niedziela, 21 sierpnia 2011

Po co mi to?

Wyrosłem już z zastanawiania się nad tym, czy Bóg istnieje, czy też może nie. Jeśli nawet Go nie ma, wolę i tak w Niego wierzyć. I nie chodzi tu o zakład Pascala, że lepiej jest wierzyć, bo jeśli Boga nie ma, to nic na tym nie tracimy teraz i nie stracimy nic w przyszłości. Jeśli Boga nie ma… Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Bo po co?

Nie czekam też na zbawienie. Żyję tu i teraz. Chcę żyć tą chwilą, która jest teraz, tą, która właśnie trwa. Wierzę w Boga, nie myśląc o tym, co będzie po śmierci. Chcę życie, które trwa, przeżyć z Bogiem. Tak czuję się dobrze. Tak jest mi dobrze.

Nie wiem, co będzie po śmierci, ale powiem szczerze, że nie interesuje mnie to teraz. Mam obecne życie i chcę je przeżyć jak najlepiej. Chcę być dumnym człowiekiem, chociażby dlatego, że jestem właśnie człowiekiem. Duma z człowieczeństwa.

Wiara w Boga pomaga mi żyć. Jest mi łatwiej wierzyć. Kiedyś był czas, kiedy zastanawiałem się, czy Bóg jest – i już przez chwilę byłem nawet ateistą. No, ale po co mi to?