czwartek, 12 kwietnia 2012

Zgubne nałogi

To był rok 2008. 1-szy czerwca. Właśnie wtedy, z okazji Dnia Dziecka, zrobiłem sobie wyjątkowy prezent i rzuciłem palenie papierosów. Nie zostawiłem tego nałogu tylko z przyczyny ciągle drożejącej nikotyny – dziś za paczkę trzeba płacić ponad 10 zł. Rzuciłem palenie przede wszystkim dlatego, że czułem się przez owy nałóg skrępowany. Kiedy dołożymy do tego wciąż windujące w górę ceny, straty zdrowotne, które z powodu palenia ponosiłem, a także niemiły zapach, który emitują papierosy – decyzja o rzuceniu była radykalna, stanowcza i konsekwentna. Trzymam się jej do dnia dzisiejszego. Każdego dnia daję sobie także potwierdzenie tego, iż decyzja, którą podjąłem prawie 4 lata temu, była dobra i wartościowa.

Jak to ktoś kiedyś powiedział: rzucanie palenia jest bardo łatwe, ja sam już rzucałem ze 100 razy. Jak jest w praktyce z tym rzucaniem, wiedzą ci, którzy chcą rzucić, próbują, lecz nie mogą. Nie powiem, że rzucenie fajek jest proste, ponieważ ja także trochę się wymęczyłem, zanim zostawiłem ten nałóg. Ale na pewno warto.

Nie powiem też, jak rzucić palenie, ponieważ każdy z nas jest inny i ma swoje własne metody. Wiele osób, które rzuciły palenie, mówi, że zrobiły to bez żadnych wspomagaczy dostępnych w aptekach. Powiedziały sobie, że nie palą, mocno postanowiły i skończyły z nałogiem. Ja ze wspomagaczy korzystałem. Były to tabletki do ssania zawierające nikotynę. Pomogły mi bardzo. Niwelowały głód nikotynowy, który nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy do świecie.

Tak więc: palić – nie palę, prawie 4 lata, i jestem z tego powodu dumny (tak swoją drogą: jak niewiele potrzeba do tego, by czuć dumę). A jutro mam imieniny. Z tej okazji także czynię sobie prezent. Kolejne postanowienie, które ulepszy mnie oraz całe moje życie. Czuję, że jestem na nie gotowy. Że to najlepsza pora, by tego dokonać. A co to takiego? Dowiecie się niebawem! Życzę Wam powodzenia!