środa, 23 lutego 2011

Setny post. Życzę sobie nieśmiertelności

Czy istnieje Bóg? Jeśli istnieje, to, czy grzechem jest zadawać takie pytania? Czy to grzech, że człowiek wątpi w istnienie Stwórcy? Przecież dowodów naukowych na to, że Bóg jest, nie ma. Ale ileż dowodów osobistych – indywidualnych przemawia za istnieniem Boga!

Gdyby po śmierci nie było nic – byłoby smutno. Przynajmniej dla mnie. Umieramy, tracimy świadomość – i nie ma nic. Nie ma nas. Trudno to sobie nawet wyobrazić. Ktoś kiedyś – nie pamiętam kto i nie pamiętam kiedy – powiedział, a może nie powiedział, tylko napisał, że dowodem na to, że jesteśmy nieśmiertelni, jest właśnie to, że nie potrafimy sobie wyobrazić sytuacji, w której mielibyśmy nie istnieć.

To prawda, trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację. Ale nie łatwiej przychodzi mi wyobrażenie sobie kogoś, kto potrafi wszystko, kogoś, dla kogo nie ma rzeczy niemożliwych. No bo co z tym kamieniem, o którym mówił Einstein? Jeżeli Bóg potrafi stworzyć wszystko, to czy potrafi stworzyć taki kamień, którego nie podniesie?

Myślę jednak, że Stwórca jest ponad tym. I to także trudno sobie wyobrazić. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że teraz piszę tak, jakby Bóg był. Bo myślę szczerze, że Bóg jest. Wierzę w Niego. Wierzę w Boga – to moje wyznanie wiary. Być może nie jest tym – i nie jest taki, jak myślimy. Bóg – według mnie – to najwyższa Inteligencja. Bóg niekoniecznie jest tym Bogiem, a może raczej powinienem powiedzieć, że nie jest takim Bogiem, jak wydaje się wielu ludziom. Bóg nie jest takim Bogiem, jak wydaje się wielu religiom. Bóg jest inny. Jest ponad tym. A może mnie też się tylko wydaje.

Lecz jest tu rzecz, która wdaje się być pewna. Boga nie da opisać się intelektualnie. Nie da Go się opisać umysłem. Dlatego też niemożliwością jest, by zadawać takie pytania, jak Einstein, bo Bóg – po prostu – wykracza poza logikę.

Być może bredzę jak nawiedzony. Racjonaliści, kiedy będą to czytać, będą się śmiać. Błąd: racjonaliści, kiedy tylko zobaczą pierwsze zdanie mojego bredzenia, czytać zaprzestaną, nie posuną się ani o linijkę do przodu.

Sam kiedyś zwałem też siebie racjonalistą. Może nie błyszczałem tak wiedzą i intelektem, jak większość racjonalistów, ale co nie co na tematy wiedziałem – tak powiem. Tzn. interesowałem się pobieżnie historią KRK. Czytałem przeróżne publikacje na ten temat. Kilka razy dziennie odwiedzałem portal racjonalista.pl. I zastanawiałem się głęboko nad tym, czy Bóg istnieje. Ateiści mówią nie wierzę w Boga, bo nie wierzę w krasnoludki. Ja w pewnym etapie swojego życie też przestałem wierzyć w Stwórcę.

Broń Boże, nie przestałem wierzyć w Boga dlatego, żebym poczuł się przez Boga pokrzywdzony. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym w ten sposób. Po prostu zacząłem analizować niektóre rzeczy. To dlatego zwątpiłem w istnienie Stwórcy.

Dziś wierzę w Boga. Łatwiej mi żyć z myślą, że On istnieje. Nawet jeśli Go nie ma – w co nie wierzę – łatwiej mi żyć ze świadomością, że On jest. Nie wychodzę tu z zakładu Pascala, że lepiej w Boga wierzyć, bo nawet jeśli Go nie ma – my na tym nic nie tracimy.

Choć może w moim myśleniu jest trochę myślenia podobnego owemu filozofowi. Uważam, że nie warto zastanawiać się przez całe życie nad tym, czy Bóg jest, czy też Go nie ma. Bo jeśli nie ma – to i co? Mamy, jak racjonaliści, przekonywać innych do tego, by w Boga przestali wierzyć. Czy ktoś tym, że wierzy w Boga, czyni komuś krzywdę? Ja nie mówię tu o szaleńcach wysadzających się w powietrze. Bo tym szaleńcom nawet najświatlejszy racjonalista nie przemówi do rozumu.

Co prawda, może racjonaliści też walczą o to, by nie produkować tych szaleńców. Może nie chcą ich nawracać, a chcą zmienić podejście społeczeństwa do tych spraw. Społeczeństwa, które szaleńców produkuje. No, ale u nas ekstremistów religijnych niedużo. Chyba że nazwiemy ekstremistką ortodoksyjną katoliczkę w moherowym berecie, dla której o. Rydzyk jest niemal Bogiem… Tak swoją drogą, to w Radio Maryja są czasem audycje warte uwagi. Przyznaję, nie słucham, ale czasem mam ochotę. Nie słucham dlatego, bo nie mam radioodbiornika. A wiem stąd, że czytam na ten temat – i słucham wypowiedzi ludzi, którzy często w RM goszczą.

Poruszyłbym temat rzekę, lecz nie zrobię tego, bo zacząłbym lać wodę. Wrócę do Boga i do wiary. Ale już krótko, bo to, co miałem powiedzieć chyba powiedziałem, a jak mi się coś przypomni, to napiszę w następnym poście.

Tak więc wierzę w Boga. Przyznaję, tak mi jest łatwiej. Wierzę w dobro, moralność, prawdę. Ponoć dziś niektórzy filozofowie mówią, że prawda nie istnieje – ale, jeśli tak jest, to czy to zdanie nie jest prawdziwe? Jest prawdą, że prawda nie istnieje. Czyli prawda istnieje.

I tu skończę mój wpis. Myślę, że starczy. Jest to setny post na moim blogu. Także, z okazji tego, życzę sobie, by moje następne sto postów było sto razy lepsze od tych stu, które już mam. I żebym żył sto lat… nie!, życzę sobie nieśmiertelności!