Śniło mi się
dziś zdjęcie, na którym znajdował się NOL (Niezidentyfikowany Obiekt Latający),
czyli UFO (Unidentifidet Flying Object). Zdjęcie owe było czarno-białe.
Przedstawiało NOL ciemnego koloru unoszące się bokiem na tle szarego nieba. Nie
wiem czemu, ale obrazek wydawał mi się podejrzany. Pomyślałem, że to
mistyfikacja.
Nie pomyliłem
się. Nie wiem, w jaki sposób to zrobiłem i co to było za zdjęcie, ale udało mi
się zajrzeć pod spód UFO. I okazało się, że to nie jest żadne UFO, a telefon
komórkowy posiadający wbudowany aparat fotograficzny. Wiem, że specjaliści fachu
by się obrazili, zarzucając mi, że to nie jest żaden aparat, a tylko coś, co
próbuje robić zdjęcia – ale mniejsza z tym.
Tak że
zajrzałem pod spód NOL, który okazało się, że nie jest żadnym NOL, a telefonem
komórkowym koloru srebrnego, wpadającego w szary odcień. Zobaczyłem tam także obiektyw
od wbudowanego aparatu fotograficznego. I co właściwie z tego wszystkiego wynika?
Ano – nic.
Poza tym, że sen był naprawdę ciekawy. Uczyniłem też niechybnie w głowie jego
szybką i niezbyt wnikliwą analizę. Jeśli wierzyć niektórym źródłom, to UFO
śniło mi się pewnie dlatego, ponieważ kilka dni temu przeczytałem parę artykułów
na jego temat. Kiedy oglądałem zdjęcia NOL, większość z nich wydawała się być
naciąganymi obrazkami, mało realistycznymi, przypominało raczej mistyfikacje.
Też pewnie dlatego sprawdziłem to zdjęcie ze snu i okazało się, że UFO to nie jest
żadne UFO. Ani nawet NOL.
Telefon
komórkowy, który zobaczyłem, okazał się być bardzo podobnym do tego, który
kilka dni temu oglądałem na pewnym zdjęciu znajdującym się właśnie na
opakowaniu od tego telefonu. Było to u moich znajomych. Wtedy też, kiedy
zobaczyłem z daleka to zdjęcie, dałem się zwieść pozorom. Wydawało mi się, że
jest to zupełnie inny telefon, niż był w rzeczywistości. Podobnie jak z tym
zdjęciem ze snu, odkryłem swój błąd, dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem opakowanie
z bliska.
Wiem, że
można pod ten sen naciągnąć i podciągnąć wiele rzeczy. Chyba pisał o tym U.
Eco. Jeśli weźmiemy jakąś datę np. 08.01.1985 (data moich urodzin) i zaczniemy wyczyniać
z jej cyframi przeróżne kombinacje, mnożąc je, dzieląc, dodawać i odejmować – zawsze
otrzymamy coś zastanawiającego i trochę tajemniczego.
Nie będę
teraz tego czynił, ale próbowałem już takiej ekwilibrystyki cyfrowej w
przeszłości. Ostatnim razem było to z datą, a dokładniej z rokiem powstania
kaplicy znajdującej się na cmentarzu w Bełdowie. Dodawałem jakieś cyfry z tego
roku, potem je odejmowałem i wyszło mi coś ciekawego. Co? – nie pamiętam, ale
na pewno nie była to godzina ani dzień mojej śmierci. Chociaż – kto to wie…
Powiało trochę grozą? Nie?
To teraz
powiem Wam, jak było naprawdę z tym snem. To UFO to freudowski fallus, który po
wnikliwym zbadaniu okazało się, że nie jest tam żadnym fallusem UFO (czyli
fallusem kosmicznym, niezwykłym), a zwykłym, pospolitym pseudo-aparacikiem,
który myśli, że jest super. Hm, tak swoją drogą – ciekawe do kogo należy ten telefonik
z mojego snu…?