poniedziałek, 10 stycznia 2011

Kopie moich postów z onet.blog.pl (4)

04 sierpnia 2009


Nigdy nie byłem wyjątkowym, a już na pewno nie zatwardziałym czy też ortodoksyjnym patriotą. Nigdy nie chwaliłem się miłością do ojczyzny, nie wyrażałem tej miłości, nie okazywałem jej.

To, że kiedyś walczyli inni o wolność Polski, jest okej. Jest okej, bo mamy niepodległość i czujemy się wolnymi Polakami. Jednak, tak sobie myślę: czy gdybym urodził się Niemcem, byłbym gorszy?

Na pewno nie byłbym gorszy i nie byłbym inny. Byłbym także człowiekiem i tylko ode mnie by zależało, czy dobrym, czy złym, czy silnym, czy wątłym - wola mocy!

Jeśli miałbym czarny kolor skóry; jeśli urodziłbym się jako Azjata - to wszystko jest bez znaczenia. Liczy się człowiek, a ja nie potrzebuję uprzedzeń, do niczego nie są mi potrzebne. Ci, którzy uważają wyższość jakiejś rasy nad inną, pierwsi powinni sami siebie unicestwić. Oczywiście to tylko taka metafora. Każdy ma prawo do życia.

Rasizm, faszyzm, nazizm - będę potępiał zawsze. Jak można kogoś nienawidzić z powodu koloru skóry lub nacji - nie wiem i chyba nigdy tego nie zrozumiem.
Nie lubicie Żydów? Macie do nich jakieś awersje? Czujecie do nich abominacje? Teraz powiedzcie mi, czemu?

"Bóg, honor, ojczyzna" - takie napisy widnieją na szalikach kibiców piłkarskich. Bóg? Czyli, jak domniemam, kibice piłkarscy są mocno wierzący. Honor, rzecz ważna. Ojczyzna? Patriotyzm? A może nazizm? Sądzę, że raczej to drugie. Ale wróćmy do Boga. Gdzie tu Bóg, powiedzcie, kiedy ma się w sobie tyle nienawiści? Gdzie Bóg, kiedy prócz nienawiści na pierwszy plan przebija się tak zatwardziały i straszny antysemityzm?

Łódzcy kibice, gdy chcą kogoś obrazić, nazywają go Żydem. Rysują gwiazdy Dawida na symbolach wrogiego klubu. Piszą na ścianach: "Jeba* Ż*dzew". Przecież to straszne. To już nie Widzew, to Ż*dzew.  

Zastanawiam się czasem, czy ci ludzie - nazywani uzurpatorsko kibicami - mają naprawdę w sobie tyle nienawiści. Zastanawiam się i wierzę, że nie. Wierzę, że nie, ponieważ wierzę w to, że człowiek jest dobry. I, tak jest na pewno, nawet jeśli robi złe rzeczy, to tylko dlatego, bo jest nieświadomy.

A jak tam ten patriotyzm? Czytałem kiedyś świetny artykuł na temat patriotyzmu. Autor porównał patriotyzm z rasizmem, i powiem wam szczerze, miał w tym wiele racji. Chciałbym przytoczyć ten artykuł i być może to zrobię, jeśli nie złamię przy okazji żadnych praw autorskich.

Ale, jak pisał autor, patriotyzm momentami bywa bardzo ślepy. Jeśli ludzie czują jakąś dumę, patrząc na pomniki bezwzględnych zabójców, muszą być głupcami.
To moje wolne myśli. (Spisane na szybko).


05 sierpnia 2009


"Podnoszę się po klęsce, bo w sercu mam nadzieję.
Idę do przodu, choć wiatr w oczy wieje.
I jestem pewien, że przyjaźni nie kupisz.
Pamiętaj, zawsze jest ktoś, kto trzyma za ciebie kciuki. [...]
Podnoszę się po klęsce, bo w sercu mam nadzieję.
Co kiedyś było niemożliwe, dzisiaj nie istnieje.
Tu wszystko można zmienić, Dzieciaku, tak to czuję.
Pamiętaj, zawsze znajdzie się ktoś, kto ci kibicuje".

Chada - "Podnoszę się" - "Proceder"


05 sierpnia 2009


"Prawo talionu? Chowasz urazy?
Mnie też wyparto się więcej niż trzy razy.
Kiedy potrzebowałem bardzo wsparcia,
To flauta... cisza martwa..."

