czwartek, 9 lutego 2012

Co się w życiu liczy

Odwiedziłem dziś znajomą, która prowadzi nieduży sklepik spożywczy na ryneczku w Aleksandrowie Łódzkim. To właśnie wizyta u niej, a także inna sytuacja – o której zaraz powiem – skłoniły mnie do napisania tego krótkiego tekstu.

Znajoma sprzedawczyni jest młodą, energiczną osobą, i zaraz tylko, jak do niej wszedłem uraczyła mnie – z niezwykła ekspresją – pewną historią. Opowiedziała o tym, że był u niej kilka dni temu klient, który pochwalił się swoją wizytą i tygodniowym pobytem, wraz z całą rodziną, w jednym z najdroższych hoteli w Polsce, którego nazwy tu nie podam. Sprzedawczyni podała koszt owego pobytu, liczony w tysiącach. Skwitowała historię słowami: mnie pracując ciężko cały rok trudno jest uzbierać na wakacje, a tu ktoś zarabia takie sumy, że jedzie sobie w zimie na tydzień do najdroższego hotelu, ludziom to się powodzi.

Nie będę w tym poście pisał o trudniej sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Mam wielu znajomych prowadzących pojedynczą działalność i wiem, że bywają miesiące, w których nie wystarcza im na opłacenie składek ZUS. Nie jestem ekonomistą, więc w tego tematu nie poruszę. Zajmę się czymś innym.

Wysłuchałem tego, co miała do powiedzenia moja znajoma. Widać – i słychać – było po niej, że jej niemożność zarobienia tylu pieniędzy, ilu by chciała, strasznie ją martwiła. Świetnie to rozumiem, lecz, jako człowiek, który otarł się o śmierć, postanowiłem – niejako w opozycji – opowiedzieć jej inną historię.

Otóż mam znajomą, 40-letnią, atrakcyjną kobietę, która pracuje na stanowisku kierownika, zarabia sporo pieniędzy, tak że stać ją na wiele rzeczy. Jeżdżąc po całej Polsce, także często nocuje w drogich hotelach. Jest właścicielką luksusowego samochodu. Ogólnie rzecz biorąc – bardzo jej się powodzi.

Kilka dni temu napisała do mnie sms-a. Jej chory syn, 19-letni chłopak, nie doczekał operacji, umarł w nocy. Co w takiej chwili znaczą dla niej wszystkie pieniądze? Ile są warte? Idę o zakład, że oddałaby cały swój majątek, by przywrócić życie dziecku.
Ile warte są pieniądze dla osoby cierpiącej na nieuleczalną chorobę?

Jestem mężczyzną. Jak każdy mężczyzna – albo większość – chcę być niezależny finansowo. Każdego dnia, stopniowo, krok po kroku, tę niezależność buduję. Chcę utrzymać moją przyszłą żonę oraz nasze dzieci. Wiem, że dojdę do tego momentu, kiedy to osiągnę. Ale wiem też, że pieniądze same w sobie szczęścia nie dają. Nie dają je też zakupy, więc M. Mornoe nie powiedziała prawdy. Bo co mi po tym, że kupię dziś wille, jak jutro przyjdzie po mnie śmierć?

Szczęście to stan wewnętrzny, to harmonia. Do tego, by prowadzić życie w harmonii potrzebne są pieniądze, ale same one jej nie zapewniają.

Być może piszę truizmy, bo tak wiele osób myśli podobnie, jak ja. Jednak sens tych przemyśleń, ich prawdziwość trafia do nas wtedy, gdy otrzemy się o pewne sytuacje, często te z pogranicza życia i śmierci.

Zanim zaczniesz zazdrościć sąsiadowi nowego auta, pomyśl o tych, którzy śpią w te mroźne dni pod mostem i podziękuj Bogu, że masz dach nad głową.

1 komentarz:

Przemysław Rafał Wieczorek DSM pisze...

PS tekst napisany wczoraj :)