wtorek, 20 września 2011

Wytrwałość II

Jeśli czegoś bardzo chcemy – nie ma takiej siły, która mogłaby nas powstrzymać. Ale musimy tego chcieć całym sobą, mocno wierzyć, że uda nam się to osiągnąć. Nie wystarczą same chęci. Potrzebne są tu chęci podparte wiarą.

Wiara, jak mówiłem nieraz ja i mówiło to wielu mądrzejszych przede mną – czyni cuda. Mocna wiara w siebie i we własne możliwości jest niebywałą zaletą, która potrafi przenosić góry. Jeżeli w coś bardzo wierzysz i nie wątpisz w to – staje się to dla ciebie rzeczywistością.

Wielu chorych ludzi dzięki swojej wierze zdrowiało. Jezus, kiedy uzdrawiał, mówił do osoby uzdrowionej – to twoja wiara cię uzdrowiła. Wiara to bardzo silna cecha, dzięki której można osiągnąć w życiu niemalże wszystko.

Trzeba przy tym uważać, by w naszą wiarę nie wkradało się zwątpienie, które łatwo może wszystko zniszczyć. Póki pcha nas do przodu wiara, wszystko jest OK., ale kiedy tylko wkrada się w nią zwątpienie, łatwo wszystko można popsuć.

Pamiętam fragment Pisma Świętego, w którym Jezus mówił o tym, jak wielką moc posiada w sobie wiara. Poza tym, że potrafi ona uzdrawiać schorowanych, ma także możliwości do tego, by przenosić góry. Ale – o czym mówił już sam Jezus – nie można wątpić, bo zwątpienie to coś, co może wszystko zepsuć.

Nawiązałem do Pisma Świętego. Przyznam się, bez bicia, że nie przeczytałem Go jeszcze całego. Jestem w trakcie lektury. Skończę czytanie jeszcze w tym roku. Gdybym miał więcej czasu, zrobiłbym to zapewne szybciej. Ale powoli, cierpliwie, uważnie, bez pośpiechu pochłaniam kolejny wers za wersem.

Ostatnimi czasu jest to mało-modne, ale: tak, czytam Pismo Święte. Czytam Pismo Święte i z każdym dniem coraz mocniej wierzę w Boga i coraz bardziej uświadamiam sobie to, że jestem chrześcijaninem. Kiedy człowiek postępuje w zgodzie z zasadami chrześcijańskimi – życie staje się łatwiejsze.

Każdy ma chwile słabości, chwile, w którym ulega pokusom – to rzecz normalna. Tylko że po co dawać temu przyzwolenie? Dziś są czasy, w których – tak mi się wydaje – człowiekowi na więcej się przyzwala. Wiem, że kiedyś ludzie też grzeszyli, też postępowali nie tak, jak trzeba, ale kiedyś nie było na to ogólnego przyzwolenia. Jeśli postąpiłeś źle – OK., stało się, każdy popełnia błędy. Ale po co o tym mówić głośno?

W jakim celu nagrywa się piosenki, w których śpiewa się o tym, że wierność jest nudna? W jakim celu powstają seriale, w których główni bohaterowie jawnie grzeszą? Po co to wszystko?

Myślę, że prezentowanie takich zachowań, powoduje, że zwykły człowiek czuje się usprawiedliwiony, kiedy zdradzi swojego partnera lub zrobi inną rzecz niezgodną ze swym sumieniem. Przecież robią tak gwiazdy, osoby szanowanie i podziwiane, to on także może.

Każdy człowiek jest sam odpowiedzialny za swoje życie. I myślę, że nie powinien zrzucać odpowiedzialny na sytuację czy atmosferę. Chodzi mi o to, że niektórzy usprawiedliwiają swoje niecne czyny, twierdząc, że tak się stało, że zdradziłem/zdradziłam, ponieważ ogólna atmosfera mnie do tego skłoniła. Mówiąc ogólna atmosfera, mam na myśli np. jakąś imprezę. Wszyscy popiliśmy, ja też, atmosfera była bardzo luźna, więc zdradziłem/zdradziłam. Poniosło mnie, zapomniałam się.

Według mnie to nie jest żadne usprawiedliwienie. Ale niech każdy postępuje tak, jak czuje. Niech każdy robi to, co uważa za słuszne. Jeśli ma ochotę zdradzać – niech zdradza. Ale nie chciałbym, żeby takie zachowania były usprawiedliwiane i przyzwalane przez ogół. Dlaczego? Dlatego bo zaraz wszyscy zaczną zdradzać, kraść, zabijać, a potem to usprawiedliwiać.

Ale powróćmy do naszej wiary, o której pisałem na początku. Wiary, dzięki której potrafimy osiągnąć w życiu niemalże wszystko. Wiary w siebie i we własne możliwości. Wiary w to, że jeżeli czegoś bardzo chcemy, to to osiągniemy.

Do wiary dodajemy motywację. Później do tego wsypujemy garść siły. Potem działamy, mając ciągle na uwadze nasz cel. Coraz mniej rzeczy staje się niemożliwych. Coraz więcej furtek staje przed nami otworem.

Świetnym tego przykładem jest nasz ostatni sztafetowy bieg do stolicy. Ludzie, którzy brali w nim udział, bili swoje rekordy. Pozwalam sobie jeszcze raz wrzucić do niego (relacja) link: http://www.wsp.lodz.pl/news-387.html.

Zwróćcie uwagę, że biegły z nami osoby na wózkach. Całym bohaterem biegu był Zbyszek, który biega o kulach. Ma na swoim koncie pół-maraton, czyli 21 kilometrów. To dowody na to, że jeśli czegoś bardzo chcemy – osiągniemy to. Trzeba tylko naprawdę tego chcieć, a potem połączyć ze sobą wiarę, motywację, siłę, działanie. I wytrwałość, o której pisałem w poprzednim poście.

Pozdrawiam serdecznie! I życzę Czytelnikom samych sukcesów!

PS I nie poddawajcie się, kiedy coś Wam nie wyjdzie. Każda porażka ma w sobie zalążek sukcesu. Wygrywają ci, którzy walczą do końca! 

Brak komentarzy: