czwartek, 2 lutego 2012

W obronie Wolności

ACTA to kolejny zamach na naszą Wolność. Nie przemawia do mnie propaganda, że ACTA jest potrzebna i nie będzie szkodliwa dla Internautów. Pisałem już o tym na swoim blogu. O tym, że w ACTA nie chodzi tylko i wyłączenie o samo ACTA. O tym, że chodzi tu o coś więcej, bo o naszą Wolność.

Jakim prawem, jeśli nikogo nie krzywdzę, ktoś mi tę Wolność ogranicza? Prawo do Wolności to prawno naturalne i jedyną granicę stanowić tu powinna nasza moralność. Jeśli nikogo nie krzywdzę, nie robię nikomu nic złego, to czemu moja Wolność jest ograniczona?

Jak wspomniałem – nie przemawia do mnie propaganda, że ACTA jest OK. Byłem w tamtym roku na ciekawym wykładzie, który dotyczył sytuacji osób z niepełnosprawnością w czasie II Wojny Światowej. Otóż Hitler swoją propagandą potrafił wmówić zwykłym obywatelom, że uśmiercanie osób niepełnosprawnych i starszych jest potrzebne, ponieważ ich utrzymywanie wpływa niekorzystnie na sytuację społeczną – a przede wszystkim ekonomiczną – Niemiec. Jeśli przymusową eutanazję da się wmówić ludziom, to da się im wmówić wszystko. Warto tutaj dodać, że gospodarka Niemiec była w tamtych czasach w nienajlepszym stanie. Jak wiemy, dziś gospodarka polska i europejska także nie przeżywa prosperity, a wprost przeciwnie. Tak więc, bądźmy uważni, będą chcieli wmówić nam różne rzeczy.

Jutro, 3 lutego, o godz. 17 odbywa się w Łodzi – bodajże drugi – protest przeciwko ACTA. Postanowiłem, że wezmę w nim udział. I nie chodzi tu o politykę. Jej powoli mam już dosyć. Dzisiejsza demokracja ma daleko do ustroju, o którym marzę – lecz to temat na inny tekst. Wezmę udział w proteście przyjmując stanowisko obrońcy Wolności. Tak – i możecie się zemnie śmiać.


Przyjaźń i Wisława

Nie znałem twórczości Wisławy Szymborskiej. Nie czytałem nigdy, poza wczoraj – i jednym wcześniejszym wyjątkiem – Jej wierszy. Wczoraj umarła, odeszła z tego świata, także kilka Jej utworów wierszowanych, publikowanych przez moich internetowych znajomych, przypadkiem „trafiło w moje ręce”. No i parę z nich przeczytałem.

Nie interesuje mnie w tym momencie, i nie interesowała wcześniej, Jej działalność polityczna, jeśli w ogóle takową miała. To teraz ważne nie jest. Wspominam tu o tej Pani, ponieważ wiem, że bardzo lubiła Ją, a raczej Jej twórczość, moja Przyjaciółka.

Dostałem od mojej Przyjaciółki dnia pewnego wiersz Wisławy Szymborskiej. Utwór ten, wydrukowany na kartce, wisiał kilka miesięcy na mojej tablicy korkowej, po lewej stronie od fotela, na którym teraz właśnie siedzę. Niestety, ów utwór pewnego dnia został z tej ściany zdjęty i, niestety, wyrzucony, a raczej spalony w piecu. Nie, to nie dlatego, że się wkurzyłem na utwór czy Panią Szymborską. Nie zdenerwowałem się także na moją Przyjaciółkę. Czemu tak się stało i kartka z wierszem Szymborskiej spłonęła? Powód był bardzo prozaiczny, jednak nie będę tu go roztrząsał. Zaznaczę jeszcze, że nie brakowało mi wtedy innych materiałów do palenia…

Próbowałem znaleźć ten wiersz w Internecie. Nie udało mi się jednak. Trudno. Muszę zgłosić się do Przyjaciółki. Zapewne gdzieś go ma. Tak więc w dniu śmierci poetki przypomniałem sobie o tym, jak ważna jest przyjaźń. Przyjaźń, której wcześniej, kilka lat temu, nie doceniałem. Moja Przyjaciółka, z którą widuję się nie często, będzie już moją Przyjaciółką. Według mnie przyjacielem nie jest ten, z którym widujesz się każdego dnia i gadasz o głupotach, lecz ten, na którego – mimo tego, że widujesz go rzadko – zawsze możesz liczyć. Ale ważniejsze jest, że to On może zawsze liczyć na ciebie.