Kiedyś zobaczyłem w Internecie wpis, który bardzo mnie
zainteresował. To chyba dlatego, że nieco się z nim utożsamiałem. Brzmiał on
mniej więcej tak: „chłopcy wolą blondynki, mężczyźni wolą brunetki”. Coś w tym
jest – pomyślałem. To fakt, że fenomen blondynek zawsze był dla mnie nie do
końca zrozumiały.
Jednak dziś zobaczyłem na F.B. dużo ciekawszy wpis,
mianowicie: „chłopcy wolą blondynki, mężczyźni w d*pie mają kolor włosów”. Z
tym tekstem utożsamiam się jeszcze bardziej. Być może nie mam w d*pie koloru
włosów, ale to, jaki kolor włosów ma kobieta, nie ma większego znaczenia. Widziałem
piękne kobiety, które nie miały włosów wcale (na głowie!) albo miały włosy
bardzo krótkie. Kolor włosów nie odgrywa tu jakiejś wyjątkowej roli i nie jest
wyznacznikiem urody.
Znów zawieje z mojej strony truizmem, ale zawsze piszę
to, co myślę. Według mnie w kobiecie najpiękniejsza jest osobowość, charakter,
serce, umysł... Znam ładne zewnętrznie kobiety, ale ich wnętrze mi się nie
podoba, przez co kobiety te bardzo dużo tracą w moich oczach. Znam także
nie-za-ładne zewnętrznie kobiety, które mają piękne wnętrzna – i przez to
podobają mi się one.
I jeszcze jedna rzecz a propos d*py i płci pięknej. Nie
lubię kobiet, które myślą, że d*pą zawojować można świat. Owszem, jakąś część
świata tyłkami zawojować możecie, ale to nigdy nie będzie ten świat, o którym
marzą Wasze piękne wewnętrznie koleżanki. To trochę inne pojmowanie znaczenia zwrotu
„zawojować świat”. Ale o tym napiszę jeszcze nieraz. Czołem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz