piątek, 3 czerwca 2011

Dobrze, że jestem optymistą (3)

To jak trzecia część trylogii. Dobrze, że jestem optymistą – po raz trzeci. A dobrze chociażby dlatego, że optymistom jest w życiu łatwiej. Optymiście każdy problem, który staje na jego drodze, wydaje się być o wiele mniejszy, niż ten sam problem widziany oczami pesymisty.

Optymista często traktuje problemy nie jako problemy, ale jako wyzwania. Nic nie dzieje się bez przypadku – tak myślę, a każde wyzwanie, które staje na mojej drodze, jest po to, abym się czegoś nauczył. Zawsze też pamiętam, jako optymista, że wyzwanie czy nawet problem, który mnie spotkał nie będzie trwał wiecznie, jest on sprawą przejściową.

To tak jak w powiedzeniu, że w każdej, nawet najmniejszej, a tym bardziej w tej wielkiej kałuży (nawiązując do wielkich i trudnych wyzwań) odbija się słońce. Lub jak w innym powiedzeniu, że ciemne chmury czasem przychodzą, ale potem odchodzą, a pod nimi zawsze jest słońce. Świeci, mimo tego, że czasem jest niewidoczne.

Jako optymista, patrzę na problemy, zwane przeze mnie wyzwaniami, globalnie. Wiem, że optymizm pomoże w sprostaniu tym wyzwaniom. Widzę w swojej wyobraźni problem rozwiązany. Wierzę, że to rozwiązanie nadejdzie za chwilę. Ono już jest, ale jeszcze się nie zmaterializowało.

Dobrze być optymistą. Kończąc wpis i trzecią część trylogii – pozdrawiam. Szykuję się do kościoła. Dziś o 18-tej mam bierzmowanie… 

Brak komentarzy: