sobota, 2 kwietnia 2011

Dziś 6. Rocznica śmierci JP II

Dziś mija 6. rocznica śmierci Jana Pawła II. Z tej okazji publikuję tekst zamieszczony przez użytkownika UFKA na portalu salon24.pl. Pod cytatem znajduje się link odsyłający bezpośrednio do owej publikacji.

Rocznica
Nie wiedziałam jak zatytułować ten wpis. Bo nie chciałabym jednak  pisać o czymś innym - jakoś nie wypada. A z drugiej strony staram się dzisiaj nie słuchać przekaziorów - wybitnie mnie drażnią. To tak, jakby wyciągnąć drogi, porcelanowy serwis z kredensu - nawet nie po to, aby użyć, tylko obejrzeć, umyć z kurzu. Na beatyfikację będzie jak znalazł, a przecież to niedługo.


Z  trzeciej strony - tak, tych stron jest więcej niż dwie - nie mam prawa nikogo osądzać. Skąd mogę coś wiedzieć o innych? Może byliby jeszcze gorsi, może obiecali Ojcu Świętemu jakiś zupełny drobiazg, tak jak ja i jednak słowa dotrzymali?


Dla mnie Karol Wojtyła był świętym już za życia - oczywiście cieszę się z beatyfikacji i mam nadzieję na kanonizację - bo po ludziach, którzy znali Ojca Świętego przyjdą inni, którzy będą tylko o nim czytać.


Pamiętam doskonale ten wieczór i pamiętam, że poczułam ulgę - tak ulgę. Bo wiedziałam, że Ojciec Święty jest stary i schorowany, że nie ma szans na cudowne ozdrowienie, że po ludzku się męczy. I pamiętam jeszcze te rozważania - serio - czy powinien zrezygnować - z czego? - nawet nie wiem jak to nazwać, bo przecież nie funkcją. Pamiętam o wstrętnych tekstach Urbana. Pomyślałam wtedy - już nigdy więcej tego nie usłyszę, nie przeczytam.


Pamiętam też  jeszcze o tych dniach uniesienia, pojednania wszystkich ze wszystkimi. I jak szybko nam to przeszło, a przecież nie było w tym nic z polityki.


Bóg pisze prosto na liniach krzywych - miałam kłopoty z wyjazdem na pogrzeb Ojca Świętego - stanęłam na głowie po Mszy Świętej na Placu Piłsudskiego i wyjechałam. Znowu nie chcę tłumaczyć dlaczego było to dla mnie tak ważne.


Na beatyfikację się nie wybieram, chociaż córka proponowała, że wykupi mi bilet na samolot. To nie znaczy, że zapomniałam. Na pogrzebie chciałam być, tak jak na pogrzebie osoby bliskiej człowiek być musi. A teraz? Pojadę w czerwcu, wtedy może będę mogła się spokojniej, choć pewnie nie spokojnie pomodlić przy Jego grobie.


Miałam szczęście - głową mojego Kościoła Polskiego był kardynał Wyszyński, moim Papieżem był Karol Wojtyła.


Może dlatego mam za duże wymagania wobec siebie i wobec innych?