wtorek, 8 lutego 2011

Po co myśleć samemu, kiedy są autorytety?

Odcinek programu „Top Model” obejrzałem jeden. Właściwie nie cały, a ¾ całości. Wystarczyło mi to, ten jeden raz, by już więcej na to nie patrzeć. Zresztą i tak nie oglądam telewizji. Poza „Światem według Kiepskich”, który mnie rozśmiesza.

„Top Model” mnie także rozśmieszyło, kiedy je oglądałem. Ale rozśmieszyło w zupełnie inny sposób. Serial „Świat według Kiepskich” robiony jest po to, żeby rozśmieszać. I rozśmiesza – z premedytacją. A „Top Model”? Twórcy tego programu, robiąc go, na pewno mieli w zamyśle coś zupełnie innego. Sam p. Tomasz Lis przyznał, że widza nie można traktować poważnie, bo widz tego nie wybaczy.

Zatem jeśli pan Lis, robiący programy na tematy poważne, traktuje widza niepoważnie – to co dopiero takie „Top Model”?! A widzowie i tak patrzą, z szeroko otwartymi oczami (szkoda, że z zamkniętym umysłem), i na pana Lisa na żywo (swoją drogą: ciekawe, czy „Kazik na żywo” był bardziej poważny?), i na denne „Top Model”. Patrzą – i wierzą we wszystko, co pan Lis mówi. Patrzą – i zazdroszczą tym super modelkom, że mają swoje pięć minut, w których mogą zabłysnąć. Niestety, nie intelektem.

Wiele razy spotkałem się z opiniami moich znajomych, którzy twierdzili, że co z tego, że ktoś jest głupi, mówi i robi głupoty – ważne, że jest w TV. Według mnie dziwne podejście do sprawy. Ale to tylko moje skromne zdanie. Może jest inaczej. Nieważne, co masz do powiedzenia. Ważne, że wszyscy cię widzą – jesteś sławny.

Dziś propagowana jest głupota. Modna jest głupota. Rozpowszechniają ją media na lewo i prawo. A ludzie – łykają, podnieceni, z zachwytem. Dziś młode dziewczyny – nie wszystkie, oczywiście, jak nie wszystkie media propagują głupotę, ale zaryzykuję i powiem, że prawie wszystkie – myślą, że, za przeproszeniem, dupą świat można zawojować. I chyba – niestety – mają rację. Tyle że w ich rozumieniu „zawojować świat” – znaczy coś zupełnie innego niż „zawojować świat” w moim rozumieniu.

Nie będę dziś tego wyjaśniał. Ale według mnie świat to zawojował Einstein, Jan Paweł II, Reagan – i wielu innych. Wielu, wielu, wielu innych – ludzi Im podobnych.

Kto kiedyś będzie pamiętał Jolę i Jej konika? Może ktoś będzie. W sumie – czemu nie. Ale nie przejdzie Ona do historii dzięki swoim odważnym i niezależnym poglądom, ale dzięki temu, że ich nie miała. Dziś także odważne, niezależne poglądy nie są mile widziane. Nie są w modzie – po prostu. Ten, kto ma odważne poglądy, zostaje dziś okrzyknięty antysemitą. I nie trzeba znać jego poglądów. Jeśli TVN i GW mówią, że ten jest zły, to jest zły – i to nie podlega dyskusji. Po co zwykły człowiek ma to sprawdzać. Tak mówią autorytety – Bartoszewski, Lis, Michnik, Wojewódzki – więc tak jest.

Po co człowiek ma myśleć sam, kiedy autorytety robią to za niego?...

Dziś kilka słów o tym, że…

… wczoraj kupiłem „Uważam Rze” – nowy tygodnik wydawnictwa Presspublica. Jak zapowiadały osoby z pismem związane – „Uważam Rze” ma być – a raczej już jest – jedynym głosem konserwatywno-liberalnym w debacie publicznej.

No i fajnie, cieszę się, bo tego właśnie w debacie publicznej brakuje. Dziś większość czasopism dostępnych w naszych pięknych kioskach pisanych jest na „jedno kopyto”, a poglądy i opinie, którym hołdują, odchylone są na lewo. Co prawda, mamy też drugą stronę medalu, czyli opozycję dla tych czasopism. Ale opozycja świetnie atakuje – sama nie wnosząc nic nowego.

„Uważam Rze” może dobrze wpasować się w środek, tworząc pismo centroprawicowe. Powtarzam: mi naprawdę tego brakuję. Z czytania „Polityki” i „Wyborczej” wyrosłem. „Gazeta Polska” za bardzo odchylona jest w drugą stronę. „Uważam Rze” – no właśnie: uważam, że takie czasopismo jest BARDZO potrzebne.

Wczoraj kupiłem to pismo, o czym wspomniałem wyżej. Do dziś zdążyłem przeczytać trzy artykuły i kilka krótkich komentarzy. Powiem szczerze, że jestem mile zaskoczony. Pierwszy numer magazynu kosztował złotówkę i dziewięćdziesiąt groszy. Kolejne mają być droższe. Ale jeśli będą nadal tak ciekawe, jak pierwszy, będę też warte tych czterech złotych i pięćdziesięciu groszy. A tyle mają kosztować.

Dobra, bo jeszcze za bardzo wpadnę w pochwały . Potem okaże się, że kolejne numery będą „lipton”, a ja nadal będę ślepo zauroczony… Mam tylko nadzieję, że następne części świetnie wpiszą się w konwencję pierwszej! – i to by było na tyle w tym temacie.

Egzamin z DPP, który zdać miałem na ocenę bardzo dobrą, zdałem na ocenę dobrą. Ale jestem zadowolony. Bo, jak już pisałem w komentarzu na FB, PRW DSM (czyli ja) nie uczy się dla cyferek. Choć z jednej strony uczenie się dla cyferek jest dobre. A nawet bardzo dobre – jak cyferka, którą miałem dostać z egzaminu, lecz nie wyszło. Jeśli ma się same bardzo dobre cyferki – można starać się o stypendium naukowe. A, jak wiadomo, pieniędzy nigdy nie za dużo. A jeśli nawet – to można rozdać.

W tym roku, oczywiście, już nie dam rady starać się o takie stypendium. Ale w następnym – na studiach magisterskich – o takie stypendium zawalczę.

A w tej chwili czekam jeszcze na wyniki z jednego testu. Jeśli ów test zaliczę – sesję mogę uważać za skończoną, znaczy zaliczoną - także. Zdaję sobie sprawę, że popisałem na tym teście trochę głupot, czasem nie na temat – i mało merytorycznie. Ale, jak zawsze: wierzę, że zdam.