sobota, 28 maja 2011

Zniesienie wiz - jak delegalizacja PiS

Po całym dniu w szkole wróciłem do domu. Dosłownie przed godzinką przekroczyłem progi mojego mieszkanka. Chwilę odpocząłem, zjadłem, a potem odpaliłem komputer. Jej, nie pamiętam już dnia bez niego. Myślicie, że to już uzależnienie? Przecież sam powinienem to wiedzieć! To na pewno już przyzwyczajenie.

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. W sumie: tak jak nie pamiętam dnia bez komputera, tak też nie pamiętam dnia, który udanym miałby nie być. Trzeba się cieszyć życiem – tak myślę. Kochać też je trzeba – może ono wtedy pokocha nas? (Jak nie, jak tak- już kocha!!)

A Prezydent USA w Polsce. Słyszę, jak mówią o tym właśnie w TV. Słucham ze swojego pokoju i uwierzyć nie mogę uszom. Przysłuchuję się jeszcze raz. Na szczęście przesłyszało mi się. Zamiast „zniesienie wiz” usłyszałem „zniesienie PiS”, a moja podświadomość odczytała to jako „zdelegalizowanie PiS”… Myślę: co jest – i Prezydent USA o to walczy?! Barack Hussein Obama II chcę pomóc zdelegalizować partię Jarosława Kaczyńskiego? Dobrze, że tylko mi się przesłyszało… To by dopiero było!

Gdyby naprawdę tak było – to by dopiero było. Demokrata Barack wsparłby naszą lewicę – czyli swoich, tych samych: czerwonych nie czarnych – by pozbyć się tej strasznej faszystowskiej partii, jaką jest PiS. Jeśli ktoś twierdzi, że to nie faszyści, to mam tu dowód nie do obalenia na to, że to faszyści. Tylko faszyści chodzą z pochodniami!

Oczywiście, mam nadzieję, że wiecie, iż to ironia. A jeśli nie wiecie – to… trudno… Szykuję się do spania. Jutro pobudka o 5:00. Śpijcie dobrze!!