poniedziałek, 10 stycznia 2011

Kopie moich postów z onet.blog.pl (16)

10 listopada 2009

Wybacz, ale jeśli wejdziesz mi w drogę i nie będziesz chciał z niej zejść - będę zmuszony - niestety - po tobie przejść.


12 listopada 2009

A może gdy ktoś stanie nam na drodze i nie będzie chciał z niej zejść, powinniśmy być mądrzejsi i go ominąć, i uśmiechnąć się, jakby nigdy nic? Ale jak to zrobić, kiedy ambicja bierze górę?

Wczoraj moja najlepsza przyjaciółka dała mi kilka dobrych rad. Były to rzeczy, o których wiedziałem, ale - niestety - w ferworze codzienności zapomniałem o nich, żeby nie powiedzieć, że je zgubiłem.

"Zawsze zło zwalczaj dobrem" - tak mi powiedziała. Czyż to nie piękne? Piękne, a i jakie prawdziwe! Zło zwalczać złem - to nic nie da. Nie jeden mądry człowiek o tym pisał, twierdząc, że jeśli będziemy usilnie z czymś walczyć, dawać będziemy swojemu wrogowi siłę. To tak jak z kampanią przeciwko złu - nie róbmy jej, zorganizujmy kampanię popierającą dobro.

I chyba właśnie tak zrobię. Nie będę dawał siły swojemu przeciwnikowi. Schowam swoją ambicję do kieszeni. Podniosę głowę do góry i się uśmiechnę, a najważniejsze - przestanę chować i pielęgnować w sobie negatywne uczucia.

Negatywne uczucia, które drzemią w nas, budząc się potem - psują nas od środka. Nie zrobię nikomu krzywdy ani nic złego przez to, że będę myślał o nim źle. Myśląc o kimś źle - niszczę samego siebie.

Jest kilka toksycznych osób, które znam, i które, przebywając w pobliżu mnie, psują aurę. Naprawdę, jest to wyczuwalne. Wydaję mi się, że mają w sobie skumulowane tony negatywnych uczuć oraz myśli. I dlatego tak się dzieje. Dlatego człowiek który chce być dobry i stara się być dobry, i mu to wychodzi, czyli jest dobry - niestety, czuje się źle, gdy w pobliżu są takie osoby. Myślę, że trzeba ich unikać.


Czas na miłe zakończenie! A więc, sprawa pierwsza: będę starał się być dobry, nawet dla tych, którzy są dla mnie źli.

Sprawa druga: będę super dobry, a nawet kochany dla tych, którzy są dla mnie dobrzy i kochani; a najbardziej dobry i kochany będę dla mojej cudownej przyjaciółki.


23 listopada 2009

Chciałbym coś napisać, ale, szczerze powiedziawszy, kompletnie nie wiem co. Nie mam pojęcia, o czym pisać, i czuję, że to strasznie głupie, co mówię, bo przecież, mimo wszystko, piszę. Mądrzy ludzie patrzą teraz na to i się śmieją albo, co byłoby stokroć gorsze, już ich tutaj nie ma, bo, po przeczytaniu pierwszego zdania, postanowili dalej nie czytać. Mam nadzieję tylko, że nie zostali tu sami kretyni, ale wierzę, że nie i jestem nawet tego pewny, ponieważ ktoś, kto czyta - cokolwiek - nie zasługuje na miano kretyna. Ktoś, kto czyta, i nieważne co, kretynem być nie może. Szanuję ludzi, którzy czytają, chociażby czytali tylko sensacje z pudelków czy czegoś tam jeszcze.

Myślę, a nawet wydaję mi się, że czytanie jest naprawdę dobre, czytanie jest naprawdę fajne i przynosi same korzyści. Chociaż z tymi korzyściami to może być różnie, bo co, jeśli ktoś przeczyta wersety Koranu mówiące o tym, że wrogów Islamu trzeba zwalczać, niszczyć i zabijać, i weźmie je dosłownie, i przymocuje sobie dynamit pod kurtką, a potem odpali go w centrum miasta? Dżihad jest dziś bardzo popularny. Dżihad, czyli święta wojna, to obowiązek szerzenia wiary muzułmańskiej i jej obrony, przez wyznawców tejże wiary - oczywiście. Ale, z tego co wiem, dżihad może być realizowany także drogą pokojową, lecz bardziej efektowane, a może też efektywne wśród ekstremistów  jest szerzenie czy też realizowanie dżihadu, świętej wojny, drogą przemocy. Umierając w takim zamachu muzułmanin trafia prościuteńko do nieba.

Fundamentaliści walczą przede wszystkim z zachodem. Czy Islam jest religią przemocy? Nie wiem. Szanuję Islam, lecz jeśli przejrzymy dokładniej Koran, natrafimy tam na wiele fragmentów mówiących o tym, by walczyć z wrogiem czy też fałszywą religią. Kiedyś przekonany byłem, że nie ma tam czegoś takiego, ale, niestety, muszę to przyznać, tam coś takiego jest... Nie chcę przez to deprecjonować Islamu, co więcej, niektóre cytaty Mahometa są nadzwyczaj piękne i mądre. Muzułmanie to przede wszystkim ludzie, tak jak katolicy to ludzie, buddyści to ludzie, ludzie to ateiści. Ludźmi są także Żydzi, nie nadaremne o tym wspominam, ponieważ bardzo często spotykam się, i to wśród znajomych, choć nie tylko, bo także wśród establishmentu, z postawą antysemicką. Ludzie opowiadają czasem straszne rzeczy... ale najczęściej są to historie zasłyszane gdzieś, od znajomych, wujostwa, od dziadków, historie o tym, jacy straszni są Żydzi. Czemu tak jest? Nie wiem, jak było kiedyś, mogę sobie tylko wyobrażać i się domyślać, ale często słyszę historyjki o tym, jak to Żydzi poniżali innych. Ja, osobiście, z niczym takim się nie spotkałem i nie czuję ani krzty uprzedzenia, a co dopiero mówić o nienawiści. Wydaję mi się to chore, i to jeszcze jak!

Słyszałem też, na szczęście, opowieści zgoła inne. Ludzie, Polacy, którzy byli w Izraelu opowiadają, jaki to dobry, otwarty i gościnny naród - i w to chcę wierzyć.

Bądźmy tolerancyjni - oto moja puenta.



Brak komentarzy: