niedziela, 17 kwietnia 2011

Mój wpis na FejsBlogu

Na szczęście kaca po wczorajszych trzech piwach nie miałem. Kiedy się obudziłem, co prawda, poczułem lekki ból głowy, ale gdy tylko się podniosłem, zaraz ów ból przeszedł. Gdybym pił wódkę – pewnie byłoby dużo gorzej. Jeszcze gorzej byłoby, gdybym pił i wódkę, i piwo. Na szczęście lekcje z minionych doświadczeń odrobiłem – i nauczyłem się, że alkohol mi nie służy. A najbardziej nie służy mojej głowie i mojemu żołądkowi.

Miałem być dziś rano na biegach w Konstantynowie, ale, przyznaję się, zaspałem. Pojechałbym tam nawet spóźniony, ale chcę być dziś w kościele, więc postanowiłem, że zostanę jednak w domu. W domu zostanę, poczytam i popiszę, a popołudniem pójdę na mszę, by się pomodlić. Choć nie jestem ortodoksyjnym Katolikiem – ostatnio lubię uczestniczyć w mszy. Śmiem nawet powiedzieć, że w ogóle nie jestem Katolikiem, ale zostałem ochrzczony – zaznaczam, że bez mojej zgody! – więc chyba Katolikiem jestem. Ale cóż – niech tak będzie.

Ach, jeszcze na koniec wczorajszy tekst wieczoru – jak dla mnie tekst numer JEDEN. Tutaj nie zabrzmi to tak fajnie, jak zabrzmiało wczoraj, ale zacytuję (było to wtedy, gdy jechaliśmy samochodem, by mnie odwieźć):
Przemek: - Dziś jeszcze muszę zrobić wpis na blogu.
Ewa: - Na jakim blogu?
Marcin: Na fesjblogu.
Karolina (Przemek, Ewa, Marcin): Ha ha ha (śmiech).

Wiem, że tutaj to nie jest takie śmieszne...