poniedziałek, 21 marca 2011

Chcesz mnie spotkać – to wpadnij do kościoła

W mojej parafii – miejscowość Bełdów – są teraz rekolekcję. Zaczęły się w sobotę. Wczoraj, jak co niedzielę, była msza. Msza odprawiała się także dzisiaj i będzie odprawiać się jutro.

Pojechałem dziś od rana pozałatwiać parę spraw. Potem udałem się do Konstantynowa w jednej sprawie. Zdążyłem wrócić w swoje rejony kilka minut po godzinie 17-tej. O godzinie 18-tej odprawiała się rekolekcyjna msza święta.

Dziś nie będę zanudzał o tym, czy jestem Katolikiem, Chrześcijaninem, Buddystą, czy może Ateistą. Dziś słowo o tym, że ksiądz, który gości w naszej parafii na czas rekolekcji, wygłosił na dzisiejszej mszy naprawdę piękne kazanie.

Dodam, że ksiądz ten jest z Ukrainy. Tak a propos, przypomniało mi się, że spotykam ostatnio samych mądrych ludzi z Ukrainy. Jakiś czas temu poznałem także ukraińskiego księża oraz profesora pedagogiki pochodzącego również z Ukrainy.

O czym kazanie traktowało teraz tego nie streszczę. Powiem tylko, że jutro ostatni dzień rekolekcji. I także o godzinie o 18-tej będę na mszy. (Chcesz mnie spotkać, to wpadnij do kościoła.)

Jeśli znów damy Im szansę – to Oni nam pokażą

W miniony weekend podczas zajęć na uczelni – już chyba tradycyjnie – poruszony został temat polityki. W piątek pan Doktor – filozof, człowiek o niebywałej wiedzy – zacytował słowa prof. Kołakowskiego, które traktowały o demokracji i opisywały jej mankamenty. Wiadomo: dzisiejsza demokracja nie jest tą samą demokracją, która  obowiązywała w czasach starożytnych. Nie pamiętam dokładnie, co pan Doktor powiedział na ten temat, bo już myślałem o czymś innym, już świtały mi w głowie słowa JKM-a, który o demokracji powiedział stwierdzenie w stylu: Jeśli będziemy we troje na bezludnej wyspie – dwóch mężczyzn i jedna kobieta – i zaczniemy głosować nad tym, by – za przeproszeniem – gwałcić tę biedną panią – i dwóch mężczyzn zagłosuje na „tak”, a kobieta będzie przeciw – to ta kobieta demokratycznie zostanie przegłosowana – czyli będzie demokratycznie gwałcona, raz przez jednego barbarzyńcę, raz przez drugiego, na zmianę. Mało tego: będzie to 2/3 głosów, czyli ustawę tę można będzie wpisać do konstytucji.

Zacytowałem słowa JKM-a – niedosłownie oczywiście – podczas wykładu. Na to pan Doktor powiedział coś w stylu, że na JKM-a głosują ludzie, którzy na polityce się nie znają. Ja na JKM-a nie głosowałem (nie twierdzę też, że znam się na polityce; jestem zwykłym obserwatorem i wiele rzeczy mi umyka) – i nie wiem, czy będę głosował, bo nie zgadzam się z jego wieloma poglądami. Ale logiki i zdrowego rozsądku JKM-owi w sprawach polityki odmówić nie można. Czy ktoś się z tym nie zgadza? Pewnie ten pan Doktor.

Potem pan Doktor powiedział, że zapoznał się kiedyś z programem Unii Polityki Realnej i było tam coś o tym, by sprywatyzować wszystkie szkoły i uczelnie wyższe. Zaznaczam, nie wiem, jak to wyglądałoby w praktyce. Ale odpowiedziałem panu Doktorowi, że dziś 1/3 zarobków legalnie pracującego człowieka to podatki. UPR natomiast podatki by obniżył znacznie. Każdego, kto by pracował, stać byłoby pewnie na prywatne leczenie, szkoły itp. Popatrzmy co dzieje się dziś. Kiedy chcemy się wyleczyć fachowo – idziemy leczyć się prywatnie. Szybki przykład: jako osoba niepełnosprawna, w styczniu zapisałem się do lekarza rehabilitanta – dostałem termin na 1-ego czerwca. A co do państwowych szkół – to w większości z nich, jeśli nie we wszystkich, będą uczyć – a raczej uczą! – tego co poprawne politycznie.

UPR, a dokładniej Stanisław Michalkiewicz, napisało projekt konstytucji RP. Jeśli się nie mylę, jest tam zapis o tym, że Rząd nie może zadłużać RP. Zakaz robienie deficytu przez państwo. Powiedziałem też o tym na piątkowym wykładzie. Na co pan Doktor odpowiedział – kompletnie nie rozumiem czemu – że – jeśli tak – to może zrobimy zakaz zadłużania się także przez zwykłych obywateli. Pan Doktor powiedział to z ironią. Taki mądry facet, a nie rozumie, że jeśli Rząd zadłuża Państwo, to zadłuża wszystkich obywateli – i ktoś kiedyś będzie musiał te długi spłacić? Rząd zadłuży Państwo, potem przyjdzie nowy Rząd, a kto te długi, zaciągnięte przez pierwszą Władzę, będzie spłacał? Jeśli zwykły obywatel się zadłuża – to on te długi spłaca, ewentualnie jego rodzina. Jeśli zadłuża się Rząd – płacą za to obywatele. Przecież to logiczne jak to, że dwa razy dwa to cztery. Czy może nie jest to takie logiczne?

Za to w sobotę na ćwiczeniach z Warsztatów Terapeutyczno-Kompetencyjnych znajoma z grupy powiedziała, że rządy PO są super, tyle tylko, że partia za krótko rządzi, by było to widać. Ale jeśli damy Im szansę w wyborach, które coraz bliżej – to Oni nam pokażą. Że są super pokażą – oczywiście.