Pih - "Veni Vidi Vici"


07 sierpnia 2009

Czasem robię rzeczy, których robić nie chcę, czasem zachowuję się tak, jak nie powinienem się zachowywać.

Czasem mówię słowa, których nie chcę powiedzieć, a później tych słów żałuję.
Czasem ranię tych, których kocham, a potem pluję sobie w brodę, potem kombinuję, chcąc wszystko odwrócić. Chyba czasem jest to niemożliwe.

Niektórych słów, niektórych spraw nie da się cofnąć. Niektórych błędów nie da się naprawić. Bywa, iż konsekwencje niektórych czynów są przeogromne. Jeden nie przemyślany ruch i życie, to, które jeszcze chwilę temu było normalnym życiem, może runąć, posypać się, jak domek z kart i przewrócić do góry nogami - stanąć na głowie.

Walczą ze mną te myśli, przeciągając mnie, jak linę, raz w jedną, raz w drugą stronę. Myślę sobie: czasu nie da się cofnąć i niemożliwością jest, żeby znów wszystko było okej; a z drugiej strony, znów myślę: wszystko można naprawić, wszystko zmienić, wszystko jest możliwe.

Są rzeczy, których my, tu na ziemi, nie zrozumiemy nigdy. Są rzeczy, których nie zrozumiesz, choćbyś chciał, a zrozumie to ktoś inny.

Mówi się, że głodnego nie zrozumie syty. Ale znów, z drugiej strony, jeśli ten syty wie, co znaczy głód, bo sam kiedyś go doświadczył, bo sam kiedyś był głodny, to jest on w stanie zrozumieć głodnego i - myślę - że często właśnie rozumie.

Osoba zdrowa nie zrozumie chorej - tak myślę. Człowiek pełnosprawny również będzie miał kłopoty w zrozumieniu osoby niepełnosprawnej.

Jeśli czegoś się nie doświadczy, nie możliwością jest, by później pisać o tym książki. I, choć jest to truizmem, znajdą się tacy, którzy o tym zapominają.

Spotykam osoby, które mówią, że są dobre. Czują, że są dobre, że są szlachetne, chcą pomagać innym, rozdawać biednym swój majątek. Te osoby, i też to mówią, pragną, by wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Mało tego, oni czują, że to właśnie oni, tylko oni lub głównie oni, potrafią lub mogą uszczęśliwić wszystkich nieszczęśliwców, ukoić ból wszystkich cierpiących.

"Mamy dobre serca" - mówią. "Jesteśmy szlachetni" - mówią. "Kochamy ludzi" - mówią. "Kochamy pomagać" - mówią. "Rozdajemy szczęście" - mówią.

Tak, tak, wszystko jest pięknie, tylko, co zauważam, te osoby powinny zacząć od siebie. Kochacie ludzi i jesteście dobrzy, a nie potraficie z tymi ludźmi rozmawiać. Kochacie ludzi i chcecie dać im wszystko, a nie potraficie i nie chcecie tych ludzi wysłuchać. A jacy jesteście mili! Jesteście tak mili, że aż odpychacie! Nie potraficie być nawet grzeczni i uprzejmi, a krzyczycie o życzliwości i składacie jej hołd.

Kolejna sprawa jest taka: czy można rozdawać szczęście, samemu nie będąc szczęśliwym? To tak, jakby szastać pieniędzmi, tych pieniędzy nie mając (są też i tacy). Ale, nie mając szczęścia, nie można go dać innym. 

Jeśli jesteś nieszczęśliwy, nikt przez ciebie szczęśliwym się nie stanie. No, chyba że twój wróg.

Jeśli lubicie pomagać innym i jeśli chcecie pomagać innym, mało tego, jak sami przyznajecie: robicie to bezinteresownie i sprawia wam to ogromną satysfakcję - to czemu oczekujecie podziękowania? To chore, robić coś dla siebie i oczekiwać jeszcze na nagrodę.  

O tej dobroczynności czytałem wiele. Ta dobroczynność to także egocentryzm. Zastanówcie się... To wyrafinowany rodzaj egocentryzmu. To, że pomagacie innym daje wam satysfakcję, radość, przyjemność. 

Czyli robicie to także dla siebie! A może głównie dla siebie. A potem się tym jeszcze chwalicie. Potem się szczycicie, jacy to wy jesteście dobrzy, i ile wy to nie macie dobroci w sobie. Potem się żalicie, że tamten nawet nie umiał podziękować, a tyle dla niego zrobiliście.

