środa, 15 czerwca 2011

Dziękuję, Boże

Boże, dziękuję Ci za to, że żyję
Za każdą piękną, cudowną chwilę
Za radość i uśmiech na twarzach bliskich
Boże, dziękuję Ci za nich wszystkich

Za chwile słabości, Boże, przepraszam
Ty wiesz, że najtrudniej sobie wybaczać
Zapomnieć wszystkie swe przewinienia
Wymazać z głowy najgorsze wspomnienia

Proszę o siłę, Boże, i wiarę
O to, bym ciągle rozwijał się stale
Proszę o talent, bym dalej tworzył
I o potencjał proszę Cię Boży

A kiedy zboczę z obranej drogi
Lub kiedy w tańcu pomylę kroki
Kiedy poślizgnę się i przewrócę
Bądź wtedy przy mnie, Twym wiernym słudze

Daj rozeznanie, bym poznał Prawdę
Abym Ją głosił, daj mi odwagę
Szlachetność, męstwo to takie ważne
Prawość – pozostać przy Niej na zawsze

Kończąc ten list, powiem raz jeszcze
Dziękuję, Boże, że przy mnie jesteś
W każdym momencie mego istnienia
Tak kończę zapis: do zobaczenia!! 

Dobrze, że są ołóweczki

Zakupiłem ołóweczki, tak więc mogę swobodnie pisać. Notować na moim komputerze wszystko, co tylko mi ślina na język przyniesie. Potem publikować to na blogu. Dobrze, że jest taka możliwość, że mogę dzielić się moimi zapiskami z całym światem. Tak, wiem, że cały świat tego czytać nie będzie, ale jeśli tylko by zechciał, jeśli miałby ochotę – mógłby. Wystarczy wejść na mojego bloga. Tylko żal mi się trochę robi i jakoś tak dziwnie, kiedy słyszę, że ktoś tam ważny chciałby wprowadzić na Internet jakieś ograniczenia. Jakim prawem? – chciałbym tego kogoś o to spytać. Człowiek jest z natury wolną istotą – jakim prawem inni nam zabierają tę wolność? Prawem wygranych wyborów? Bo wybrało ich większość obywateli? Fajnie! Tylko, że wybory u nas w kraju to plebiscyt. Nie ma w nich nic merytorycznego, jest kampania. Wygrywa ten, kto najładniej wygląda i najfajniej mówi. Ludzie, obudźmy się! Oni, ewidentnie!, dmuchają nas w balon i robią w konia. Ile jeszcze? – pytam. Dobrze, że mam ołówki – i że jest Internet.