wtorek, 20 września 2011

(Non)konformizm

Pisanie na tym blogu jest jedną z form mojego treningu, dlatego też niektóre teksty nie mają żadnej wartości – ani literackiej, ani intelektualnej, ani żadnej innej. Teraz rodzi się w mojej głowie pytanie: czy jakiekolwiek teksty na moim blogu mają jakąś wartość? Być może żadne. Cóż, trudno, niech i tak będzie.

Kiedyś już to pisałem, lecz teraz napiszę to jeszcze raz. Nawet jeśli moje teksty nie mają żadnej wartości, będę pisał dalej, chociażby po to, by sprawiać sobie satysfakcję. A pisanie, niewątpliwie, sprawia mi wielką satysfakcję.

Teraz muszę uważać. Nadszedł ciężki okres. Trzeba ważyć dokładnie każde słowo. A nóż napiszę się coś, co będzie przypominało jakąś propagandę lub wpis bliższy będzie sympatią jakiejś opcji politycznej – a narobię sobie przeciwników. Kampania wyborcza to nie przelewki. Tu idzie o cztery lata rządzenia, a co za tym idzie o cztery lata pensji poselskiej. Która dokładnie ile wynosi, nie wiem, ale na pewno wyżyć pozwala. I chyba zrobiłem tu błąd, bo nie nazywa się to pensja a dieta. Tak swoją drogą, niektórym z nich diety by się przydały.

Kiedy zobaczycie gdzieś mój wpis, który wychwalał będzie jakąś partię, to znaczy, że macie omamy. W tej kampanii tutaj nie opowiadam się za żadną, bo w każdej z nich są ludzie, którzy bardziej nadają się do rządzenia – oraz tacy, który nie nadają się wcale.

Do czasów wyborów powstrzymam się od publicznego głosu, który będzie kogoś popierał. Nie chcę tego robić, bo mam znajomych niemalże w każdej partii. Wiem, że opowiadając się za jedną, można zrobić sobie wrogów w innej, a w tej chwili nie jest mi to do niczego potrzebne.

Możecie mnie nazwać konformistą. Wiem swoje i zostawiam do dla siebie. Mam teraz inne sprawy na głowie. Robienie sobie w tej chwili jakichś przeciwników nie jest mi do niczego potrzebne. A w polityce, niestety, często tak jest, że jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam. Niektórzy nie rozumieją, że można mieć inne poglądy, nie dlatego, że się kogoś nie lubi, ale dlatego, że po prostu myśli się inaczej. Cenna zasada: nie mierzyć wszystkim tą samą miarą.

Ludzie są różni. Inaczej patrzą na świat. Mają inne wartości. Komuś, kto ceni sobie wygodę i spokój, trudno będzie zrozumieć kogoś, kto ciągle walczy słowem, broniąc swoich racji, robiąc sobie przy tym nieustannie wrogów. Tak samo jak temu walczącemu trudno będzie zrozumieć konformistę-oportunistę, dla którego nieważne są idee, a na pierwszym miejscu stoi wygoda.

Tak więc znów w ramach treningu popełniłem taki oto wpis, który już umieszczam na blogu… 

Brak komentarzy: