niedziela, 20 lutego 2011

Kilka moich niby-wierszy

Dziś, z okazji niedzieli, postanowiłem opublikować kilka moich – nazwijmy to – niby-wierszy, które jakiś czas temu – prawie rok wstecz – zamieściłem na „portalu-pisarskim”. Niektóre z nich są nieco infantylne, ale cóż… taki właśnie czasem jestem! Wybaczcie mi także mój słaby warsztat… Ale jeszcze wszystko przede mną, a z każdą chwilą jest coraz lepiej!


Dziękuję Ci – dedykowane dla M.

Dziękuję Ci, że jesteś ze mną tu.
Że czuję Twój zapach, że dotykasz mnie znów.
Że mogę patrzeć w Twoje oczy radosne.
Dziękuję Ci, że jesteś ze mną w tę wiosnę.
Nasze uczucie wciąż kwitnie,
Każdego dnia dojrzewa.
I choć czasem spadają liście,
Wiatr nie przewraca drzewa.
A kiedy przyjdzie huragan -
Chwyć mnie mocno za szyję.
Zobacz - drzewo upada,
A nasza Miłość wciąż żyje.


Dotknij dłonią

Dotknij dłonią mojej piersi -
Poczuj, jak bije me serce.
Wali mocno niczym młot:
Coraz szybciej, coraz prędzej.
Wierz mi, ma tak zawsze,
Kiedy blisko obok jesteś.
Kiedy czuję Twój zapach,
Który miesza się z powietrzem.

Kiedy mówisz do mnie szeptem,
Przechodzą po mnie dreszcze.
I niczego więcej nie chcę -
Tylko Ciebie chcę wciąż więcej.
I niczego już nie pragnę -
Tylko Ciebie mieć tu zawsze.
By od nowa całą dokładnie
Poznawać Cię za każdym razem.

I przeżywać tę ekstazę.
Jak wtedy - pamiętasz?
Kiedy po raz pierwszy
Cała naga, uśmiechnięta
Leżałaś obok, na polanie,
Z głową na mej piersi.
To było jak szalony taniec -
Ten gorący seks pierwszy.

Dotknij dłonią mojej twarzy -
Wtedy poczujesz to ciepło.
Chciałbym poznać wyrazy,
Które opiszą to piękno.
Co mnie w Tobie urzekło -
Nie znam słów tych niestety.
Lecz me serce w pół pękło,
Gdy poznałem Cię wtedy.


Chwilo, trwaj!

Wczorajszy dzień puściłem z dymem.
Przeszłości nie ma.
Dziś zapomniałem, kim wczoraj byłem.
To zbędny temat.
Po co rozmyślać, po co roztrząsać?
To niepotrzebne.
W chwili obecnej lepiej pozostać.
Chwilo, trwaj we mnie!

Nie przypominam sobie tych czasów.
Kiedy to było?
Już nie pamiętam poprzednich wczasów.
Mówię: trwaj, chwilo!
Te stare związki, starzy znajomi.
I przyjaciele.
Nie rozmawiajmy dzisiaj już o nich.
Bliznach na ciele.

Więc powtarzam dziś po raz wtóry.
Chwilo, trwaj, jesteś piękna!
I nie miej żalu do mnie o bzdury.
Że cię przestanę jutro pamiętać.
I się nie gniewaj, taki twój żywot.
Twe przeznaczenie.
Za kilka chwil będziesz nieżywą.
Bo umrzesz we mnie.


Odleciałem

I znów odleciałem,
Po same chmury – tam wysoko.
Znów się zapomniałem,
Znów rozpłynąłem się jak obłok.

Z wiatrem tańczyłem,
A słońce grzało moją twarz.
I znów chwilą żyłem,
I przestał istnieć dla mnie czas.


Chwyć mnie za rękę,
Podnieś głowę, spójrz na niebo.
Życie jest piękne,
A my i cały świat to jedno.

Masz w sobie wiarę,
Która przenosi wielkie góry.
Masz siłę i talent,
Razem zburzymy wszelkie mury.


Umiem latać

To, że umiem latać - od dziś nie jest tajemnicą.
Wyjawiam to - a co tam! - niech się wszyscy dowiedzą.
Od teraz dewotki mnie straszyć będą gromnicą.
Jutro ci w kitlach z kaftanem po mnie przybędą.

Kilka mocnych zastrzyków dadzą - trza uśpić wariata.
Nogi przymocują na pasy - niech się tu tylko nie rusza.
Tak głośno krzyczał, tak wrzeszczał - niech se teraz polata.
Ciekawe, kto pierwszy uleci - ptak czy jego dusza?

To, że umiem latać, dla niektórych jest nierealne.
Jest dziwne lub niepojęte - niektórzy w to nie wierzą.
Nikt nigdy nie zapytał mnie, czy latanie jest fajne.
I jak dalej pytać nie będą - nigdy się nie dowiedzą.

I nie posiadam skrzydeł jak ptak czy jak anioł biały.
Ani śmigła jak helikopter, które by się kręciło.
Lecz z góry spoglądam na ludzi małych jak karły.
Co ulicami jak w labiryntach na oślep gdzieś idą.

Chmury to moje siostry, me przyjaciółki najdroższe.
Wiatr to mój brat - oddany, wierny - jest zawsze obok.
W tym towarzystwie czas płynie błogo -życie jest prostsze.
W dzień tańczę z powietrzem, nocą do snu tuli mnie obłok.

To, że umiem latać - to nie są cuda żadne ni czary.
Jeśli byś chciał lub chciała - niżej podaję ci przepis.
Do szczypty miłości daj garść siły, trzy tony wiary.
Wszystko wymieszaj dokładnie, wypij, potem odlecisz.