niedziela, 19 sierpnia 2012

Kosmiczny fallus


Śniło mi się dziś zdjęcie, na którym znajdował się NOL (Niezidentyfikowany Obiekt Latający), czyli UFO (Unidentifidet Flying Object). Zdjęcie owe było czarno-białe. Przedstawiało NOL ciemnego koloru unoszące się bokiem na tle szarego nieba. Nie wiem czemu, ale obrazek wydawał mi się podejrzany. Pomyślałem, że to mistyfikacja.

Nie pomyliłem się. Nie wiem, w jaki sposób to zrobiłem i co to było za zdjęcie, ale udało mi się zajrzeć pod spód UFO. I okazało się, że to nie jest żadne UFO, a telefon komórkowy posiadający wbudowany aparat fotograficzny. Wiem, że specjaliści fachu by się obrazili, zarzucając mi, że to nie jest żaden aparat, a tylko coś, co próbuje robić zdjęcia – ale mniejsza z tym.

Tak że zajrzałem pod spód NOL, który okazało się, że nie jest żadnym NOL, a telefonem komórkowym koloru srebrnego, wpadającego w szary odcień. Zobaczyłem tam także obiektyw od wbudowanego aparatu fotograficznego. I co właściwie z tego wszystkiego wynika?

Ano – nic. Poza tym, że sen był naprawdę ciekawy. Uczyniłem też niechybnie w głowie jego szybką i niezbyt wnikliwą analizę. Jeśli wierzyć niektórym źródłom, to UFO śniło mi się pewnie dlatego, ponieważ kilka dni temu przeczytałem parę artykułów na jego temat. Kiedy oglądałem zdjęcia NOL, większość z nich wydawała się być naciąganymi obrazkami, mało realistycznymi, przypominało raczej mistyfikacje. Też pewnie dlatego sprawdziłem to zdjęcie ze snu i okazało się, że UFO to nie jest żadne UFO. Ani nawet NOL.

Telefon komórkowy, który zobaczyłem, okazał się być bardzo podobnym do tego, który kilka dni temu oglądałem na pewnym zdjęciu znajdującym się właśnie na opakowaniu od tego telefonu. Było to u moich znajomych. Wtedy też, kiedy zobaczyłem z daleka to zdjęcie, dałem się zwieść pozorom. Wydawało mi się, że jest to zupełnie inny telefon, niż był w rzeczywistości. Podobnie jak z tym zdjęciem ze snu, odkryłem swój błąd, dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem opakowanie z bliska.

Wiem, że można pod ten sen naciągnąć i podciągnąć wiele rzeczy. Chyba pisał o tym U. Eco. Jeśli weźmiemy jakąś datę np. 08.01.1985 (data moich urodzin) i zaczniemy wyczyniać z jej cyframi przeróżne kombinacje, mnożąc je, dzieląc, dodawać i odejmować – zawsze otrzymamy coś zastanawiającego i trochę tajemniczego.

Nie będę teraz tego czynił, ale próbowałem już takiej ekwilibrystyki cyfrowej w przeszłości. Ostatnim razem było to z datą, a dokładniej z rokiem powstania kaplicy znajdującej się na cmentarzu w Bełdowie. Dodawałem jakieś cyfry z tego roku, potem je odejmowałem i wyszło mi coś ciekawego. Co? – nie pamiętam, ale na pewno nie była to godzina ani dzień mojej śmierci. Chociaż – kto to wie… Powiało trochę grozą? Nie?

To teraz powiem Wam, jak było naprawdę z tym snem. To UFO to freudowski fallus, który po wnikliwym zbadaniu okazało się, że nie jest tam żadnym fallusem UFO (czyli fallusem kosmicznym, niezwykłym), a zwykłym, pospolitym pseudo-aparacikiem, który myśli, że jest super. Hm, tak swoją drogą – ciekawe do kogo należy ten telefonik z mojego snu…? 

Komentarze


Wczorajszy tekst „Moja hipokryzja” jest mało estetyczny. Nie równo justowany. Od miejsca, w którym cytuję autora artykułu „Woodstock nie dla wszystkich”, dzieje się coś dziwnego: pod napisanymi przeze mnie słowami znajduje się jakieś jasne tło, które sprawia, że tekst wygląda nieładnie. Chciałbym to naprawić, lecz idzie mi opornie – nie wiem, czemu tak się dzieje. Postanawiam, póki co, zostawić to takie, jakie jest.

Muszę powiedzieć, że bardzo mi miło, ponieważ pod ww. tekstem pojawił się pierwszy komentarz, którego autorem jest mój wirtualny znajomy Piotr Olszówka (dla zainteresowanych: po prawej stronie, w aplikacji „Blogi, które czytam”, znajduję się także odnośnik do bloga Piotra – „Królewskie psy. Fantasy z Morrigan w tle”).

Piotr, a także inni czytelnicy mojego bloga, muszą mi wybaczyć, ale nie będę polemizował z tym komentarzem. Jak to się mówi – jestem jeszcze za cienki w uszach. Kiedy tylko przytyję w tym miejscu i moja wiedza wzrośnie, chętnie będę podejmował się dyskusji. A stanie się to już niedługo – taką mam nadzieję. Zresztą jest to proces nieustanny, który cały czas trwa. Tak że, Piotrze, komentuj dalej – będzie mi i jest cały czas bardzo miło. Czekaj na rekontrę (w tym momencie puszczam tak zwane oczko).

Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o innych komentarzach, które pojawiają się na F.B. Wśród najbardziej aktywnych ostatnimi czasy są dwie kobiety. Renata i Mariola. Renatkę, a właściwie to Renię, znam osobiście, Mariolkę, podobnie jak Piotra, tylko wirtualnie. Osobom, które wymieniłem w tym wpisie, a także wielu innym ludziom, którzy obserwują mojego bloga – dziękują za aktywność.

To by było na tyle. Na tę chwilę kończę i życzę wszystkim udanej niedzieli.