niedziela, 15 maja 2011

Lubię deszczowe dni

Dzień powoli się kończy. Siadam przed komputerem i postanawiam coś napisać. Powiem szczerze, z ręką na sercu, że nie mam pomysłu co to będzie. Zastosowałbym Twórcze Pisanie, którego uczyła mnie Danuta Dowjat, ale nie umiem, więc tego nie zrobię. No, może gdybym siedział teraz przed realistyczną kartką papieru, najlepiej koloru zielonego, i trzymał długopis, Twórcze Pisanie przyszłoby samo, Twórcze Pisanie byłoby możliwe, a tak to nie jest. Ach, czuję, że przesadzam, a to, co piszę, wydaję mi się być jakoś dziwnie pesymistyczne. Może to przez tę pogodę? Pytam siebie…

Dobra, czas wnieść trochę uśmiechu w ten tekst. Powiedziałbym: wnieść trochę słońca, jego promieni, ale jest już ciemno, więc słońce dawno temu poszło spać. A Ziemia jest płaska! Nie wierzycie? Przecież my, jako zwykli ludzie, nie mamy żadnych osobistych dowodów, że tak nie jest(chyba jednak mamy…). No bo skąd niby mamy to wiedzieć? Wiemy o tym tylko z TV i gazet, a przecież one tak często mijają się z prawdą. Słyszeliście o czymś takim, jak Towarzystwo Płaskiej Ziemi? Dobra, starczy! Dobrze, że: mam opinię wariata i przywilej bycia szczerym.

Oczywiście: Ziemia jest okrągła, a jakżeby inaczej! Okrągła jak piłka, którą kopię kopę lat, choć ostatnio bardzo rzadko. A może okrągła jak piłka, z której wyszło całe powietrze po tym, jak nadziała się na gwoździa. A może okrągła jak piłka, którą Donald Tusk strzelił (sobie?) gola.

Deszczowy dzień dobiega końca. Siedziałem dziś w domu, nie ruszałem się dalej niż do furtki na moim podwórku. Głównie właśnie przez pogodę. Przez nią także dzisiaj wszyscy tacy smutni. Wszyscy? Przesadziłem. To jak zdanie mainstreamowych głów o tym, że wszyscy Polacy mają już dość Smoleńska. Ja – Polak z krwi i kości – nie mam dość Smoleńska, bo – nie oglądając TV – Smoleńskiem nie żyję. A ci, którzy mają dość Smoleńska, najwięcej o Smoleńsku mówią. To jakaś dziwna tendencja, nieprawdaż?

Tak tutaj jest. Nie mówi się o tym, co istotne. Nie mówi się o tym, co ważne. Robi się Igrzyska dla ludu, a lud, obruszony, potem krzyczy, woła, wyzywa, że Kaczor jest wszystkiemu winien. Niektóre jednostki ludu sądzą, że podwyższenie podatku to wina śp. L. Kaczyńskiego. Ja tam nie wiem. Nie znam się. A może to wszystko naprawdę Ich wina… Może to ja się mylę. Nie mam racji. A może to wszystko mi się śni? Jak kiedyś komuś śniło się, że jest motylem  i było to tak realistyczne, że gdy się obudził, nie był już pewien, czy on człowiek, czy motyl.

Człowiek – tak dumnie to brzmi. Nie rozumiem, czemu niektórzy wartość człowieczeństwa tak usilnie zaniżają, czemu twierdzą – tak mocno – że człowiek to tylko zwierzę… A nasza świadomość? Jak ją wytłumaczyć? Czym ona jest? Chcesz wiedzieć, Przemku, czym jest świadomość – to sprawdź jej definicję. Nie teraz – odpowiadam sam sobie. Nie mam czasu, bo piszę.

Deszczowe dni też bywają fajne. Czy już mówiłem o tym, że mam wszystkie numery tygodnika „Uważam Rze”? Jeśli nie mówiłem – to mówię to teraz. I dodam, że czytam to czasopismo, bardzo je cenię i szanuję. Dziś, w ten deszczowy dzień, miałem okazję przeczytać parę zaległych artykułów z „Uważam Rze”. Dlatego Uważam Rze deszczowe dni też są fajne! 

Deszczowo, a więc, Przemku, do roboty, i nowy Chada

Za oknem nadal deszczowo. No cóż: trudno. Na szczęście, póki co, siedzę w domu. Choć bardzo chciałbym wyjść pobiegać. Może później mi się uda. Zobaczymy. Czas i pogoda pokaże. A propos czasu: to już najwyższy, by wziąć się za przygotowania do egzaminu licencjackiego. Tak, tak, do roboty, Przemku! – mówię do siebie. I włączam Chadę – „Na tych osiedlach II”. 

Niedzielny poranny wpis

Oglądam wywiad ze Staruchem. Mądry chłopak – a przynajmniej takie sprawia wrażenie.

Uuu, a teraz spojrzałem za okno, a tam pada deszcz, jest mokro. Szkoda. Lubię deszcz, ale wtedy, gdy siedzę w domu. Dziś chciałem pójść do kościoła. Mam nadzieję, że nie będę musiał zmieniać planów. Popołudniu niebo się przetrze, a ja będę mógł wybrać się do kościoła.

A Wam – już tradycyjnie – życzę pięknego dnia. Dużo uśmiechu!!