wtorek, 30 listopada 2010

Najlepsza motywacja, jaką widziałeś




Widzę ładną, dobrze ubraną dziewczynę. Trochę się znamy, to koleżanka z roku. Jest przerwa między zajęciami. Siedzimy niedaleko siebie na korytarzu. W pewnej chwili postanawiam zagadać do niej, chociaż robię to z lekkim oporem, bo widzę, że minę ma nie tęgą. Pytam, co u niej, jak samopoczucie, jak się czuje. Odpowiada, że bardzo źle. A czemu? – drążę temat. Nic mi w życiu nie wychodzi, wszystko co chwila się chrzani.


W dalszej części rozmowy dowiaduję się, że szef w tym miesiącu jej nie docenił. Otrzymała nieco niższą zapłatę niż w miesiącu ubiegłym. Pewnie na coś ci nie starczy – mówię. Ona na to, że na wszystko starczy i jeszcze zostanie, bo wypłatę ma wysoką nawet bez tych paru złotych, które obciął szef. Patrzę na nią i widzę jak na jej twarzy mieszają się ze sobą złość, smutek, gniew i pretensje do całego świata.


Postanawiam nie kontynuować dalej tej rozmowy. Przerywam konwersację, ponieważ widzę, że dziewczyna nie ma już na nią najmniejszej ochoty. Na odchodne mówię jeszcze: uśmiechnij się. I sam się uśmiecham. Nie mam ku temu powodów – pada z jej, normalnie pięknych, lecz dziś wykrzywionych od złości, ust odpowiedź.



Są ludzie, którym do szczęścia nie trzeba dużo. Budzą się rano i myślą: jakże jestem szczęśliwy, bo otworzyłem oczy. Patrzą przez okno i mówią: jaki piękny dzień, bo choć nie świeci słońce i ogólnie jest nieco pochmurno, to nie pada deszcz. Gdyby padał deszcz, powiedzieliby pewnie, że dzień jest piękny, bo – choć pada deszcz – w naszych sercach jest radość, a w duszach świeci słońce. Jest taki piękny cytat Kobo Abe (http://pl.wikipedia.org/wiki/K%C5%8Db%C5%8D_Abe); a oto on: "Tylko rozbitek, który uniknął śmierci na tonącym okręcie, może pojąć psychikę człowieka, który śmieje się wyłącznie dlatego, że może oddychać." Nie ukrywam, że w pewien sposób utożsamiam się z tymi słowami. Wiem, co to znaczy znajdować się na przysłowiowym tonącym okręcie. Dobrze znam uczucie, kiedy umiera nawet nadzieja.


Opozycją dla tych SZCZĘŚCIARZY są ludzie, którzy przepełnieni są defetyzmem. Widzą wszystko na czarno. Wciąż twierdzą, że coś im nie wychodzi, coś się nie udaje. Często nie biorą odpowiedzialności za swoje życie, lecz zrzucają tę odpowiedzialność na LOS i innych ludzi. Ci NIESZCZĘŚNICY często się załamują, przeżywają długo w sobie każde, nawet najmniejsze niepowodzenia. Nie potrafią spojrzeć na problem globalnie. Skupiają się na nim zbyt usilnie.


Lecz, co zauważyłem, tę grupę często tworzą ludzie, którzy wcale nie są biedni i nieszczęśliwi w potocznym znaczeniu tego słowa. Na początku tego tekstu podałem przykład takiego człowieka, dziewczyny, która załamała się po tym, gdy szef wypłacił jej trochę mniejsze wynagrodzenie. Dodam tylko, że ta dziewczyna cały dzień chodziła osowiała. Cały jej dzień był do chrzanu tylko dlatego, że dostała nieco mniejszą wypłatę. To był jedyny powód jej wielkiego smutku.


Polska Akademia NLP zamieściła na swoim profilu FB świetny film, którego bohaterem jest Nick Vuijcic, niepełnosprawny urodzony bez kończyn. Zamieszczam ten film nad niniejszym tekstem. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, zachęcam Was do obejrzenia. Pesymiści będą pewnie w szoku, a optymiści jeszcze bardziej zaczną cieszyć się życiem, nabiorą jeszcze więcej motywacji, uniosą się na skrzydłach radości jeszcze wyżej – i o to chodzi!
O tym niezwykłym człowieku pisałem już w swoim artykule, który ukazał się w Gazecie Edukacyjnej (http://www.gazeta.edu.pl/Niezwykle_pasje_niepelnosprawnych-95_799-0.html). Oto fragment tego artykułu:

Innym bohaterem mojej opowieści o niepełnosprawnych pasjonatach jest Nick Vuijcic. Ten nie tylko gra w piłkę nożna, ale też serfuje, gra w golfa, jeździ na deskorolce. Ukończył studia z planowania finansowego i zarządzania nieruchomościami. Jest założycielem organizacji pomagającej niepełnosprawnym - Life Without Limbs. Organizuje też na całym świecie spotkania, podczas których opowiada ludziom o nadziei i zachęca osoby niepełnosprawne do aktywnego życia. Na spotkaniach motywuje ludzi, by korzystali z życia i czerpali z niego jak najwięcej. Podczas swoich podróży Nick odwiedził już 24 kraje. A ma dopiero 27 lat.


Przeczytałem o nim taka notatkę: „Nick urodził się w 1982 r. bez kończyn, ma jedynie małą stopę po lewej stronie ciała. Jego rodzice byli zdrowi, a jego rodzeństwo urodziło się pełnosprawne. Lekarze tłumaczyli - to bardzo rzadka wada rozwojowa nazwana fokomelią."
Mówi o sobie, że jest po prostu szczęśliwy. Pochodzi z rodziny protestanckiej, dlatego też podczas organizowanych przez siebie spotkań, często odwołuje się do Chrystusa. Mówi: „Bóg dał mi siłę, by przezwyciężać to, co inni nazwaliby niemożliwym. Zaszczepił we mnie też nieugaszoną pasję dzielenia się nadzieją i szczerą miłością, których doświadczyłem od miliona osób z całego świata."


Według Nicka owa tajemnicza moc, którą posiada, została mu podarowana od Boga chrześcijańskiego. Lecz dla każdego z nas darczyńcą może być ktoś zupełnie inny. Allach, Budda, Boska Inteligencja lub np. Ateista zawdzięczał będzie posiadanie tej mocy przede wszystkim sobie i swojej wierze oraz sile, które sam wypracował. Akurat ten aspekt może nas różnić. Ale każdy z nas ma w sobie taką moc - i to łączy wszystkich ludzi. Ale by ją odkryć - najpierw trzeba w nią uwierzyć.



Podsumowując powiem krótko: szczęście nie zależy tyle od czynników zewnętrznych, ile od nas samych, naszego nastawienia i podejścia sytuacji, które spotykają nas w życiu. Jedna osoba będzie nieszczęśliwa, bo szef wypłaci jej parę złotych mniej – inna osoba będzie szczęśliwa, mimo tego że urodzi się bez nóg i rąk. A tak swoją drogą: NLP – Nie Lubię Pesymistów.