Na TVP 2 wyemitowali
kilka minut temu film o Helen Keller, amerykańskiej głuchoniemej pisarce, która
poświęciła swoje życie na rzecz osób z niepełnosprawnością. Nie wnikam tu w
szczegóły, jakim osobom ona pomagała, bo też filmu nie oglądałem, a tylko przez
chwilę zerknąłem, toteż nie chcę się wypowiadać w tej kwestii, by nie zrobić z
siebie ignoranta.
Robię ten
krótki wpis, by zacytować słowa, które udało mi się zasłyszeć z filmu, a które
oddają według mnie całą esencję niepełnosprawności, coś, czego pewnie wielu
zdrowych i pełnosprawnych ludzi nigdy nie zrozumie. Otóż Helen Keller stała na
scenie, a ludzie z widowni zadawali jej pytania.
Młody
mężczyzna: Czy najbardziej pragnie być pani widoma, przejrzeć na oczy?
Helen Keller:
Nie. Wolę iść u boku z przyjacielem wśród ciemności, niż podróżować samotnie w
blasku światła.
Starsza
kobieta: Czy najgorszym nieszczęściem jest głuchota, ślepota czy mutyzm?
Helen Keller:
Najgorszym nieszczęściem jest tępota.
Myślę, że nie
muszę tu niczego wyjaśniać. Ludzie, którzy mają trochę oleju w głowie, na pewno
to zrozumieją. Na koniec jeszcze jeden cytat niezwykłej pani Keller, słowa te
padły na sam koniec filmu: Życie jest albo przygodą dla odważnych, albo niczym.
(Cytaty
powyżej są pisanie z pamięci, więc mogą nie być identyczne, ale oddające ten
sam sens, co oryginalne)