poniedziałek, 17 września 2012

Po co się studiuje



Dziś pani redaktor mówiła w radio (nieważne jakim), że zadzwonił do niej słuchacz, który stwierdził, że w Polsce nie warto studiować, bo i tak po skończonych studiach pracuje się za minimalne wynagrodzenie. Kiedy słuchałem tych słów, powrócił mi w głowie temat, który już nieraz wałkowałem. Mianowicie, i tu zadam pytanie: czy studiujemy tylko po to, by znaleźć po studiach dobrze płatną pracę? Wiem, że czasy nie są łatwe. Kilka lat temu wykształcenie to było coś. Miałeś magistra – byłeś kimś. Doktorat zdobywali tylko ludzie wybitni. Myślę, że ta bardzo stara matura – jeszcze za czasów, kiedy zdawał ją mój tata – znaczyła o wiele więcej niż dzisiejszy, najnowszy magister – przynajmniej na niektórych kierunkach

Ale wracając do mojego pytania. Uważam, że studiujemy po coś więcej. Idąc na studia, nie myślałem tylko o tym gdzie i za jaką pensję po zdaniu magistra będę pracował. Chciałem przede wszystkim – i chcę nadal – zdobyć wykształcenie. Nauczyć się czegoś nowego, poszerzyć swoją wiedzę. Dziś także studiuję mając te priorytety. Mam licencjat z resocjalizacji, lecz nie szukam pracy w zawodzie. Czuję, że to nie do końca mój kierunek. Poza tym wydaje mi się, że w Polsce mamy już wystarczającą ilość pseudo-pedagogów, którzy ewidentnie minęli się z powołaniem. Oni są właśnie brzydkim skutkiem czysto materialnego podejścia do studiów. Żywię głęboką nadzieję, że doczekam się czasów, kiedy studia i nauka znów będą czymś wyjątkowym, a człowiek mówiąc, że jest magistrem, będzie czuł dumę.