środa, 30 marca 2011

Udowodni, chłopie, że nie jesteś wielbłądem

Nie pamiętam, kto i gdzie to napisał, że człowiekowi łatwo zarzucić, iż jest on wielbłądem, lecz trudniej potem temu człowiekowi udowodnić to, że wielbłądem on nie jest. Kiedy się nad tym chwilę zastanowię – wydaje mi się to w miarę sensowne. „- Jesteś wielbłądem. – Nie jestem. – To udowodni, że nie jesteś.”

Przychodzi mi do głowy od razu odpowiedź: „- To może ty udowodnisz to, że jestem wielbłądem.”

Ale tu może być następna odpowiedź: „- Nie muszę nic udowadniać. Przecież to widać, że jesteś wielbłądem.”

Można by dalej prowadzić taki dialog, ale nie będę teraz tego tu czynił. Dziś się przekonałem, że ktoś może coś nam zarzucić – nieważne z jakich powodów – a my potem musimy się starać, kombinować, czasem trudzić, by ów zarzut obalić. Niewinna osoba zostaje o coś oskarżona, i później to właśnie ona ma udowodnić, że jest niewinna. Smutne i tragiczne to czasem. Zastanawia mnie tylko jedno, mianowicie to, czy ów oskarżyciel zdaje sobie sprawę, że  jak sytuacja się wreszcie wyklaruje, a musi się tak stać, bo dobro i prawda zawsze zwyciężają – to ten oskarżyciel poniesie konsekwencje swoich niecnych czynów.