Wyruszyliśmy ok. godziny 11:00 z ulicy
Kilińskiego 81 spod budynku Straży Miejskiej. Kiedy dobiegliśmy do gmachu Urzędu
Miasta Łódź, który znajduje się na ulicy Piotrkowskiej 104, zastaliśmy tam
czekającą na nas Prezydent Łodzi. Komendant Straży
Miejskiej wręczył Pani Zdanowskiej kwiaty, ona życzyła nam powodzenia,
zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Teraz mogliśmy rozpocząć bieg.
Była to Pielgrzymka Biegowa Straży
Miejskiej z Łodzi do Studzienicznej leżącej w okolicach Augustowa. Mieliśmy do
pokonania ok. 520-tu kilometrów. Biegaczy, o ile dobrze
pamiętam, było razem 15-tu. 9-ciu Strażników Miejskich, 1 Strażak, 5-ciu biegaczy
ochotników, wśród których jedna osoba z niepełnosprawnością.
Zawodnicy
podzieleni zostali na pary (jedna trójka), a każda z nich pokonywała kolejno po
10 kilometrów, także na końcu każdy z biegaczy – z jednym wyjątkiem – przebiegł
ponad 70 kilometrów.
Biegliśmy bez przerwy. Trzy niecałe
dni i dwie noce. Czasem nie było lekko. Dokuczały kontuzje. W
ciągu dnia doskwierało słońce, które – mimo wszystko – było dla nas i tak dosyć
łaskawe. Noce były zimne. Niezbędna była solidna rozgrzewka, by przywrócić
mięśnie do stanu używalności.
Kiedy jedna para biegła, reszta ekipy
odpoczywała. W dzień można było położyć się wygodnie gdzieś na wiejskiej
polanie, nocą pozostawał samochód – choć byli odważni, którzy spali w śpiworach,
pod niebem pełnym gwiazd. Tym, którzy wybrali jednak samochód,
pozostawał sen, a raczej półsen na siedząco – co więksi szczęśliwcy mogli spać
półleżąc.
Z Łodzi wybiegliśmy w czwartek. Na
miejscu byliśmy w sobotę ok. południa. Ostatnie 3 kilometry
sztafety przebiegliśmy wszyscy. Nie tylko biegacze, ale także reszta ekipy,
która była z nami – organizatorzy, pomocnicy, opiekunowie, ludzie
odpowiedzialni za kuchnie.
Na miejscu przywitali nas ludzie
uczestniczący w pielgrzymce do Studzienicznej. Ksiądz biskup Jerzy Mazur wręczył
nam medale. Na twarzach większości biegaczy widać było wzruszenie, niektórym
popłynęły łzy radości z oczu.
Potem, o godzinie 17:00, odbyła się
msza dziękczynna, w której uczestniczyliśmy. O godzinie 19:30
rozpoczął się grill trwający do późnych godzin nocnych. Do Łodzi wyruszyliśmy w
niedzielę przed południem, na miejsce dojechaliśmy wieczorem.
Mój Komentarz:
Ta pielgrzymka była jedną z najpiękniejszych rzeczy, jaka przytrafiła mi się w
życiu. Poznałem podczas niej wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym wzbogaciłem
swoje mentalne, psychiczne, duchowe, ale też fizyczne życie. Byli tu biegacze,
którzy zaliczyli w swoim życiu wiele maratonów, a dla niektórych z nich maraton
(42,195 km) to dopiero rozgrzewka. Pan Tadeusz, którego dane mi było poznać na
tej pielgrzymce biegowej, przebiegł w swoim życiu 2 razy Spartathlon, czyli
bieg o długości 246 kilometrów, odbywający się z Aten do Sparty. Nie
wystarczyłoby mi atramentu w piórze, gdybym miał wymieniać każdą osobliwość,
którą tu spotkałem, a tylko dodam, iż każda z nich pozytywnie wpłynęła na mnie
i na moje życie. Jestem z siebie dumny i dziękuję wszystkim uczestnikom i
organizatorom pielgrzymki, to dzięki Wam udało mi się przebiec 6 razy po 5
kilometrów, jedną całą „dychę” w niezłym czasie, oraz dwa krótkie dystanse na
starcie i mecie – razem ponad 45 kilometrów. To niezwykle piękne uczucie, kiedy pokonuje się swoje ograniczenia.
Dziękuję!! Było ekstra!! Już nie mogę się doczekać pielgrzymki za rok –
obiecałem i zobowiązałem się, że będę robił same „dyszki”.