sobota, 12 marca 2011

Moi Wolni Słuchacze

Dziś na zajęciach z „socjotechniki pracy grupowej”, kiedy mówiliśmy trochę o sobie, znajoma powiedziała coś o mnie. Mianowicie: że dobrze „leję wodę” oraz że wciąż szukam sobie wolnych słuchaczy, którzy tego lania wody zechcą słuchać.

Kiedy usłyszałem te słowa, uśmiechnąłem się. Nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. I nieco wesoło. Szczególnie na określenie, że szukam sobie wolnych słuchaczy.

Oczywiście ci wolni słuchacze to koledzy i koleżanki studenci. Faktycznie, czasem zapominam się, wtedy znajduję sobie tych wolnych słuchaczy – często są to studenci palący papierosy na dziedzińcu uczelni podczas przerw między zajęciami -  i „leję im wodę”. Oni wtedy stoją, uśmiechają się i przytakują, mówiąc „tak, tak”, zaciągają się dymem i myślą sobie „skończ już, chłopie”. 

Wszystkiego najlepszego wszystkim Grzegorzom

Okazało się, że zajęć na uczelni nie mam dziś od samego rana, ale od południa. Tak więc zdążyłem sobie trochę pospać. Obudził mnie tata, który przyjechał ze znajomym po parę deseczek – których u jest mnie sporo. Nie pytałem, po co to im, bo byłem zaspany. Ale pewnie będą coś zbijali.

Dobrze, że tata przyjechał, bo dziś imieniny Grzegorza, a mój tata Grzegorz ma na imię. Wczoraj zaopatrzyłem się w prezent, który dziś miałem tacie wręczyć. Pomyślałem, że jak będę jechał do szkoły, wstąpię po drodze do taty, złożę mu życzenia i dam prezent, a raczej upominek. Ale, skoro to on przyjechał, złożyłem mu życzenia na miejscu – u mnie w domu.

Mam kilku znajomych Grzegorzów, a więc składam im wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Tradycyjnie: uśmiechu na twarzy, radości w duszy i miłości w sercu.