Wczoraj znów dałem się ponieść. Spotkałem w autobusie znajomego, którego bardzo lubię, ale mamy zupełnie inne poglądy polityczne. No i stało się. Doszło między nami do dyskusji, która trwała co najmniej piętnaście minut i słyszało ją wielu ludzi w autobusie. Dwoje z podróżnych się nawet włączyło, popierając mojego adwersarza. Chyba trochę dostałem baty. A to dlatego, że dałem się ponieść emocjom. Lubię wygrywać, ale – jak to każdemu człowiekowi – zdarza mi się ponosić porażki. No cóż… Wyciągam z tej przegranej lekcje na przyszłość.
A jutro biegniemy do stolicy. Piszą o tym na Onet.pl: http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/lodz/niezwykla-sztafeta-wkrotce-wyruszy-do-stolicy,1,4842639,wiadomosc.html