poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Trening czyni mistrza, wiara czyni cuda





Trening czyni mistrza, wiara czyni cuda… Tak, to prawda. Jakie to proste. I jakie prawdziwe. Ale czy każdy chce być mistrzem? Nie wiem. Wiem, czego ja chcę. Rozwijać się, by być coraz lepszym. To prawda, chcę być też mistrzem. Mistrzem dla samego siebie. Wierzę w to, że właśnie kiedyś tak będzie.

Nie zawsze jest łatwo, a właściwie to rzadko kiedy tak jest. W życiu ciągle o coś walczymy. O siebie, o swoich bliskich, o lepszą przyszłość. Trzeba być wytrwałym. Najgorsze co może być, to odpuścić i się poddać. Jeśli o nic nie walczysz, za życia jesteś martwy. Ponoć niektórzy doszli już do takiej samoświadomości, że nie walczą o nic. Żyją. Tak po prostu. Są szczęśliwi. Tu i teraz. I nie mają żadnych kłopotów. Żadnych zmartwień. Być może tak się da… Nie mówię, że nie. Wiem, że ten co stoi całe dnie pod sklepem też nie ma żadnych trosk, no może poza jedną, a mianowicie – jak zdobyć pieniądze na kolejne wino.

Niektórzy pytają – no i co z tego? Przecież i tak wszyscy kiedyś umrzemy i nasze doczesne życie się skończy, więc co to za różnica jak je przeżyjemy. Ja wiem, że życie to dar od Boga. I w podziękowaniu za to, że mi je dał, chciałbym je przeżyć jak najlepiej, by niczego nie żałować i być z siebie zadowolonym, kiedy przyjdzie po mnie kostucha. Wam także życzę tego, aby Wasze życie było takie, o jakim marzycie. Każdy czasem czuje się gorzej, ale pamiętajcie, że dopóki człowiek walczy, jest zwycięzcą.

Siedzę tu teraz na Mazurach. Za oknem jest już ciemno. Czuję lekkie zmęczenie. Ale też przepełnia mnie spokój. I pewność, że przyszłość będzie dobra. Każdy z nas buduje ją w każdej chwili. Budujemy przyszłość naszymi myślami, a także każdym naszym czynem. Czasem nieważne jak wielką rzecz robisz, ale jak dużo serca i miłości w nią wkładasz. Tak, tak, właśnie o to chodzi, by być wielkim w rzeczach małych.

Nieważne co robisz – wkładaj w to całe serce. Dlatego też wkładam całe serce w swoje życie. Żyję całym sobą. Nie na pół etatu. Nie na ćwierć. Cieszę się każdą chwilą. Raduję się tymi pięknymi. Dziękuję Bogu za te gorsze, które niosą mi naukę i doświadczenie. Ponoć każdy prawdziwy mężczyzna zna swoje przeznaczenie, ale, jak sądzę, nikt z nas nie zna obrazu całości i nie wie, czy dzisiejszy problem nie okaże się zbawienny za kilka dni, miesięcy czy lat. Jak w tej historii o chłopaku, który stracił nogę, a wszyscy znajomi jego ojca bardzo mu współczuli, dopóki nie przyszedł czas wojny. Wtedy też ich synowie poszli walczyć i zginęli. Ocalał tylko chłopak bez nogi, ponieważ z powodu niepełnosprawności nie wzięli go do wojska. A tak swoją drogą, to kto w ogóle powiedział, że życie bez nogi nie może być piękne? Powiem więcej: życie może być wspaniałe nawet bez dwóch rąk!