środa, 13 kwietnia 2011

Czasem też jestem moherowym beretem

Dziś, kiedy jechałem autobusem linii 78, spotkałem bardzo ciekawą osobę.

Zacznę od tego, że najpierw stałem przy oknie, ponieważ większość miejsc w autobusie była zajęta. Postanowiłem usiąść wtedy, gdy zwolniła się tak zwana „czwórka”. Zająłem miejsce tyłem do kierunku jazdy. Za chwilę podeszła kobieta, która – gdyby dodać Jej ciut latek – pewnie mogłaby być moją babcią. Jej, mam tylko nadzieję, że Jej nie postarzałem. Dobra: może ta kobieta nie mogłaby być moją babcią, ale moją matką i matką mojej o osiem lat ode mnie starszej siostry (gdybym ją miał). Już teraz tylko dodam, żeby całkowicie się nie pogrążyć, iż ta kobieta była elegancka i schludna – i wyglądała ładnie.

Pani ta czytała gazetę. Ja co chwila, przewrażliwiony, tarłem oko o kolano, myśląc, że coś mi w to oko wpadło. Tak pocierałem, pocierałem, aż Pani zaoferowała mi swoją pomoc, mówiąc coś w stylu: „chętnie panu pomogę, to będzie dla mnie przyjemność, zrobić coś dla pana dobrego”. Oczywiście powiedziałem, że nie, że wszystko okej i że dziękuję. I zaraz spytałem: „co Pani czyta?”

Okazało się, że Pani czyta „Nasz Dziennik”. Wspomniała także o „Gazecie Polskiej”. By nie pozostać dłużny, dodałem do tej listy „Uważam Rze”. Tak zaczęła się nasza – trwająca co najmniej 15 minut – rozmowa, która poprawnie polityczna nie była. Kiedyś powiedziałbym o takiej osobie, jak ta Pani, moherowy beret. Dziś słuchałem Jej z uwagą, sam wypowiadając swoje myśli, kiedy przyszła moja kolej. Ktoś, kto z boku nas obserwował, śmiałby pomyśleć, że my zacofańcy. Moherowe berety: jeden młody, drugi trochę starszy. Ten chłopak – znaczy ja – taki młody, a tak mało postępowy. Ta Pani – typowy moher spod kościoła. Co oni pitolą!! To jakaś – dwuosobowa banda – PiSiorów!!

Kiedy się rozstawaliśmy, podziękowałem za rozmowę – i dowiedziałem się, że ta miła Pani, o niepoprawnych politycznie poglądach, jest nauczycielem akademickim, wykładającym studentom łacinę. „O, to ma Pani doktorat!” – rzekłem, mile zaskoczony. „A czy to takie ważne?” – odpowiedziała Pani, uśmiechając się i pozdrawiając mnie serdecznie. 

Mój przerost treści nad formą

Tak, to prawda, dziś moje imieniny. Prawdą jest także, a twierdzi tak wielu, że często występuje u mnie coś zwanego przerostem formy nad treścią. Trudno – niech tak będzie. To moje życie – i mam prawo robić, co chcę. Jestem wolnym człowiekiem i dopóki nie robię innym krzywdy, mogę robić, co żywnie mi się podoba. Jak to się zwykło mówić, wolność mojej pięści kończy się na wysokości twojej twarzy.

Wiem, że niektórym moja pewność siebie przeszkadza. Czasem robię coś wyżej niż mam cztery litery. Wiecie, o czym mówię, prawda? Ludzie często zwracają mi uwagę, że przesadzam, że czuję się, jak ktoś niezwykły, że zachowuję się, jakbym był wyjątkowy – jak pępek świata. Ja nie twierdzę, że tak nie jest, bo pewnie czasem tak właśnie jest. Sam myślę, że są momenty, w których powinienem przystopować.

Ale człowiek to coś niezwykłego, wyjątkowego, pięknego. I, wierzcie mi, ale wolę czasem przesadzić, niż chować głowę w piasek. Wolę być dumny z tego, kim jestem, niż płaszczyć się, udając kogoś mało wartego. Każdy człowiek jest wyjątkowy i wspaniały. Tyle że nie każdy w to wierzy. Nie każdy o tym pamięta. A ci, co lubią zwracać mi uwagę i wciąż mnie poprawiać, może niech zastanowią się najpierw nad swoim postępowaniem czy aby jest ono w porządku.