poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Jestem zmienny

Czy pisałem już o tym, że mężczyzna zmiennym jest? Coś mi się kojarzy, że tak. Ale nie jestem pewny. Jeśli pisałem – to dobrze. Jeśli nie pisałem – to drugie dobrze, napiszę jeszcze raz.

Więc mężczyzna zmiennym jest. Tak mówię ja – mężczyzna. Oczywiście: mówiąc mężczyzna, nie mam na myśli każdego mężczyzny, bo ja nie wiem, jacy są inni mężczyźni. Wiem natomiast, choć także chyba nie do końca, jaki jestem ja.

Ja, mężczyzna, zmienny jestem. Zresztą: myślę, że większość z Was zdążyła moją zmienność już zauważyć. Świetnie objawia się ona na moim blogu. To właśnie tu co rusz, co chwila zmieniam kształt czcionki, którą piszę. To, że zmieniam kolor, pominę. Zmieniam kolor, bo chcę, by było kolorowo. Robię to z czystą premedytacją. To, że zmieniam wielkość literek, też dziś przemilczę.

Natomiast kształt czcionki zmieniam dlatego, że nie mogę się zdecydować, jaki on ma być „już na zawsze”. Dokładnie tak: na zawsze, bo chciałbym by na moim blogu kształt czcionki był jeden i ten sam dla wszystkich postów. Ale – zaznaczam – od jakiegoś czasu nie robię zmian w starych wpisach. Tak więc kształt czcionki już nie będzie „nigdy” ten sam we wszystkich postach. Bo ciągle go zmieniam, a to dlatego że jestem mężczyzną, który zmienny jest. (Aha, i jeszcze jedna zmiana: tekst justowany.)



Detoks od FB i muzyka w tle

Wczoraj wpadłem na niesamowity pomysł. No, może z tą niesamowitością to trochę przesadziłem. Już niejeden i niejedna na podobny pomysł wpadli. Ale ten pomysł wydaje mi się być niesamowitym pomysłem dla mnie. Bo choć od Facebook’a uzależniony nie jestem – to nie pamiętam dnia, kiedy bym na FB nie był. Za dużo, za często, czasem za aktywnie. A więc wpadłem na pomysł, by zrobić od FB przerwę. Tak zwany detoks, jakby to określił mój kuzyn, który to co chwila detoks’uje się od różnych innych rzeczy. Teraz, w tym momencie, słucham muzyki, i myślę, że detoks od Facebooka to dobry pomysł. Dobry, bo to przesada, by każdego dnia zaglądać na tego FB. Nie jestem uzależniony od FB – myślę, choć ktoś, patrząc na to z boku, pomyśli, że jednak jestem uzależniony. Niedługo minie rok, albo minął już rok od czasu, jak jestem tu dzień w dzień.

Wybaczcie moją lichą stylistykę w tym tekście, ale piszę, słuchając muzyki w tym czasie. Rap – wiecie – bum, bum, albo g*wno, jak określiłby to Kominek. No cóż, ale do takiej popularności, jaką ma On, brakuje mi dużo. Trudno – to nie takie ważne. I tak – mimo wszystko, będę robił swoje nadal.

Rap gra, ja piszę. Na głośnikach Eldo, na klawiaturze DSM. Swoją drogą, to chyba wiecie o tym, że DSM to ja? Czy nie wiecie o tym? Płyta Eldo – „Zapiski z 1001 nocy” – najbardziej poetycki rap krążek, jaki do tej pory słyszałem. W całym swoim życiu. No, może „Poeci” Magiery płytę Eldo poetycko by przebiło, ale tam nawijali wiersze znanych poetów, ich utwory, teksty – tu Eldo ma teksty swoje.

Koniec mojej mowy trawy. Detoks od Facebook’a postanowiony. Jeszcze nie wiem, kiedy detoks rozpocznę i nie wiem, ile on będzie trwał. Ale nawet jak zacznę detoks, nadal będę blogował. A moje teksty blogowe  automatycznie publikowane są na mojej tablicy FB. A więc wciąż będzie wrażenie, że na FB jestem. A może będę, bo nie wytrzymam bez niego.