Pomaganie komuś na siłę, to już temat na kolejny post. Pomaganie komuś, kto nie prosił o pomoc, też nie jest czymś wyjątkowo pięknym. A jeszcze potem chwalenie się tym i oczekiwanie na słowo "dziękuję", może przysporzyć więcej szkód niż dobrego.


11 sierpnia 2009


Sam, jako artysta - malarz i nie tylko - zawsze i wszędzie popierać będę sztukę, niezależnie w jakiej formie i postaci - najlepiej piękną i z przesłaniem.

Dziś, z tego tytułu czy też z tej okazji, postanowiłem opublikować na swoim blogu twórczość innych.
Pod spodem zamieszczam kilka wierszowanych utworów, jakże pięknych i wzniosłych, i uczuciowych, i to nie tylko z tego powodu, że napisanych przez kobiety.
Jesteście gotowi? No to zaczynamy!



"KLUB WZAJEMNEJ ADORACJI"

"Jest On. Jest Ona
On młody, podobno Ją lubi
Ona - mniej młoda, na pewno Go uwielbia
On przypomina Jej Ją sprzed lat
Ona nie wie kogo Mu przypomina
On właśnie rozwinął skrzydła
Ona swoje przykuliła
On ma swój świat. Ona swój
Dzielą Ich miliony lat świetlnych
Łączy uczucie do uczuć
On wkrótce o Niej zapomni
A Ona... Ona ma trzy tygodnie szans,
aby pozostać w Jego pamięci na zawsze"

autor: Anonimowa - Nikomu Nieznana


"Dla Mariusza"

"Lubię, gdy jesteś przy mnie,
gdy pieścisz me ciało,
trzymasz w ramionach,
wciąż mi Cię mało.

Lubię patrzeć w Twoje oczy,
zatracać się w nich bezpowrotnie,
zdarzyło mi się to nie raz,
lecz kilkakrotnie.

Lubię Twoje słodkie usta,
ich smak i dotyk,
lubię Twoje dłonie,
działasz na mnie jak narkotyk.

Lubię to wszystko,
bo dobrze się przy Tobie czuję,
cieszę się, że tak się ułożyło
i niczego nie żałuję.

Myślę o tym w dzień i w nocy,
i tak myślę sobie,
i mam nadzieję, że Ty tak często myślisz o mnie,
jak ja o Tobie".

autor: Natalia Cyran


"Dla Mariusza"

"Chcę być Twoja już na zawsze
puchem miłości okryć Cię.
Chcę przy Tobie być już zawsze
w ramiona Twoje tulić się.

Chcę Ci mówić jak Cię kocham
w oczy Twoje patrzeć cały czas.
Chcę Cię pieścić i dotykać
by los na zawsze połączył nas.

Chcę być Twoją przyjaciółką
usta Twe całować stale.
Chcę być Twoją podporą
i w tym wszystkim żyć wytrwale.

Chcę budzić Cię pocałunkami
czuć serca Twego bicie.
Chcę zasypiać przy Twym boku
spędzić z Tobą całe życie".

autor: Natalia Cyran


"Dla Mariusza"

"Dotknij moich piersi,
poczuj jak serce moje drży,
może wtedy zrozumiesz,
że jesteś w nim tylko Ty.
Dotknij moich ust,
poczuj ich smak,
gdy nie ma Cię w pobliżu,
bardzo mi ich brak.
Dotknij moich dłoni,
chwyć je w swoje ręce,
bo bardzo bym chciała
złożyć Ci w nich moje serce.
Dotknij moich ud,
Twej pieszczoty pragnących,
z podniecenia tak rozgrzanych
i wśród upojnych nocy drżących.
Dotknij moich stópek,
jesteś wspaniałą osobą,
bo moje stópki
chciałyby iść przez życie z Tobą.
Dotknij mojego brzuszka,
Twojego kochanego,
choć sama naprawdę nie wiem,
co jest w nim takiego ciekawego.
Dotykaj mnie całą,
Złap mocno i trzymaj,
nigdy z ramion nie wypuszczaj
i całe życie ze mną wytrzymaj.
Twej miłości tylko pragnę
i swoją dać bym Ci chciała,
bo w każdej trudnej sytuacji
pocieszyciela w Tobie bym miała.
Więc kochaj mnie mocno,
kochaj jak umiesz,
lecz bądź ze mną zawsze,
bo kocham Cię - rozumiesz?"

autor: Natalia Cyran






Brak komentarzy: