Dziś, z okazji niedzieli, postanowiłem opublikować kilka moich – nazwijmy to – niby-wierszy, które jakiś czas temu – prawie rok wstecz – zamieściłem na „portalu-pisarskim”. Niektóre z nich są nieco infantylne, ale cóż… taki właśnie czasem jestem! Wybaczcie mi także mój słaby warsztat… Ale jeszcze wszystko przede mną, a z każdą chwilą jest coraz lepiej!
Dziękuję Ci – dedykowane dla M.
Dziękuję Ci, że jesteś ze mną tu.
Że czuję Twój zapach, że dotykasz mnie znów.
Że mogę patrzeć w Twoje oczy radosne.
Dziękuję Ci, że jesteś ze mną w tę wiosnę.
Nasze uczucie wciąż kwitnie,
Każdego dnia dojrzewa.
I choć czasem spadają liście,
Wiatr nie przewraca drzewa.
A kiedy przyjdzie huragan -
Chwyć mnie mocno za szyję.
Zobacz - drzewo upada,
A nasza Miłość wciąż żyje.
Że czuję Twój zapach, że dotykasz mnie znów.
Że mogę patrzeć w Twoje oczy radosne.
Dziękuję Ci, że jesteś ze mną w tę wiosnę.
Nasze uczucie wciąż kwitnie,
Każdego dnia dojrzewa.
I choć czasem spadają liście,
Wiatr nie przewraca drzewa.
A kiedy przyjdzie huragan -
Chwyć mnie mocno za szyję.
Zobacz - drzewo upada,
A nasza Miłość wciąż żyje.
Dotknij dłonią
Dotknij dłonią mojej piersi -
Poczuj, jak bije me serce.
Wali mocno niczym młot:
Coraz szybciej, coraz prędzej.
Wierz mi, ma tak zawsze,
Kiedy blisko obok jesteś.
Kiedy czuję Twój zapach,
Który miesza się z powietrzem.
Kiedy mówisz do mnie szeptem,
Przechodzą po mnie dreszcze.
I niczego więcej nie chcę -
Tylko Ciebie chcę wciąż więcej.
I niczego już nie pragnę -
Tylko Ciebie mieć tu zawsze.
By od nowa całą dokładnie
Poznawać Cię za każdym razem.
I przeżywać tę ekstazę.
Jak wtedy - pamiętasz?
Kiedy po raz pierwszy
Cała naga, uśmiechnięta
Leżałaś obok, na polanie,
Z głową na mej piersi.
To było jak szalony taniec -
Ten gorący seks pierwszy.
Dotknij dłonią mojej twarzy -
Wtedy poczujesz to ciepło.
Chciałbym poznać wyrazy,
Które opiszą to piękno.
Co mnie w Tobie urzekło -
Nie znam słów tych niestety.
Lecz me serce w pół pękło,
Gdy poznałem Cię wtedy.
Poczuj, jak bije me serce.
Wali mocno niczym młot:
Coraz szybciej, coraz prędzej.
Wierz mi, ma tak zawsze,
Kiedy blisko obok jesteś.
Kiedy czuję Twój zapach,
Który miesza się z powietrzem.
Kiedy mówisz do mnie szeptem,
Przechodzą po mnie dreszcze.
I niczego więcej nie chcę -
Tylko Ciebie chcę wciąż więcej.
I niczego już nie pragnę -
Tylko Ciebie mieć tu zawsze.
By od nowa całą dokładnie
Poznawać Cię za każdym razem.
I przeżywać tę ekstazę.
Jak wtedy - pamiętasz?
Kiedy po raz pierwszy
Cała naga, uśmiechnięta
Leżałaś obok, na polanie,
Z głową na mej piersi.
To było jak szalony taniec -
Ten gorący seks pierwszy.
Dotknij dłonią mojej twarzy -
Wtedy poczujesz to ciepło.
Chciałbym poznać wyrazy,
Które opiszą to piękno.
Co mnie w Tobie urzekło -
Nie znam słów tych niestety.
Lecz me serce w pół pękło,
Gdy poznałem Cię wtedy.
Chwilo, trwaj!
Wczorajszy dzień puściłem z dymem.
Przeszłości nie ma.
Dziś zapomniałem, kim wczoraj byłem.
To zbędny temat.
Po co rozmyślać, po co roztrząsać?
To niepotrzebne.
W chwili obecnej lepiej pozostać.
Chwilo, trwaj we mnie!
Nie przypominam sobie tych czasów.
Kiedy to było?
Już nie pamiętam poprzednich wczasów.
Mówię: trwaj, chwilo!
Te stare związki, starzy znajomi.
I przyjaciele.
Nie rozmawiajmy dzisiaj już o nich.
Bliznach na ciele.
Więc powtarzam dziś po raz wtóry.
Chwilo, trwaj, jesteś piękna!
I nie miej żalu do mnie o bzdury.
Że cię przestanę jutro pamiętać.
I się nie gniewaj, taki twój żywot.
Twe przeznaczenie.
Za kilka chwil będziesz nieżywą.
Bo umrzesz we mnie.
Przeszłości nie ma.
Dziś zapomniałem, kim wczoraj byłem.
To zbędny temat.
Po co rozmyślać, po co roztrząsać?
To niepotrzebne.
W chwili obecnej lepiej pozostać.
Chwilo, trwaj we mnie!
Nie przypominam sobie tych czasów.
Kiedy to było?
Już nie pamiętam poprzednich wczasów.
Mówię: trwaj, chwilo!
Te stare związki, starzy znajomi.
I przyjaciele.
Nie rozmawiajmy dzisiaj już o nich.
Bliznach na ciele.
Więc powtarzam dziś po raz wtóry.
Chwilo, trwaj, jesteś piękna!
I nie miej żalu do mnie o bzdury.
Że cię przestanę jutro pamiętać.
I się nie gniewaj, taki twój żywot.
Twe przeznaczenie.
Za kilka chwil będziesz nieżywą.
Bo umrzesz we mnie.
Odleciałem
I znów odleciałem,
Po same chmury – tam wysoko.
Znów się zapomniałem,
Znów rozpłynąłem się jak obłok.
Z wiatrem tańczyłem,
A słońce grzało moją twarz.
I znów chwilą żyłem,
I przestał istnieć dla mnie czas.
Chwyć mnie za rękę,
Podnieś głowę, spójrz na niebo.
Życie jest piękne,
A my i cały świat to jedno.
Masz w sobie wiarę,
Która przenosi wielkie góry.
Masz siłę i talent,
Razem zburzymy wszelkie mury.
Po same chmury – tam wysoko.
Znów się zapomniałem,
Znów rozpłynąłem się jak obłok.
Z wiatrem tańczyłem,
A słońce grzało moją twarz.
I znów chwilą żyłem,
I przestał istnieć dla mnie czas.
Chwyć mnie za rękę,
Podnieś głowę, spójrz na niebo.
Życie jest piękne,
A my i cały świat to jedno.
Masz w sobie wiarę,
Która przenosi wielkie góry.
Masz siłę i talent,
Razem zburzymy wszelkie mury.
Umiem latać
To, że umiem latać - od dziś nie jest tajemnicą.
Wyjawiam to - a co tam! - niech się wszyscy dowiedzą.
Od teraz dewotki mnie straszyć będą gromnicą.
Jutro ci w kitlach z kaftanem po mnie przybędą.
Kilka mocnych zastrzyków dadzą - trza uśpić wariata.
Nogi przymocują na pasy - niech się tu tylko nie rusza.
Tak głośno krzyczał, tak wrzeszczał - niech se teraz polata.
Ciekawe, kto pierwszy uleci - ptak czy jego dusza?
To, że umiem latać, dla niektórych jest nierealne.
Jest dziwne lub niepojęte - niektórzy w to nie wierzą.
Nikt nigdy nie zapytał mnie, czy latanie jest fajne.
I jak dalej pytać nie będą - nigdy się nie dowiedzą.
I nie posiadam skrzydeł jak ptak czy jak anioł biały.
Ani śmigła jak helikopter, które by się kręciło.
Lecz z góry spoglądam na ludzi małych jak karły.
Co ulicami jak w labiryntach na oślep gdzieś idą.
Chmury to moje siostry, me przyjaciółki najdroższe.
Wiatr to mój brat - oddany, wierny - jest zawsze obok.
W tym towarzystwie czas płynie błogo -życie jest prostsze.
W dzień tańczę z powietrzem, nocą do snu tuli mnie obłok.
To, że umiem latać - to nie są cuda żadne ni czary.
Jeśli byś chciał lub chciała - niżej podaję ci przepis.
Do szczypty miłości daj garść siły, trzy tony wiary.
Wszystko wymieszaj dokładnie, wypij, potem odlecisz.
Wyjawiam to - a co tam! - niech się wszyscy dowiedzą.
Od teraz dewotki mnie straszyć będą gromnicą.
Jutro ci w kitlach z kaftanem po mnie przybędą.
Kilka mocnych zastrzyków dadzą - trza uśpić wariata.
Nogi przymocują na pasy - niech się tu tylko nie rusza.
Tak głośno krzyczał, tak wrzeszczał - niech se teraz polata.
Ciekawe, kto pierwszy uleci - ptak czy jego dusza?
To, że umiem latać, dla niektórych jest nierealne.
Jest dziwne lub niepojęte - niektórzy w to nie wierzą.
Nikt nigdy nie zapytał mnie, czy latanie jest fajne.
I jak dalej pytać nie będą - nigdy się nie dowiedzą.
I nie posiadam skrzydeł jak ptak czy jak anioł biały.
Ani śmigła jak helikopter, które by się kręciło.
Lecz z góry spoglądam na ludzi małych jak karły.
Co ulicami jak w labiryntach na oślep gdzieś idą.
Chmury to moje siostry, me przyjaciółki najdroższe.
Wiatr to mój brat - oddany, wierny - jest zawsze obok.
W tym towarzystwie czas płynie błogo -życie jest prostsze.
W dzień tańczę z powietrzem, nocą do snu tuli mnie obłok.
To, że umiem latać - to nie są cuda żadne ni czary.
Jeśli byś chciał lub chciała - niżej podaję ci przepis.
Do szczypty miłości daj garść siły, trzy tony wiary.
Wszystko wymieszaj dokładnie, wypij, potem odlecisz.