czwartek, 2 lutego 2012

Przyjaźń i Wisława

Nie znałem twórczości Wisławy Szymborskiej. Nie czytałem nigdy, poza wczoraj – i jednym wcześniejszym wyjątkiem – Jej wierszy. Wczoraj umarła, odeszła z tego świata, także kilka Jej utworów wierszowanych, publikowanych przez moich internetowych znajomych, przypadkiem „trafiło w moje ręce”. No i parę z nich przeczytałem.

Nie interesuje mnie w tym momencie, i nie interesowała wcześniej, Jej działalność polityczna, jeśli w ogóle takową miała. To teraz ważne nie jest. Wspominam tu o tej Pani, ponieważ wiem, że bardzo lubiła Ją, a raczej Jej twórczość, moja Przyjaciółka.

Dostałem od mojej Przyjaciółki dnia pewnego wiersz Wisławy Szymborskiej. Utwór ten, wydrukowany na kartce, wisiał kilka miesięcy na mojej tablicy korkowej, po lewej stronie od fotela, na którym teraz właśnie siedzę. Niestety, ów utwór pewnego dnia został z tej ściany zdjęty i, niestety, wyrzucony, a raczej spalony w piecu. Nie, to nie dlatego, że się wkurzyłem na utwór czy Panią Szymborską. Nie zdenerwowałem się także na moją Przyjaciółkę. Czemu tak się stało i kartka z wierszem Szymborskiej spłonęła? Powód był bardzo prozaiczny, jednak nie będę tu go roztrząsał. Zaznaczę jeszcze, że nie brakowało mi wtedy innych materiałów do palenia…

Próbowałem znaleźć ten wiersz w Internecie. Nie udało mi się jednak. Trudno. Muszę zgłosić się do Przyjaciółki. Zapewne gdzieś go ma. Tak więc w dniu śmierci poetki przypomniałem sobie o tym, jak ważna jest przyjaźń. Przyjaźń, której wcześniej, kilka lat temu, nie doceniałem. Moja Przyjaciółka, z którą widuję się nie często, będzie już moją Przyjaciółką. Według mnie przyjacielem nie jest ten, z którym widujesz się każdego dnia i gadasz o głupotach, lecz ten, na którego – mimo tego, że widujesz go rzadko – zawsze możesz liczyć. Ale ważniejsze jest, że to On może zawsze liczyć na ciebie.


Brak komentarzy: