środa, 7 marca 2012

Wiosna 2012

Wiosna, wiosna! Wszyscy ludzie piękniejsi. Kobiety bardziej kobiece i seksowne. Mężczyźni przystojniejsi. Nie mnie to oceniać, ale swoje zdanie mam, choć stuprocentowy – a nawet dwustu! – ze mnie heteroseksualista. Każdy jakby milszy. Mimo tego, że przesilenie wiosenne (istnieje w ogóle coś takiego?) nadchodzi wielkimi krokami – bliźni wydają się radośniejsi i przyjemniejsi dla swych bliźnich.

Może człowiek, znaczy ja, na wizytę tej wiosny, która puka do mych drzwi, wreszcie się zakocha. Ale tym razem nie w sobie. Wystarczy już tego megalomaństwa! Skąd miałem wiedzieć, że miłością do siebie, a raczej kochaniem – można się zachłysnąć? Nowocześni psycholodzy mówili mi: kochaj siebie, to podstawa! I kochałem. Tak bardzo, że nawet nie zauważyłem, żem się zwykłym egoistą zrobił! Taka forma bez treści… Na szczęście mam jeszcze sporo czasu – całe życie – by naprawić wszystkie swoje poślizgnięcia, znaczy cofnąć nogę, która zboczyła, sprowadzić ją na prawidłowe tory. Hm… Ale to przecież nie czas na spowiedź! Czy jutro jest dzień szowinisty?