mi w głowie temat, który już nieraz wałkowałem.
Mianowicie, i tu zadam pytanie: czy studiujemy tylko po to, by znaleźć po
studiach dobrze płatną pracę? Wiem, że czasy nie są łatwe. Kilka lat temu
wykształcenie to było coś. Miałeś magistra – byłeś kimś. Doktorat zdobywali
tylko ludzie wybitni. Myślę, że ta bardzo stara matura – jeszcze za czasów,
kiedy zdawał ją mój tata – znaczyła o wiele więcej niż dzisiejszy, najnowszy
magister – przynajmniej na niektórych kierunkach
Ale wracając do mojego pytania. Uważam, że studiujemy po
coś więcej. Idąc na studia, nie myślałem tylko o tym gdzie i za jaką pensję po
zdaniu magistra będę pracował. Chciałem przede wszystkim – i chcę nadal –
zdobyć wykształcenie. Nauczyć się czegoś nowego, poszerzyć swoją wiedzę. Dziś
także studiuję mając te priorytety. Mam licencjat z resocjalizacji, lecz nie
szukam pracy w zawodzie. Czuję, że to nie do końca mój kierunek. Poza tym
wydaje mi się, że w Polsce mamy już wystarczającą ilość pseudo-pedagogów,
którzy ewidentnie minęli się z powołaniem. Oni są właśnie brzydkim skutkiem czysto
materialnego podejścia do studiów. Żywię głęboką nadzieję, że doczekam się
czasów, kiedy studia i nauka znów będą czymś wyjątkowym, a człowiek mówiąc, że
jest magistrem, będzie czuł dumę.