Znajoma spytała mnie, co znaczy „zawojować świat”. Otóż nie
wiem. Mogę się jedynie domyślać. Dam szybki przykład kogoś, kto według mnie
zawojował świat. Jest to Jezus Chrystus. Tak, właśnie tak myślę – i pierwszy
kto przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę o zawojowaniu świata, to właśnie On.
Nie chcę tego tłumaczyć. Na pewno nie teraz.
Może podam kolejne przykłady. Sokrates, Arystoteles,
Platon. Osoby żyjące bliżej naszych czasów. Einstein, Tesla, Edison. Jest ich
mnóstwo. Politycy, filozofowie, teolodzy. Świetnym tu przykładem może być Jan
Paweł II.
A co z Hitlerem? Teraz tak pomyślałem o nim. Hitlera –
wykluczam. Nie przyczynił się on do rozwoju ludzkości, a wprost przeciwnie. On
według mnie nie zawojował świata. To raczej negacja zawojowania świata.
Ale czym właściwie jest zawojowanie świata na swoim
podwórku. Jak dla mnie jest to po prostu dobre życie. To przeżycie swojego
życia jak najlepiej się potrafi, wykorzystanie w 100% swojego potencjału.
Czasem możemy zawojować świat, mimo tego nikt – oprócz osób z bliskiego nam
otoczenia – o tym nie usłyszy. Ale to nie jest aż takie ważne. Najważniejsze
byśmy żyli i postępowali w zgodzie z nami samymi oraz w zgodzie z prawami
natury. Rozwijać się, nie krzywdząc przy tym innych.
Znajoma spytała mnie się także, skąd wiem, o czym marzą
piękne wewnętrznie kobiety. Otóż – znów – nie wiem. I znów domyślam się tylko.
A i tak jestem pewnie daleki od tego, by się dowiedzieć prawdy na ten temat.
Mogę tylko obserwować, analizować, wnioskować. Na pewno nie każda piękna
wewnętrznie kobieta marzy o tym samym. Ale wydaje mi się, że mało z nich ma za
swój cel główny i szczyt swoich marzeń zawojować tyłkiem świat. Choć może się
nie znam… Może się mylę… Może moje myślenie jest błędne, a ja żyję w świecie
fantazji. Trudno. Jest w tym świecie całkiem miło, fajnie i przyjemnie!